[ 48 ] Wielkie Plany

405 29 11
                                    

Wyszłam z jego pokoju i poszłam cicho na dół. Spojrzałam na Willa kątem oka i weszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i zaczęłam penetrować ją wzrokiem żeby sprawdzić czy jest coś jadalnego. Żołądek czekał aż coś do niego spadnie.

Wzięłam Milkę i poszłam do stołówki gdzie siedział Will patrząc na mnie jak na najsmaczniej wyglądającą pizze na całym świecie. Usiadłam z daleka od niego i zaczęłam jeść Milkę.

- To może mi poopowiadasz coś o sobie hmm? - Spojrzał na mnie uśmiechając się uroczo.

- Nazywam się Alex, mam szesnaście lat i nie jestem zainteresowana w demonach. - Uśmiechnęłam się na niego a on westchnął.

- Szkoda, bo ja jestem zainteresowana w pewnym człowieku który siedzi przede mną. - Wylizał usta i spojrzał na mnie słodko.

- Nawet nie próbuj. - Zabiłam go wzrokiem. - Wiesz może gdzie Bill?

- Powiedział że poszedł do super tajnego miejsca gdzie nawet ty nie możesz wejść.

Nastała chwilowa cisza.

- Myślisz o tym co ja myślę? - Zapytał demon i uśmiechnął się tajemniczo.

- A co jak załatwia swoje sprawy higieniczne? Przecież nie wejdę bez wiedzy że moje oczy pozostaną dziewicami. - Zaśmiał się a ja wstałam żeby wyrzucić pusty karton do kosza.

- Nigdy nie weszłaś do sypialni rodziców w nocy żeby sprawdzić co to za odgłosy? - Zapytał zaciekawiony z chytrym uśmieszkiem.

Na myśl tego widoku zrobiłam się czerwona jak burak.

- Możesz się kiedyś zamknąć? - Odwróciłam się do niego tyłem próbując zasłonić twarz.

- Demony są strasznie uparte więc możliwe że nie. - Uśmiechnął się chytrze.

- Ty nawet nie wiesz gdzie poszedł. - Odwróciłam się kiedy moja twarz wróciła do normalnego beżowego koloru.

- Jest moim bratem, kiedy Chcę, mogę zobaczyć jego lokacje. Taki podręczny GPS rodzinny. - Uśmiechnął się radośnie pokazując ząbki. - To co? Jesteś ze mną? - Wyciągnął do mnie rękę.

- Nie Chcę robić z Tobą żadnych deal'ów więc po prostu powiem że wchodzę w to. - Spojrzałam na niego czując się mądrze.

Na odpowiedź uśmiechnął się pokojowo.

- To z czego zaczynamy? - Zapytałam uśmiechając się entuzjastycznie. Żart.

~*~

- ...i wtedy wrócimy do domu. - Skończył patrząc na mnie dumny ze swojego planu.

- Może po prostu tam pójdziemy i zobaczymy co robi niż rozwalanie całkiem galaktyki jego złością? - Spojrzałam na niego lekko zażenowana.

- Szybciej to ty zniszczysz galaktykę. - Przewrócił oczami.

- Co? - Przekręciłam trochę głową jak pies kiedy czegoś nie rozumie.

- Nie mów że Bill Ci nie opowiadał. Masz moc większą od nas i naszych braci wziętych. Możesz tym zniszczyć galaktykę kiedy tylko zechcesz. - Spojrzał na mnie poważnie.

Zamknęłam się na chwilę. A co jak Bill Chce żebym była po jego stronie żeby użyć moją moc na zniszczenie galaktyki?

- Właśnie Alex, myśl. Bill jest strasznym zdrajcą, każdy naiwny dzieciak by poszedł po jego stronie. Jest królem kłamstw, robi wszystko żeby wygrać. - Usiadł na kanapie i spojrzał na mnie kątem oka. - Nie wierzę że jesteś tak naiwna żeby pójść po jego stronie. Pewnie mi nie ufasz bo ten gnój pomieszał ci w głowie ale mam nadzieje że kiedy nastąpi czas, popełnisz właściwą decyzję. - Uśmiechnął się lekko.

Skąd on wie o czym gadaliśmy na górze...?

- Jestem demonem słonko. Mogę stać się przedmiotem i podsłuchiwać tak że nikt mnie nie zobaczy. Twój Billuś się na to przygotował i osłonił Cię aurą przez którą nie mogę się przedostać. Oczywiście Pan inteligentny zapomniał zabezpieczyć siebie. - Uśmiechnął się.

- Zaczynam się ciebie coraz bardziej obawiać. - Powiedziałam i usiadłam na drugiej kanapie.

- Nie masz się czego obawiać, po prostu nie lubię kiedy ludzie coś przede mną kryją. - Uśmiechnął się przyjaźnie.

- Co myślisz że się stanie kiedy po prostu ucieknę od was? - Spytałam patrząc na ekran telewizoru.

- Pewnie jakimś cudem wrócisz, to przyszłość przewidziana przez demona, tego nie da się zmienić.

- Nie jestem demonem. - Spojrzałam na niego wrogo.

- Cóż, powiedzmy że masz go po prostu w sobie. - Uśmiechnął się ciepło.

- Przestań się tak uśmiechać. - Odwróciłam głowę z powrotem na już włączony telewizor.

- Przepraszam księżniczko. - Strzelił mordą kota w butach.

- To może już pójdziemy do tej komnaty? - Przewróciłam oczami.

- Jak sobie życzysz. - Uśmiechnął się i wstając z krzesła zaczął się kierować na dwór.

Poszłam za nim.

Kiedy próbujesz zrobić coś dobrze, ale nie wychodzi.

Szkrabie... | Bill CyferkaWhere stories live. Discover now