Stare znajomości

97 8 0
                                    

Położył mnie na plaży, tak że w połowie byłem w wodzie. Woda mi miała pomóc. Zaleczyć rany które zrobił mi Mizu. Spojrzałem na niego. Był już ubrany i teraz zbierał moje rzeczy.
-Mizu?-spojrzał na mnie.-Usiądziesz koło mnie?-Demon uniósł brew, ale spełnił moją prośbę. Cieszyłem się z tego. Spojrzałem przed siebie, w gwiazdy. Uwielbiałem na nie patrzeć.-Gwiazdy są dziś piękniejsze niż zwykle.-Mizu spojrzał w niebo.-Ale nic dziwnego. Siostra zawsze mi powtarzała że jeżeli oglądasz gwiazdy z ukochaną osobą, one są piękniejsze. Mizu...-powiedziałem z impetem.-umiesz czytać z gwiazd?-wymruczał coś że nie.-Szkoda.-westchnąłem.- Nie pamiętam dokładnie co to wszystko oznaczało. Może i lepiej że nie potrafię tego wszystkiego wyczytać. Te wszystkie szczęśliwe rzeczy które tam widzę mogły by już nie być szczęśliwe.-Mizu zapytał co tam widzę.-Popatrz tam. Tam są dwie gwiazdy ateńskie które oznaczają kochanków. Są blisko siebie, więc ta para jest szczęśliwa. Jednocześnie, leżą koło podobnych do siebie gwiazd. Widzisz? Ta jest podobna do tej obok, a ta druga do kilku z drugiej strony.-zerknąłem na niego. Był zapatrzony w niebo.-O, patrz! Spadająca gwiazda.-wykrzyknąłem, kiedy zobaczyłem ruch na niebie. Zacisnąłem mocno oczy ,,Chce być przy Mizu do końca życia.''pomyślałem.-Mizu, jakie miałeś życzenie?-zapytałem szybko, bez namysłu.

Gdy poprosił, usiadłem przy nim. Gwiazdy były piękne. Piękne jak jego oczy... Słuchałem go jednym uchem. Byłem zmęczony. Powinienem wziąć leki... Spadająca gwiazda przecięła niebo. Życzenie? Nauczyć go czego mogę, przeżyć kilka spokojnych lat i umrzeć w miarę bezboleśnie. Tak... to dobre życzenie.
- Życzyłem sobie żebym mógł cię tak pieprzyć na co dzień. - mruknąłem z drwiącym uśmiechem, łapiąc go za biodra i wyciągając z wody.-Chodź skarbeczku. Musimy cię ubrać.
Uniosłem jego stópkę i musnąłem ją ustami. Wsuwając mu spodnie całowałem jego nogi. Włożyłem mu koszulę i narzuciłem na jego ramiona mój własny płaszcz. Wyglądał pięknie i tajemniczo. Pocałowałem go i wziąłem na ręce.

Mizu wziął mnie na ręce i poszliśmy do domu. Gdy już byliśmy na miejscu, postawił mnie delikatnie na korytarzu. Zaczął zagadywać coś o moim pokoju. Że wie że miałem sobie wybrać, ale jest ciemno...
-To nie będziemy spać razem?-zapytałem smutno. Dostrzegłem błysk w jego oku. Powiedział że jeżeli bardzo tego chce to możemy spać razem. Finalnie zasnąłem wtulony w niego, podczas gdy jego ręce badały moje ciało. Rano za to obudziłem się z katarem i gorączką. Pięknie, jak tak dalej pójdzie to nigdy nie zacznę nauki u Mizu.

Chciałem znaleźć mu osobny pokój, ale Hana nie chciał o tym słyszeć. Ehh... Pogadamy o tym rano. Elf zasnął gdy tylko położyłem go do łóżka i zacząłem przeszukiwać szafki w poszukiwaniu Kartipusa. Ominąłem ostatnio kilka dawek i teraz zaczęło mi się to dawać we znaki... Znaczy jeszcze nie zaczęło, ale gdybym dzisiaj nie wziął, jutro mógłbym mieć atak.Odmierzyłem dawkę, by obudzić się około 10:00. Po takiej nocy, nie zamierzałem wstawać wcześnie. Położyłem się obok elfa i pozwoliłem się otulić ciemności.
Rankiem Hana był chory, więc zostawiłem go w łóżku. Dałem mu eliksir leczniczy. Przysłałem mu śniadanie do łóżka, kazałem Kłowi się nim opiekować i zszedłem na dół. Musiałem wreszcie sprawdzić, czy moi kumple nic nie uszkodzili. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu, więc wróciłem do moich dawnych badań. Przed południem miałem gotowy przepis.Westchnąłem i wróciłem na górę do Hany.
-Jak się czujesz? - zapytałem stając w drzwiach.-Gotowy zwiedzić nasz dom?

Po tym jak Mizu dał mi leki, zasnąłem. Nie wiem do której spałem, ale obudziłem się chwile przed tym jak Mizu wszedł do pokoju. Zapytał jak się czuje. Było mi o wiele lepiej. Usiadłem na łóżku i się do niego uśmiechnąłem. Zapytał czy jestem gotowy zwiedzić NASZ dom. Ucieszyłem się niezmiernie na słowo ,,Nasz", czyli wspólny. Chciałem wstać z łóżka, ale gdy tylko stanąłem na nogi, zakręciło mi się w głowie. Na całe szczęście Mizu mnie złapał, bo bym uderzył głową o kant nocnego stolika. Wtuliłem się w niego i próbowałem utrzymać pion. Gdy już stałem pewnie na nogach, wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z pokoju. Pokazał mi wiele komnat i korytarzy, kilka drzwi których lepiej żebym nie otwierał, kuchnie, jadalnie, pokój gościnny itd. Na koniec wróciliśmy na korytarz, wzdłuż którego mieściły się komnaty sypialne. Rozkazał wybrać sobie jedną z nich. Trochę mnie to zasmuciło, ale skoro mi kazał.... Wybrałem komnatę na przeciwko jego komnaty. Zaśmiał się ze słowami ,,wiedziałem". Weszliśmy tam. Pokój był niezwykle przyjemny. Miał błękitne ściany z motywami leśnymi, pod oknem stało małe biurko z krzesłem, a pod inną ścianą dwuosobowe łóżko z białego drewna. To musiało być drewno z jednego drzew elfów, które rosną na samych dnach jezior elfickich. Mizu poprowadził mnie do łóżka i położył. Stwierdził że po leku może mi być tylko przez chwile lepiej, bo nie ogarnia do końca mojego organizmu, i żebym lepiej jeszcze trochę poleżał w łóżku.

Jak kwiat bez wody [YAOI]Where stories live. Discover now