Rozdział 39

356 42 2
                                    

     -Już okej?-zapytał cicho Woohyun nadal trzymając mnie w swoich ramionach, na co lekko pokiwałem głową odsuwając się od jego torsu.

     -Tak. Pójdziemy na plażę?-poprosiłem z nadzieją. Chciałem szybko stamtąd wyjść, gdyż wiedziałem, że niedługo powinien wrócić Jonghyun, a po raz pierwszy w życiu naprawdę nie miałem ochoty go spotkać.

     -Co tylko zechcesz.-odpowiedział z szerokim uśmiechem, który po chwili odwzajemniłem.

     -Zaczekaj chwilę.-powiedziałem-Muszę się ogarnąć.

     -Mogę ci zaufać?-zapytałem zakopując przy tym swoje stopy pod grubą warstwą piasku. Od dziecka lubiłem tak robić. To mnie niesamowicie uspokajało i pozwalało zebrać wszystkie myśli w kupę. Dziwne, prawda? Sam nigdy nie wiedziałem, dlaczego taka prosta czynność tak magicznie na mnie działała.

     -Oczywiście.

     -Ja...-zatrzymałem się na chwilę, ale postanowiłem jednak dokończyć-Kocham Jonghyuna.-wydusiłem, po czym zerknąłem na niego, aby zobaczyć jego reakcję. Ku mojemu zdziwieniu jednak ani jeden mięsień na tej przystojnej twarzy nie drgnął. Tylko dlaczego? Nie wydawało mu się to dziwne? Albo nawet chore jak pomyślałoby pewnie wielu ludzi. A może niedosłyszał? Tak, to musiało być w takim wypadku to. Nie miałem jednak pojęcia czy to dla mnie lepiej, czy gorzej. Nam był pierwszą osobą, jaka kiedykolwiek dowiedziała się o moim małym sekrecie i szczerze mówiąc poczułem w tym momencie ogromną ulgę. Jakby kamień spadł mi z i tak obolałego serca, albo jakby ktoś zdjął mi wielki ciężar z ramion.

     -Przecież wiem.-odparł, czym sprawił, że jeszcze bardziej się zdziwiłem.

     -Jak to? Od kiedy?-wydukałem.

     -Od kiedy pierwszy raz was razem zobaczyłem. Pamiętasz tamtą ciemną uliczkę za M2 Club?-czy on był samobójcą? Po co wspominał o tamtym incydencie?

     -Wolałbym nie pamiętać.-stwierdziłem.

     -Racja, ja też.-uśmiechnął się delikatnie i zarazem przepraszająco-Ale chciałem powiedzieć, że to tam zauważyłem po raz pierwszy w jaki sposób na siebie patrzycie. On też coś do ciebie czuje.

     -Mylisz się.-uznałem sucho-Jest hetero. Nie mógłby.

     -Ale...-zaczął.

     -Nie, Woohyun.-przerwałem mu, po czym obaj zajęliśmy się rysowaniem palcem różnych figur na piasku.

     -Key.-przerwał po dłuższej chwili ciszę.

     -Hm?

     -A co gdybym powiedział ci teraz, że cię lubię?-zapytał wbijając w moją osobę swoje przenikające spojrzenie.

     -Ja również zacząłem cię lubić.-uśmiechnąłem się do niego-Wiem już, że nie jesteś taki jak myślałem. Tak naprawdę jesteś miły, troskliwy i pomocny. A wiesz jak cię nazywałem, kiedy okazało się, że stworzymy nowy zespół?

     -Jak?-zaciekawił się.

     -Pierwszy Idiota Korei Południowej.-wyznałem, po czym wybuchnąłem dzikim śmiechem na widok jego miny. Od razu zauważyłem, że czegoś takiego się nie spodziewał.

     -Ya.-powiedział tylko, a następnie złapał się dramatycznie za serce-To boli.

     -Nie myślałeś chyba, że nazywałem cię Pierwszym Ciachem Korei Południowej?-zażartowałem.

     -Ta zniewaga krwi wymaga.-stwierdził, na co ja od razu poderwałem się ze swojego miejsca i zacząłem biec wzdłuż linii morza śmiejąc się przy tym jak dziecko i krzycząc, że nigdy mnie nie złapie. Musieliśmy wyglądać strasznie zabawnie ganiając się i wrzeszcząc w niebogłosy po całej plaży. Mało osób wcale nie było, a rzekłbym nawet, że więcej ich matka nie miała, tak więc oczy wszystkich, no może nie wszystkich, ale większości były skierowane głównie na nas. Nikt by chyba nie pomyślał, że dwaj idole mogą się w ten sposób zachowywać na codzień. Ale cóż, idol też człowiek.

     -Przestań!-krzyknąłem, kiedy w końcu mnie złapał i powalił zaczynając łaskotać-Powiedziałem, żebyś przestał!-powtórzyłem, ale on ani myślał mnie słuchać. Nie mogłem przecież pozostać bierny, więc postanowiłem odwdzięczyć mu się tym samym.

     -Hej!-zdziwił się, gdy to ja nagle i zupełnie dla niego niespodziewanie znalazłem się na górze i zacząłem sprawiać, że ze śmiechu nie mógł oddychać.

     -Dziękuję.-powiedziałem ni stąd ni zowąd zaprzestając karania go.

     -Za co?

     -Za to, że tak łatwo i szybko poprawiłeś mi humor.-uśmiechnąłem się-Bądźmy przyjaciółmi.-dodałem po chwili namysłu.

     -Naprawdę tego chcesz?-rozbłysły mu oczy.

     -Tak.-pokiwałem głową-A ty?

     -Jeszcze pytasz?-wyszczerzył się, co mnie rozbawiło-Ostatnio nawet spędziłem całą noc na wymyślaniu fajnych ksywek na wypadek, gdybyś jednak się do mnie przekonał!

     -I co wymyśliłeś?-zaciekawiłem się.

     -MyBum i MyHyun.-powiedział dumnie-Co ty na to?

     -Hmm-zastanowiłem się przez chwilę-Wiesz, że nie są złe? Podobają mi się.-pokazałem mu kciuk w górę.

     -Serio?-ucieszył się-MyBum.-dodał po sekundzie.

     -Serio, MyHyun.-odpowiedziałem.

     -Czy nie jesteśmy uroczy?-zapytał przesłodzonym głosem.

     -Wystarczy tej sielanki.-zdecydowałem-Ludzie dziwnie się patrzą.-zauważyłem, po czym wstałem ze swojego nowego przyjaciela i wyciągnąłem w jego kierunku rękę, aby pomóc mu wstać. Niesamowite. Zanim przyjechał czułem się potwornie i jedyne, na co miałem ochotę to wypłakać się w hotelową poduszkę, a teraz nie mogłem przestać się śmiać. To było bardzo miłe, ale wiedziałem, że niestety będzie trwało tylko do momentu, w którym zobaczę twarz Jonghyuna.


Look At Me | JongKeyWhere stories live. Discover now