Fourteen || Meeting

7.2K 750 430
                                    

a/n pliz odpowiedzcie na pytanie pod rozdziałem, bo to dla mnie istotne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

a/n pliz odpowiedzcie na pytanie pod rozdziałem, bo to dla mnie istotne

Kiedy dotarli na miejsce Taehyung po raz kolejny poczuł coś nieprzyjemnego, czego nie potrafił nazwać - tym razem na widok ładnego, dużego domku o biało-niebieskich barwach z tarasem na pierwszym piętrze, w którym mieszkali państwo Lee. Szczerze mówiąc myślał, że spotkają się w jakimś neutralnym miejscu, a nie gdzieś, gdzie na każdym kroku będzie sobie coś wyobrażał. Że maleństwo będzie się robić babki z mamą w małej piaskownicy, znajdującej się na posesji, w ogródku grać z tatą w piłkę albo kąpać się w dmuchanym baseniku, a na ganku bawić się lalkami albo samochodzikami w cieplejsze dni. I z jednej strony cieszyło go, że ten szkrab będzie to wszystko miał, bo na to zasługuje. Ale nic nie mógł poradzić na to, że jednak bardziej miał ochotę się rozpłakać, mając świadomość, że on sam nie jest w stanie tego wszystkiego zapewnić swojemu dziecku, choć bardzo, bardzo by chciał.

- Witaj, Hayoon - powiedział z uśmiechem Jungkook, gdy zadbana, szczupła brunetka o ładnych rysach twarzy otworzyła im drzwi. 

- Ah, dzień dobry! - uśmiechnęła się entuzjastycznie i spojrzała na nieco wycofanego nastolatka. - Wejdźcie proszę, nie mogliśmy się już doczekać - otworzyła drzwi szerzej, a Jungkook objął go czule ramieniem i wprowadził do środka. 

Był wdzięczny, że starszy pomógł mu ze zdjęciem kurtki i butów, bo on wręcz jak zahipnotyzowany rozglądał się dookoła. Całe wnętrze było w jasnych barwach i wyglądało jak wyjęte żywcem z katalogu sklepu meblowego albo coś w tym stylu. Niemal zakręciło mu się w głowie od tych wszystkich odcieni bieli, beżu i błękitu, które tylko miejscami były uzupełnione o ciemne elementy. Kiedy Jungkook usadził go na kanapie naprzeciwko pary, chcącej adoptować ich dziecko poczuł się dosłownie, jakby wszystko dookoła było jakąś atrapą. Również z wyglądu ci ludzie byli tak nieskazitelni, jak wszystko inne, jakby jaki chirurg robił ich twarze co do milimetra zgodnie z koreańskimi kanonami piękna. Nawet szklany stolik, przy którym siedzieli nie nosił najmniejszego śladu odbitych palców czy czegoś w tym stylu. 

Nie do końca mu się tu podobało. Ta cała pedantyczna perfekcja, która go otaczała sprawiała, że bał się nawet swobodnie usiąść, w obawie, że popsuje tę całą atmosferę i urazi gospodarzy. W życiu nie chciałby mieszkać w takim miejscu. Może było to ładne i wyrafinowane, ale ani odrobinę przytulne. 

- Dobrze Taehyung, jako, że widzimy się pierwszy raz to powinniśmy ci się przedstawić. Nazywam się Lee Daseung, a to moja żona Hayoon. Jungkook dużo nam o tobie opowiadał - posłał szesnastolatkowi uśmiech, który zapewne w zamyśle miał być ciepły, ale tak naprawdę sprawił, że ten poczuł się jeszcze bardziej niekomfortowo, niż dotychczas. 

- Właściwie... To już dużo z nim omówiliśmy, nie chcielibyśmy, żebyś pomyślał, że to za twoimi plecami, ale nie powinieneś się teraz stresować - powiedziała kobieta. - Jesteś już w piątym miesiącu prawda? 

Teen mom Taehyung | vkook - mpregOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz