Nowe znajomości

95 6 0
                                    

Gdy Doraku wyszła, położyłem się. Skąd moja siostra zna Mizu? Na zastanawianiu się nad tym zleciał mi czas, dopóki moja siostra nie wróciła do mojego pokoju.
-Gdzie Mizu?-zapytałem zdziwiony i usiadłem na łóżku.
-Teraz to ty się ubieraj, biba zara będzie. A Mizu polazł gdzieś z Astorią...naczy, ze swoją byłą.-powiedziała, a ja poczułem ukłucie w sercu.
-Z kim?
-No ze swoją byłą. Ubieraj się.-rozkazała, a ja zacząłem wkładać na siebie ciuchy.-Wiele takich istot poznasz. Ale co się dziwić. Każda, nawet najcnotliwsza istota wskoczyła by Mizu do łóżka. Na noc, dwie albo kilka ale by wskoczyła. Gorzej z nim samym, bo jego interesują tylko te ciekawsze okazy.
-Co go do ciebie przyciągło?-zapytałem podejrzliwie.
-Heh... Jak by ci to powiedzieć...
-Najprościej.-odpowiedziałem. Zmierzyła mnie wzrokiem.
-Seks ze mną daje mu nie tylko spełnienie, ale tez może się wyżyć. Nie mówiąc już o dreszczyku emocji czy przypadkiem nie zabije swojej partnerki albo ona nie zabije jego.-przerażały mnie jej słowa, a do kompletu mówiła je z taką radością i satysfakcją.
-A do mnie.-szepnąłem. Usiadła koło mnie i podniosła mój podbródek.
-Nie chce cie straszyć ale, sadze, że jesteś dla niego świetną zabawką. Pomijając fakt że on cie po prostu kocha. Nie martw się jeśli tego nie czujesz. To jest grubo skórny samiec. Takich trzeba długo tresować, a z tym egzemplarzem jest o tyle kłopot, że on czerpie satysfakcje ze swoich kar. Każdy jego były potwierdzi to że Mizu UWIELBIA być dominowany.- wtedy do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Doraku odwróciła głowę, jakby... urażona?

Katio był krótko mówiąc zazdrosny. Dlatego zorganizował kilka osób, ubłagał Astorię o udział i teraz widział już nowego dzieciaka Fojbosa. Może rzeczywiście był ładny. Słodki. Zaskakujący. Złamanie mu serca będzie przyjemnością.
- Witaj piękny chłopcze. - skłoniłem się szarmancko i ucałowałem jego dłoń. - Cześć Doraku. Jestem Kationiusz Ewelinino Gruis. Mówią mi Katio... jestem chłopakiem tego debila, którego ponoć nazywasz Mizu. Niezmiernie miło mi cię poznać.

ŻE KIM ON NIBY JEST?! W pierwszej chwili byłem pewien że się przesłyszałem. Patrzyłem na chłopaka ze zdziwieniem. Nie wiem czemu, nie było we mnie innych emocji.
-Czym ty jesteś? Jego ,,chłopakiem''? Nawet jego dziwką bym cie nie nazwała, prędzej łatwą dupą do przerżnięcia jak jestem zajęta.-zbulwersowała się Doraku. Ja się uśmiechnąłem i wyciągnąłem rękę do niego.
-Witaj Katio. Mam na imie Hana i jestem uczniem Mizu.-powiedziałem najcieplej jak się dało.

Skrzywiłem się. Mizu był mój. Doraku jak zwykle wszystko psuje.
- Skarbie, ja wiem że ciężko ci to przyjąć do wiadomości, ale takie są fakty. - zwróciłem się chłodno do Doraku, odsłaniając czarną runę miłości z jego imieniem. - Ja wiem że Loki nie potrafi dochować wierności dłużej niż miesiąc. Ty też to wiesz. Nie ma sensu się na niego gniewać. Nie zamierzam wam przeszkadzać w nauce chłopcze. Ani w niczym innym. Tylko przyjmij jedną radę. Zastanów się dobrze czy to ma sens. Jesteś młody. Głupio by było żeby zniszczył ci życie...
Katio mówił prawie prawdę. Runa na jego ręce była prawdziwa. Zawsze kochał demona. Zamierzał go odzyskać.

-Runy też potrafią kłamać.-na ułamek sekundy zobaczyłem łzy w jej oczach.-To zależy od podejścia do nich. Jeżeli będziesz miał odwagę powtórzyć to przy nim, to ok, ale jeżeli robisz Hanie na darmo pranie mózgu, to sobie odpuść.-mówiła coraz bardziej agresywnie.
-Przestańcie się kłócić, błagam.-powiedziałem bez emocji.-Katino, moje życie i tak nie ma głębszego sensu ani wartości. Przyszedłem się tu czegoś nauczyć i znaleść sens mojej egzystencji. Nic więcej, zapewniam cie. Poza tym, Duraku ma racje. Chce to usłyszeć od samego Mizu, albo od ciebie w jego obecności.-starałem się mówić to wszystko bez emocji. Na całe szczęście jedynym dostrzegalnym uczuciem była irytacja.

