LIX - Drużyna Minato

534 57 10
                                    

- Jak się masz Ero-Senin? – zapytał blond-włosy chłopak, kładąc bukiet białych kwiatów na grobie w lesie – Trochę tu cicho bez ciebie, wiesz? Nie ma kto podglądać dziewczyn w łaźniach, ani pisać tych zboczonych książek. – usiadł wygonie przed kamieniem z napisanym imieniem i zaczął opowiadać – Sporo się ostatnio dzieje. Niebawem odbędzie się Szczyt Kage i powiedzmy, że trochę tam narozrabiam... - zaczął drapać się po karku – Ale nie martw się! Mam nad wszystkim kontrolę! – zaczął wymachiwać przed sobą rękami w geście obrony – Powiedzmy po prostu, że trochę zmienię plany obrad. Oczywiście Obaa-chan o niczym nie wie i niech tak zostanie. Mógłbym za to nieźle od niej oberwać, heh... A tak między nami to wiesz... Akari i Hinata wróciły przedwczoraj z misji i tak średnio miałem czas z nimi pogadać. Znaczy z Onee-chan pogadałem trochę, jak wróciła, ale z Hinatą-chan praktycznie teraz w ogóle się nie widujemy... - zmarkotniał – Myślałem, żeby po prostu zaprosić ją na ramen, ale tyle się dzieje, że nie wyrabiam... Pewnie byś mi teraz zrobił kazanie, że dla kobiety zawsze trzeba znaleźć chwilę wolnego i serio zastanawiam się, jak ty godziłeś pracę, z tymi zboczonymi fanaberiami? – zapytał z rozbawieniem, ale odpowiedziała mu cisza – Eh... - westchnął zrezygnowany

- Naruto? – usłyszał głos za sobą

- Coś się stało Kakashi-san? – zapytał, odwracając się w jego stronę

- Nic, tylko tak przechodziłem obok i wyczułem twoją chakre. Może przejdziemy się? – zaproponował

- Czemu nie? – wstał i popatrzał na grób – Dzięki za wysłuchanie Ero-Senin. – powiedział na koniec

- Słyszałem, że ostatnimi czasy stałeś się bardzo popularny. – zaczął Jonin

- Można tak powiedzieć. – odpowiedział wymijająco patrząc w przeciwną stronę

- Sława wcale nie jest taka fajna jak się wydaje, nieprawdaż?

- Można by powiedzieć, że nawet męcząca, dattebayo. - westchnął

- Znam to uczucie.

- Ty? – zapytał zaskoczony – Znaczy nie chodzi o to, że jesteś brzydki, albo coś, ale bardziej taki... - szukał odpowiedniego słowa - podejrzany? – tłumaczył, nie chcąc urazić zbytnio towarzysza

- Powiedzmy, że dziewczyną podoba się moja zakryta twarz... Nic tylko chcą zobaczyć, co się za nią kryje...

- Faktycznie trochę to ciekawe, co tam ukrywasz, ale, żeby od razu zrobił się fanclub?

- Dziewczyny są nieprzewidywalne, nieprawdaż?

- W moim przypadku chodzi bardziej o uszy i ogon... - powiedział, a fałdujące końce skierowały się w stronę jego piersi i je przytulił

- Można powiedzieć, że dodają ci uroku. – powiedział rozbawiony

- Wcześniej jakoś dziewczyny nie zwracały na to uwagi... - powiedział oburzony

- Nie zauważyłeś? – zapytał zaskoczony Hatake

- Czego, dattebayo?

- Jakby ci to wytłumaczyć? Hmm... Kiedy przybyłeś tu po raz pierwszy, emitowała od ciebie taka mroczna i samotna aura. Z czasem zacząłeś łagodnieć. Jesteś teraz takim domowym liskiem. – znowu rozbawienie

- Naprawdę? Nie sądziłem, że Konoha tak bardzo mnie zmieniła...

- Jesteś bardzo podobny do rodziców. – powiedział nagle

- Co przez to rozumiesz?

- Jak pewnie wiesz, twój ojciec był moim senseiem. Z wyglądu bardzo go przypominasz. Niektóre cechy charakteru też po nim odziedziczyłeś. Dajmy na przykład zachowanie zimnej krwi w krytycznych sytuacjach, albo znajdowanie jak najrozsądniejszego wyjścia. Jeśli chodzi zaś o twoją matkę, to wybuchowość.

~ To na pewno. – skomentował lis w głowie

- Tak, to bardzo możliwe... - powiedział niepewnie blondyn

- Ale przypominasz mi też mojego przyjaciela Obito.

- Obito?

- Tak. Obito Uchiha. Oczywiście bardziej odpowiednim stwierdzeniem byłoby rywal. On także był w drużynie Czwartego. Ja, Obito, Rin i Minato-sensei. Z całej drużyny, tylko ja jeszcze żyję. – powiedział smutno

- Rozumiem co czujesz. Wielu moich bliskich także zginęło, ale nie pozwolę, żeby ktokolwiek jeszcze mnie opuścił. – zapewnił

- Także sobie to postanowiłem. Niezwykle trudno wywiązać się z takiej obietnicy, nieprawdaż?

- Ma pan rację, dattebayo.

- Wracając do mojego przyjaciela, miał bardzo szalone marzenie. – zaśmiał się pod nosem na samo wspomnienie – Zawsze nam mówił, że chce zostać Hokage.

- Dlaczego uważasz, że to szalone, dattebayo?

- Powiedzmy, że jego charakter zaprzeczał dumie Kage. Ciamajda wpakowujący się cały czas w kłopoty. Raz nawet pomalował twarze Hokage. – znowu się zaśmiał

- Wiesz Kakashi-san? Ja też kiedyś o tym marzyłem. – powiedział nagle blondyn – Ale to już przeszłość.

- Dlaczego?

- Sam nie wiem. Może wyrosłem z tego marzenia? A może to przez styl mojego życia? Ale masz rację, bardzo siebie przypominamy.

- Co masz przez to na myśli? – zapytał zaciekawiony Jonin

- Straszna ciamajda była ze mnie w dzieciństwie. Czasami wpadałem do Suny i kolorowałem podobizny Kazekage, przez co Gaara dostawał białej gorączki. – zaśmiał się na wspomnienie wściekłego Kazekage po tym, jak wszedł do owego pomieszczenia i zastał tam podobiznę swojego ojca pomalowaną na czerwono – Teraz już tak nie robię, ale fajnie byłoby znowu wrócić do dziecięcych wygłupów. – opowiadał radośnie, trzymając ręce na karku

„Nie znałem go od tej strony" – pomyślał Hatake

- To oko które mam zakryte, należało do niego. – powiedział smutno – Byłem wtedy bardzo samolubnym dzieciakiem. Myślałem, że jestem wszechmocny i mogę zrobić wszystko sam. Byliśmy na misji, ale przez pewne okoliczności musieliśmy się rozdzielić. Minato-sensei wyruszył w inną stronę, ale nasza trójka trzymała się razem. Zostaliśmy zaatakowani, a ja sam ruszyłem do walki z przeciwnikami mającymi przewagę liczebną. Ta głupota kosztowała mnie oko, a następna, którą był atak na bazę tego samego wroga, utratę przyjaciela. Rin szkoliła się w medycznym jutsu. Gdy jaskinia, do której weszliśmy się zawaliła, Obito obronił mnie przed zmiażdżeniem swoim własnym ciałem. Cała jedna połowa została przygnieciona. Obito poprosił Rin, aby zoperowała nas. W ten sposób mam oko przyjaciela. – zakończył, odsłaniając Sharinngana

- A Rin? – zapytał niepewnie, mając złe przeczucia

- Zabiłem ją Raikiri. – powiedział, ale w jego głosie można było usłyszeć niesamowity ból, więc Namikaze postanowił nie wypytywać o szczegóły

- Dlaczego mi nagle o tym pan powiedział?

- Wiesz, przez tyle lat trzymałem to w sobie i jakoś tak poczułem, że muszę ci o tym wszystkim opowiedzieć. Nie wiem dlaczego akurat tobie, ale nie żałuję.

- Dziękuję. To pokazuje, że mi pan ufa. To wiele dla mnie znaczy, dattebayo. – uśmiechnął się przyjaźnie do mężczyzny

- To ja dziękuję za wysłuchanie. – nawet nie zauważyli, że doszli aż do cmentarza

Pierwsze co zrobili to poszli na grób Czwartego. Później za prośbą Naruto, udali się na miejsce spoczynku Rin i Obito. Uzumaki wiedział, że ta wizyta wiele znaczy dla Hatake, dlatego stał w ciszy. Nagle coś sobie uświadomił. Coś, co mogło wydawać się wręcz oczywiste. Coś od czego mogło zależeć życie innych ludzi. 

Dziewięcioogoniasty demonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz