Rozdział 29

319 17 0
                                    

- Która godzina? - Mruczę, opierając się ramieniem o ścianę.
- Jedenasta - Odpowiada chłopak. Wzdycham. Nie mam sił na cokolwiek ale ukochany uparł się abyśmy go spędzili jak najlepiej - Siadaj! Zrobiłam śniadanie!
- Oh, chociaż tyle na sam początek - Uśmiecham się pod nosem. Chłopak siada pierwszy, a ja usadawiam się na jego kolanach.
- Wiedziałem że przyjdziesz do mnie - Śmieje się, dłonią ściska mój bok i bardziej przysuwając do torsu.
- Widzisz - Wzruszam ramionami. Zabieram swój talerz na którym znajduje się dwie kanapki z nutellą, jeju  dawno jej nie jadłam.
- Am, mam pytanie.
- Słucham? - Wycieram policzki i odwracam wzrok na Turner'a.
- Trochę głupio ale pamiętasz jak mówiłem że mam przy sobie tylko pięć dolarów? - Kiwam głową - I zrobiłem rano zakupy i czy mi pożyczasz kasę?
- Spoko, ile? - Biorę następny gryz kanapki.
- Dwadzieścia pięć - Kciukiem wyciera czekoladę z mojej wargi. Uśmiecham zarzucając włosy za siebie.
- Okey, tani jesteś - Podnoszę brew do góry. Chłopak najwyraźniej nie zrozumiał o co chodzi - No wczorajsza noc, hmm myślałam że chłopcy do towarzystwa są trochę drożsi.
- Jesteś w tym momencie bezczelna. Zrobiłem Ci śniadanie - Pokazuje na talerz. Kończę pierwszą kanapkę popijając wszystko ciepłą herbatą - Spieprzaj!
- Oj, nie obrażaj się tak - Śmieje się, próbuje pocałować chłopaka w policzek ale on odchyla głowę.
- Okey, nie to nie - Schodzę z niego i siadam po drugiej stronie wyspy - Jeszcze przyjdziesz do mnie.
- Chyba ty, kto wczoraj mruczał? Kto wczoraj prosił o więcej?
- Kto zaraz będzie wywalony za drzwi bez kasy? - Podnoszę brew. Alex śmieje się.
- Chcesz zamieszkać u mnie? - Zapada cisza. Nie spodziewałam się takiego pytania.
- Alex, przepraszam ale nie oddam mieszkania. Jest dla mnie zbyt ważne - Nawet nie wie jak. Kocham go ale nie chce się przeprowadzać.
- Ale zawsze będziesz mogła wrócić? Ami!
- Nie! Ale jak chcesz to ty się do mnie wprowadź, co? - Pytam trochę podirytowana. Kończę śniadanie.
- Mogę się przeprowadzić. Mam duże mieszkanie i samemu to trochę smutno mi mieszkać.
- Serio?! Przeprowadzisz się do mnie?
- Tak - Kiwa głową. Nie ukrywam jestem zaskoczona i to bardzo. Podnoszę się aby odnieść talerz do zlewu i siadam okrakiem na chłopaku.
- To kiedy? - Zakręcam pasemko jego włosów na palec.
- Po trasie. Za wiele rzeczy nie ma - Obejmuje mnie i całuje. Obejmuje go.
- Masz ochotę na spacer? A wieczorek zostać w domu? - Muskam jego usta. Tak bardzo go kocham.
- Zgadzam się na wszystko - Przeczesuje dłonią włosy, uśmiecham się - Zamawiamy chińszczyznę?
- Okey, a co z obiadem? - Marszczę brwi wzdychając. Nie chce jeść w domu, chce dziś spędzić jak najwiecej czasu z chłopakiem. W tym samym momencie przychodzi mi świetny pomysł.
- Mam pomysł! Pójdziemy do mojej ulubionej restauracji znaczy bardziej to knajpka.
- Dobrze, tylko że chciałem zaprosić na randkę tylko... - Spuszcza wzrok zażenowany.
- Spokojnie i tak jestem Ci winna trochę kasy - Schodzę z chłopaka i kieruje się na górę.
- Powinienem Cię rozpieszczać.
- Już to robisz!