Zeszliśmy na dół, do mojej pracowni. Martwiłem się o Hanę. Nie wiem który z moich kumpli postanowił go odwiedzić, ale wiedziałem, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
- Słucham cię, Astka. - byłem na nią zły za ten szantaż. Ona zwykle była poza takie gierki.
- Myślę że zauważyłeś że mamy problem... - zaczęła. Zazwyczaj taki początek znaczył: "wpakowałam się w kłopoty, więc mnie z nich wyciągniesz."- My? Nie ty? - zapytałem sceptycznie.- Nie. Wyjątkowo nie ja. Ale jako władczyni całego magicznego świata... - Nie chciałem ryzykować informowania jej że nie jest władczynią całego naszego świata. To mogłoby wywołać wojnę. - czuję się odpowiedzialna za ten świat i to do mnie powinno należeć zapewnie mu bezpieczeństwa.- A coś mu grozi? - zainteresowałem się. Czyżby jakaś nowa apokalipsa?- Ślepy jesteś, czy tylko sobie ze mnie drwisz? Ludzie, ze swoją technologią już nas prawie namierzyli. Łowcy pojawiają się na każdym kroku. Runia i Gryfonia są dobrze chronione, ale tutaj...- Czego oczekujesz ode mnie? - przerwałem jej. - Nie znam się na tak potężnych tarczach. Iluzję mogę Ci bez problemu stworzyć, nie uciekałabyś się do...- Nie chcę iluzji. - ucięła. - Wiem że potrafisz stworzyć coś lepszego. Azyl. Najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Wiesz o czym mówię? Pamiętasz Śpiewający Las?- Nie ma opcji. - Śpiewający Las był dziełem mojego życia. I niemal życie mnie kosztował. Nie miałem powodu, żeby tyle ryzykować, tym bardziej że fiasko mogłoby...Astoria nie zamierzała ustąpić. Zna ryzyko. Zakląłem i nalałem sobie do kieliszka eliksiru uważonego rano.- Nie zrobię tego. Zbyt niebezpieczne. Jeśli coś pójdzie nie tak...- Masz czas. - mówiła słodko i łagodnie. Wiedziała jak mnie przekonać. - Wiem, że zaklęcie masz opracowane. Potrafisz to zrobić.- Może i potrafię. - mruknąłem. - Może mógłbym powtórzyć Śpiewający Las. Ale sądzę mówisz o czymś innym. Myślę że uważasz, że potrafię zrobić coś kilkaset razy większego, mimo że widziałaś co mi zrobił Śpiewający Las. (100 lat na wózku, nie mogłem mówić, chodzić, spać. Magii musiałem uczyć się niemal od nowa.)- Jesteś potężniejszy niż wtedy. - wyszetała zmysłowo zbliżając się do mnie. Upiłem eliksiru, by nie patrzeć na nią. Umiała poruszyć moje ego. - Zachwyć mnie Fojbosie. Przypomnij nam o swoim istnieniu... Będziesz naszym bohaterem. Najwspanialszą legendą...-Martwą legendą. Żądasz ode mnie śmierci, Astorio. Właśnie teraz kiedy znalazłem powód do życia. Widziałaś jakiej energii trzeba było wtedy. Teraz obszar jest o wiele większy, zaklęcie musi być doskonalsze. Nie mam pojęcia skąd wziąć taką energię. Śpiewający Las przejął pełną energię wybuchu wulkanu! Wywołał niemal epokę lodowcową!!- Naprawdę się wyizolowałeś, Loki. Mamy źródło. Nie magiczne, ludzkie. Dostatecznie silne. I nie wyczerpie się tak łatwo.Milczałem. Kusiło mnie by się zgodzić. Byłem zaciekawiony i podekscytowany. To naprawdę byłoby COŚ.Napiłem się. Astoria pochyliła się nade mną i wyjęła mi kieliszek z ręki.- Nie radzę. - ostrzegłem. Wypiła.- Niezłe. - uśmiechnęła się. - Jak silna trucizna?- Nie mam pojęcia. Nowy produkt. - zaczerpnąłem powietrza, gdy moje serce stanęło. - Szybko działa. Patrzyliśmy na siebie z dzikimi uśmiechami. To jedna z naszych ulubionych gier. Wypić śmiertelną truciznę i bez mrugnięcia okiem znieść wszystkie objawy.- Co to za źródło? - zapytałem, po chwili, gdy objawy zaczęły ustępować. Astoria cmoknęła mnie w policzek. Uznała to za zgodę. Chyba była to zgoda.- Broń nuklearna. To...- Nie znam się. - odpowiedziałem spokojnie. - Mówisz że nowa ludzka broń? Się ogarnie, ale załatw mi dostęp do tych ich wszystkich technologi i daj tydzień na przejrzenie. Wtedy powinienem być w stanie ocenić, jakie jest ryzyko, że przy okazji nie zniszczę całej krainy. Mam nadzieję że wiesz, że prosisz mnie o samobójstwo? Zgadzam się. A teraz wybacz ale muszę kogoś zabić.Pobiegłem do Hany.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak kwiat bez wody [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz