Rozdział 25

389 43 14
                                    


Kiedy wyszliśmy z kina na dworze było już ciemno, a że nie za bardzo, czyli absolutnie w ogóle nie ufałem Woohyunowi jedyne czego chciałem to jak najszybciej się od niego odłączyć. Za dnia po prostu nie mogłem go znieść, ale jeśli była to noc czułem ogromne przerażenie. O tej porze nie widać za wiele, więc bez żadnych przeszkód mógł zaciągnąć mnie w jakąś pustą uliczkę, gdzie nikt nie usłyszałby mojego krzyku, a następnie zgwałcić i pobić. Zupełnie jak za naszym drugim spotkaniem, tylko że wtedy zmuszony był ominąć to pierwsze i zadowolić się fizycznym zadaniem mi bólu. Ale byłem głupi. Mogłem przecież od razu po incydencie zadzwonić na policję. W końcu miałem nawet świadka. Może gdybym tak zrobił zamknęliby go w więzieniu i już na zawsze zszargali jego imię oraz reputację. Wtedy nie byłoby nawet mowy o tym, że taka osoba wpakuje się do świata show-biznesu i zagra duet ze swoją ofiarą. Mało tego, wtedy nie byłoby nawet mowy o tym, że wyjdzie z więzienia po dziesięciu latach! Dobra, znowu przesadzałem. Najwięcej mogliby dać mu rok, jak nie kilka miesięcy. W każdym razie nie musiałbym szlajać się z nim teraz po kinach. Chociaż musiałem przyznać, że film był fantastyczny. Woohyun chciał iść na jakiś horror lub thriller, ale biedaczek będąc ze mną nie miał za dużego wyboru, ponieważ uparłem się na komedię romantyczną z Jennifer Aniston. Grunt, że przynajmniej kupił popcorn jak zapowiedział. Swoją boską osobą zasłużyłem również na dużą colę, którą nadal dokańczałem po wyjściu z budynku.

     -Odprowadzę cię.-zadeklarował, na co natychmiast pozieleniałem.

Chciał mnie odprowadzić? Do mojego domu? Po co? Dlaczego? Żeby wiedzieć, gdzie mieszkam? Po kiego mu do szczęścia ta wiedza?

     -Lepiej nie.-powiedziałem, po czym ruszyłem w stronę przeciwną od mojego apartamentu w Gangnam.

     -Dlaczego?-zapytał zrównując swój krok z moim-Boisz się mnie?

     -Coo?-przeciągnąłem sarkastycznie-Z jakiego powodu miałbym? W końcu tylko na mnie napadłeś!-wyrzuciłem.

     -Myślałem, że już o tym zapomniałeś...-spuścił głowę.

     -Że o tym zapomniałem?-gwałtownie stanąłem na środku chodnika-Czy ty siebie słyszysz?

     -Masz rację.-stwierdził-Ale naprawdę mi z tego powodu głupio. Zawsze jak jestem pijany to mi odwala, a potem żałuję.

     -To po co pijesz?-oburzyłem się.

     -Prawie wywalili mnie z Infinite! Musiałem odreagować!-powiedział, a ja nie wiedziałem co miałem mu odpowiedzieć. Miał dobre usprawiedliwienie. Przez cały czas od tamtego incydentu chowałem do niego urazę i jednocześnie się go bałem. Myślałem, że to skończony kretyn, a teraz nagle te myśli zaczęły jedna po drugiej wyparowywać.-Przepraszam.-nieoczekiwanie opadł na kolana nie spuszczając ze mnie swojego wzroku.-Naprawdę przepraszam.

     -Co robisz?-wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia-Wstawaj!-złapałem go za ramię i pociągnąłem w górę tak, aby stanął. Dopiero wtedy zauważyłem, że po jego policzku spływa łza, która próbowała przekonać mnie do szczerości jego intencji, w które nadal trudno było mi jednak uwierzyć. Nie dlatego, że myślałem, że kłamie, ale dlatego, że zbyt długo miałem o nim zupełnie inne zdanie. Znałem zupełnie innego Nam Woohyuna, niż jakim pokazał mi się w tamtej chwili.

     -Wybaczysz mi?-zapytał łamiącym się głosem.

     -Pozwól mi to przemyśleć.-odpowiedziałem.

          Kiedy w końcu po przebyciu długiej drogi znalazłem się w swoim mieszkaniu od razu udałem się do łazienki, aby wziąć orzeźwiająco lodowaty prysznic. Dobrze, że był środek sierpnia, bo inaczej moje zdrowie solidnie by na tym ucierpiało, a na to nie mogłem pozwolić zważając na to, że mój debiut w Toheart zbliżał się nieubłaganie dużymi krokami. Po zmyciu z siebie wszystkich negatywnych emocji zaparzyłem sobie herbatę z cytryną, a następnie trzymając ją w dłoniach usiadłem na szerokim parapecie dużego okna w mojej sypialni, przyglądając się miastu, które tak samo jak ja nadal jeszcze nie spało. W końcu nadeszła ta niewyczekiwana przeze mnie chwila, w której musiałem pomyśleć o Namie. W sumie to nawet nie wiedziałem co miałem myśleć. Wydawał się zupełnie inny niż przypuszczałem. Albo był tak świetnym aktorem, że mu uwierzyłem, albo naprawdę okazał skruchę. Jak już wspomniałem uwierzyłem mu. Możliwe, że byłem w błędzie, ale przecież każdy zawsze zasługuje na drugą szansę, prawda? Czasami można w ciągu pierwszych pięciu minut spotkania pokazać się w złym świetle i być już potem skreślonym, mimo iż jest się dobrym człowiekiem. Czy tak właśnie było z Woohyunem? Powinienem dać mu szansę? Klęknął przede mną na oczach innych ludzi nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek upokorzeniem, ani wstydem. Chciał tylko, żebym mu wybaczył, więc jak mogłem mu odmówić? No właśnie nie mogłem.

          Obudziłem się rano o godzinie 5.00 i po doprowadzeniu swojego wyglądu do porządku udałem się do budynku SM Entertainment, aby poćwiczyć choreografię do debiutanckiej piosenki o tytule "Delicious" mojego nowego zespołu. Układ naprawdę bardzo mi się podobał, więc nie miałem żadnych problemów z powtarzaniem go setki razy.

     -Też przyszedłeś wcześniej?-usłyszałem nagle, a w dużym lustrze ukazała mi się sylwetka Woohyuna, który właśnie wszedł do sali.

     -Jak widać...-wymamrotałem czując się odrobinę nieswojo.

     -Myślałeś?-zapytał.

     -Tak.-skinąłem głową.

     -I?-dociekał-Możesz dać mi szansę?

     -Nie mam pojęcia czy będę tego żałował, ale lepiej zaryzykować niż żałować, że się nie zaryzykowało.-odpowiedziałem omijając szerokim łukiem słowo "tak".


Look At Me | JongKeyWhere stories live. Discover now