Od godziny chodzimy po mieście za rękę. Prowadzę chłopaka do mojej ulubionej restauracji w całym Londynie. Szczerze to chciałabym zostać w domu z chłopakiem, nie wychodzić z łóżka, mieć tylko jego!
- Długo jeszcze? - Pyta zniecierpliwiony.
- Pięć kroków - Wywracam oczami. Jedyny minus tego że trochę jest oddalona od mojego zamieszkania. Słyszę jego marudzenie, już wiem że jak zamieszka ze mną to niezbyt będziemy odwiedzać to miejsce. Jeju, nie mogę się tego doczekać!

- Jeju, możesz się tak nie wiercić? - Pytam wkurzona, robiąc warkocza chłopakowi, który siedzi na podłodze.
- Przepraszam kochanie ale boli mnie tyłek od tych paneli - Wywracam oczami. Na kolacje zamówiliśmy sobie chińszczyznę.
- Zazdroszczę Ci tak gęstych włosów - Wzdycham, palcami przeczesując pasmo. Naprawdę zazdroszczę mu tych włosów, uwielbiam się nimi bawić.
- Nie masz czego - Wzrusza ramionami kończąc swoją kolacje - Strasznie się plączą.
- To bede Ci warkoczyki robić przed każdym koncertem - Wyjmuje spod poduszki czarna gumkę i związuje włosy.
- Nie, już teraz sie zgodziłem - Odkłada puste opakowanie na stolik.
- Już! - Mówię podekscytowana. Sięgam po telefon.
- Mogę usiąść na kanapie?
- Czekaj! - Włączam aparat podpieram nos o jego głowę i wyciągam ręce przed siebie.
- Nie! Am, proszę nie lubie zdjeć! - Odwraca wzrok na mnie.
- Dałam Ci kasę, mieszkasz u mnie to zrób ze mną zdjęcie - Turner wzdycha i wraca do poprzedniej pozycji.
- Jezu, jak wyglądam?!
- Uśmiech - Chłopak wykonuje moje polecenie. Robie dwa zdjęcia i przeglądam, które dodać. Alex siada po chwili obok mnie obejmując ramieniem.
- To co oglądamy? Horror? - Całuje mnie w skroń. Odkładam komórkę i wyciągam nogi przed siebie.
- Jak chcesz? Nie lubię romantyków - Śmieje się - Wiesz, i tak nie dokończymy go bo zaczniemy się całować, a pózniej kochać.
- Czyli chcesz być już na drugiej pozycji? - Spuszcza na mnie wzrok.
- Nie, chce być blisko ciebie - Kładę się na plecach, nogi trzymając na jego kolanach.
- Możemy pogadać.
- Jeśli dostane własna trasę to pojedziesz ze mną? - Odchylam głowę do tyłu patrząc na książki ale po chwili znowu patrzę na chłopaka.
- Jasne, chce być razem z tobą w twojej pierwszej trasie! - Kładzie dłoń pod materiał mojej bluzki.
- Boje się tego!
- Czego? - Marszczy brwi. Biorę głęboki wdech.
- Że przez te trasy się rozstaniemy. Przecież ja mam własna karierę ty masz zespoły - Łza leci mi po policzku gdy pomyśle że znowu stracę Alexa.
- Kochanie, nie myśl tak, proszę - Pochyla się całując mnie. Kciukiem wyciera łze.
- A jeśli będziemy mieć dziecko?
- Ami, zakopytkowałaś za daleko - Wstaje z kanapy kucając przy mnie - Chodźmy spać.
- Czemu? - Podnoszę się na łokciach. Brunet bierze mnie na ręce.
- Bo tak.

Do I wanna Know/ Knee Socks // Alex Turner✔️Onde histórias criam vida. Descubra agora