[ 14 ] Prawda

843 72 2
                                    

Zdąrzyliśmy...

Przechyliłam głowę do tyłu i opierając się o ścianę przejechałam plecami tak, że siedziałam. Ciężko dyszałam. Byłam dobra z gimnastyki, to było gorsze niż skakanie przez przeszkody albo bieganie raz w tę raz we w tę pięćdziesiąt razy tak, żeby zdąrzyć przed pipnięciem. To chyba dobrze że chociaż napełniała mnie adrenalina i miałam siłę żeby trzymać ze sobą o wiele większego chłopaka oraz pobić rekord mojego biegu.

Z przemyśleń jaka to ja zajebista nie jestem wyrwał mnie głos kaszlu.

- Will! - Krzyknęłam i kucnęłam obok chłopaka. - Wszystko będzie dobrze... - Spojrzałam na niego z uśmiechem żeby jakoś go przekonać.

Zdjęłam jego coś ala marynarkę i odsłoniłam klatę... Chwile patrzyłam na ten widok ale chłopak się cicho zaśmiał przez co spaliłam buraka i spojrzałam na nóż. Z tego co udało mi się wywnioskować wbita była do niego tylko przednia część broni. Spojrzałam na niego z wzrokiem proszącym o pozwolenie, ten się blado uśmiechnął i krótko przytaknął.

Weszłam między jego nogi żeby było mi wygodniej.

Chwyciłam dwoma dłońmi za końcówkę noża i zagryzając wargę mocno zamknęłam oczy. Wyjęłam nóż. Usłyszałam jego ciche syknięcie z bólu przez co odwróciłam wzrok.

Otworzyłam lekko oko i na widok krwi od razu się obudziłam i zdjęłam swój sweter, nożem wytnęłam dwa rękawy i szybko zrobiłam dla niego opatrunek. Ten gnój się chytrze uśmiechał. Nie wiedząc o co tutaj chodzi spojrzałam na niego z zdezorientowanym wyrazem twarzy.

- Wiesz, dziwnie wygląda to, że jestem bez koszulki a ty trzymasz swoje kolana na moim... - Przerażona spojrzałam o co właśnie się opierałam.

Dalej przerażona położyłam kolana na ziemi i spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach.

- Spokojnie kruszynko, nic się nie stało. - Uśmiechnął się a ja miałam ochotę przywalić w tą jego piękną buźkę.

- Nie mów tak do mnie. - Wstałam i oparłam się o ścianę. - Ty w ogóle nie powinieneś mówić, dostałeś nożem w klatkę piersiową i jeszcze żartujesz! - Udałam wkurwioną i włożyłam z powrotem czerwony sweter bez rękawów. - Mój ulubiony sweter... - Zrobiłam smutną minkę.

- Nie musiałaś mnie opatrywać. - Uśmiechnął się i jakby nigdy nic, wstał.

- Inaczej wykrwawiłbyś się na śmierć. - Spojrzałam na niego jak na debila.

- Powiedziałem że opowiem co mnie łączy z Billem. Opowiedzieć? - Spytał z trochę smutną twarzą.

- No dobra... - Usiadłam obok niego.

- Więc, Bill to jakby mój brat, pewnie wiesz że jest demonem. - Przytaknęłam. - Ja też nim jestem, jestem niezniszczalny więc i tak nic by mi się nie stało. - Uśmiechnął się wzruszając ramionami. - Na ile lat wyglądam? - Zapytał uśmiechając się a ja już wiedziałam że to pytanie, to pułapka.

Zaczęłam się mu przyglądać, wyglądał dokładnie jakby był w moim wieku.

- Dwadzieścia. - Podniosłam liczbę latającą po mojej głowie bo wiedziałam że nie jest tak młody.

- Źle, może wyglądam aż tak młodo ale tak na serio, mam miliony~ lat. - Spojrzałam na niego z lekkim niedowierzaniem.

- Czyli Bill ma tak samo? - Zapytałam odgarniając grzywkę.

- Właśnie. Dlaczego się tu znajduję? - Właśnie miałam zapytać... - W mojej rodzinie wszyscy są mocni, już wszyscy oprócz Billa i mnie władają jakąś galaktyką i wszyscy się ich boją. Bill zaproponował mi żebyśmy razem spróbowali zniszczyć Ziemię, potrzebujemy do tego książek, książek Stana, sam nie wiem czemu są takie ważne, ale do rzeczy. Bill wysłał mnie na misje samobójczą tylko dlatego bo wiedział że ja nie zginę, przeszedłem przez dinozaura zabijając go ale nie mogłem przejść tej komnaty, minęły dwa miesiące, Bill pewnie myśli że nie żyje, czasami myślę że dając mi tą misję chciał się mnie pozbyć. Ale ja się nie poddam! Pokażę mu że jestem czegoś wart, zdobęde te książki, może w końcu ktoś mnie doceni... - Po jego niebieskim oku poleciała samotna łza, odruchowo go przytuliłam. 

Płakał w moje ramię, smutna historia, chłopak chce pokazać innym że jest wart swego.

- Bill pewnie tak nie myśli... - Wykorzystując chwilę zaczęłam gładzić jego włosy lekko się nimi bawiąc.

- Nie kłam. - Powiedział lekko opanowanym tonem.

Westchnęłam, nie wiedziałam jak go pocieszyć. Usłyszałam jak chłopak mruknął, lekko zdezorientowana zauważyłam że robię jakiś krztałty na jego tyle głowy i głaszcze mu włosy.

- Wiesz co... Lubię cię. - Wtulił się we mnie a ja poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi.

- Ja ciebie też. - Po chwili wymyślania jak my teraz wyglądamy zeszłam z jego kolan i wstałam podając mu ręke żeby zrobił to samo.

- Idziemy dalej, to pewnie będzie trudniejsze i jeszcze niebezpieczniejsze pomieszczenie. - Powiedział i podszedł do mnie.

- Tak... Ale damy radę! - Podniosłam nas na duchu.

Krótkimi krokami szliśmy do kolejnych wrot mijając kolejne bazgroły jaskiniowców.

Hey guys!
Ta część jest najkrótsza ze wszystkich, nie miejcie mi za to za złe ale następny będzie dłuzszy.
Obiecuje!
Dziękuję za wszystkie obserwacje i...
Widzimy się w następnej części!

Szkrabie... | Bill CyferkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz