Rozdział XXVII - Słowa, które bolą bardziej niż czyny

1.4K 136 14
                                    



Nie zajęło długo Tsunade znalezienie chłopaka. Stał przed budynkiem, starając się uspokoić. Chciała zacząć rozmowę, ale uprzedził ją blondyn.

- Przepraszam, poniosło mnie.

- Nie musisz przepraszać. Dobrze rozumiem twoje zachowanie.

- Powiedział coś jeszcze?

Godaime widocznie biła się z myślami, co zauważył Jinchuriki Dziewięcioogoniastego.

- Czyli tak. Co takiego?

- Nie wiesz do czego jesteśmy jeszcze zdolni. - powiedziała zaniepokojona - Kim są ci „Oni"? O czym mi nie mówisz Naruto?

- To nic ważnego. - odpowiedział siadając na ławce znajdującej się obok budynku

- Dla mnie jednak to jest ważne. Martwię się o ciebie.

- Masz swoje problemy jako przywódca wioski. Nie chcę cie obarczać swoimi. - powiedział chowając głowę w dłoniach

- Dobrze wiesz, że mi na tobie zależy. Traktuję cię jak wnuka i mam prawo wiedzieć co zaprząta twoje myśli.

- Dokładnie, traktujesz! Nie jesteś moją babcią, ani tym bardziej matką! Nie muszę ci się ze wszystkiego tłumaczyć, a ty nie musisz wszystkiego wiedzieć! - nie wytrzymał i wstał krzycząc w stronę Hokage. W jej oczach można było zobaczyć łzy. Gdy chłopak zrozumiał co właśnie powiedział, chciał przeprosić - Obaa-chan, ja...

- Nic już nie mów. - powiedziała stanowczo i wytarła słoną ciecz wypływającą z jej oczu. - Mówi się, że ludzie niepanujący nad swoimi negatywnymi uczuciami, pod ich wpływem mówią to co myślą. Dobrze wiedzieć, co o mnie sądziłeś przez ten cały czas. - kontynuowała kierując się w stronę biura - I wiesz co? Masz rację. Nie mam prawa wchodzić z butami w twoje życie. - posłała mu ostatnie, smutne spojrzenie i opuściła tamto miejsce.

- Obaa-chan... - wyciągnął rękę w stronę kobiety, jakby chciał ją złapać - K*rwa! Czy zawszę muszę wszystko popsuć? - otwarta dłoń zmieniła się w pięść i uderzyła z taką siłą w ścianę, że zostało wgniecenie. Z bardzo złym humorem skierował się w stronę pola treningowego. Jakoś trzeba przecież odreagować.

Wyżywając się na biednych, niczemu niewinnych drzewach, nawet nie zauważył, kiedy obok niego pojawiła się granatowłosa przyjaciółka. Już miał z całych sił kopnąć roślinę, ale gdy nagle usłyszał nieśmiałe "Naruto-kun", noga zmieniła pozycję i źle uderzył, co skończyło się ogromnym bólem i chwytem za obolałą część ciała.

- P-przepraszam, ja nie chciałam. - powiedziała zasłaniając usta dłońmi.

- Nic się nie stało Hinata-chan. - próbował uspokoić przyjaciółkę

- Bardzo boli? - spytała kucając obok blondyna

- To nic takiego. - mówił machając ręką w przód i w tył

- Dlaczego tak katowałeś te biedne drzewka?

Naruto czuł, że musi komuś o tym powiedzieć i jak dłużej się nad tym zastanowić, Hinata mogłaby mu pomóc.

- Powiedziałem coś czego nie powinienem mówić.

- Nie rozumiem. - dziewczyna wiedziała, że chłopak musi się wygadać, więc usiadła wygodnie obok niego.

- Miałem drobną sprzeczkę z Tsunade i powiedziałem jej coś, czego nigdy nie powinienem. Najprościej mówiąc, skrzywdziłem ją samymi słowami. Teraz ona nie chce mnie widzieć. - mówiąc to, po raz kolejny dzisiejszego dnia schował twarz w dłoniach.

Dziewięcioogoniasty demonWhere stories live. Discover now