Rozdział 3

2.5K 214 9
                                    

Dzisiaj jest kolejny nudny dzień. Do pracy mam dopiero jutro. Willi jest w głównej siedzibie Shinigami, a ja siedzę, a bardziej leżę na łóżku i umieram z nudów. Czemu się jeszcze raz zgodziłam? A, no tak, nie chciałam by mój Skarbeczek mnie opuszczał. Nie moja wina, że go kocham i rodzeństwo powinno być zawsze razem. Choćby nie wiem co! Nie chcę znowu się z nim rozstać.

- Ari. - od razu rozpoznałam ten głos. 

Spojrzałam szybko na drzwi do mojego pokoju i zobaczyłam go, kiedy otwierał drzwi. Jak zwykle z kamienną twarzą i surowym wzrokiem. Jak ja to lubię. Przywykłam do jego chłodnego i opanowanego stanu. Nie jest nawet w stanie go sobie inaczej wyobrazić.

- Przybył mój naburmuszony książę na swym czarnym rumaku, by uratować mnie od nudy! - zażartowałam i wstałam szybko z łóżka, rzucając mu się na szyję. W końcu może się coś wydarzyć!

- Ja w innej sprawie. Twoje zachcianki możemy spełnić później. - poprawił swoje okulary i westchnął. Nie wiem czemu, ale ostatnie zdanie zabrzmiało dwuznacznie. Czego mu na pewno nie popuszczę.

- Willi, chyba nie pomyślałeś, kiedy mówiłeś ostatnie zdanie. - odkleiłam się od niego i uśmiechnęłam lisio, patrząc mu prosto w oczy.

- Nie wiem o... - chyba dopiero teraz zrozumiał, bo lekka czerwień pojawiła się na jego policzkach i jedną ręką zatkał sobie usta.

- Ciesz się, że ja to nie czerwona dziwka i wiem o co ci chodzi. - z trudem powstrzymywałam śmiech. To taki zabawny widok. William T. Spears nie do końca przemyślał swoich słów i czerwieni się.

- Ari, mam dla ciebie sprawę. - kiedy tylko opanował trochę swoje rumieńce, zaczął swój prawdziwy temat przybycia. - Starszyzna chce, byś zaniosła do innego Shinigami list z Kwatery Głównej. - wyciągnął z kieszeni kopertę i mi podał. - Jest to kolejna twoja próba.

- Przynajmniej coś, ale jeśli będzie nudno, to dostajesz szlaban na poprawianie okularów! - krzyknęłam i wskazałam na niego palcem z chytrym uśmiechem.

Mam zanieść list do legendarnego Shinigami, o ile dobrze pamiętam. Dobrze, że adres napisali, inaczej bym błądziła po całej Anglii w jego poszukiwaniu. Spojrzałam ponownie na kopertę w mojej dłoni. Przeczytałam imię i na chwilę musiałam się zastanowić. Undertaker? No nieźle. Będzie zabawnie. Będąc na miejscu, powoli otwierałam drzwi... No dobra, to do mnie nie podobne. Otworzyłam je kopniakiem i krzyknęłam.

- Undertaker! List do ciebie! - mój głos rozniósł się po całym zakładzie pogrzebowym. 

Kiedy usłyszałam cichy chichot, zamknęłam drzwi za sobą i uśmiechnęłam się zadowolona. Przynajmniej słyszę, że nie jest tak samo sztywny jak braciszek. Nie spotyka się takich ludzi zbyt często. 

- Do mnie? - jedna z trumien się rozchyliła, a ja zobaczyłam zielone błyski. Typowy znak rozpoznawczy Shinigami. Pewnie tak straszy swoich klientów.

- Niezły pomysł z tym przywitaniem, ale nie na mnie. - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam list z kieszeni długiego, czarnego płaszczu. - Trzymaj, a ja już się zbieram. - podałam mu kopertę i ruszyłam do wyjścia.

- Chwila. Nie zdradzisz mi swego imienia? - zapytał mnie, a jego mina mu zrzedła.

Zatrzymałam się przed samymi drzwiami, w momencie chwytania za klamkę. Przekręciłam głowę w jego stronę. Na mojej twarzy widniał tajemniczy uśmiech i lekko przymrużone oczy, spoglądając zza czarnych oprawek.

- Jestem Amaratine M. Spears, Panie Adrian'ie Creven. - nacisnęłam klamkę i ruszyłam przed siebie.

Legendarny Shinigami, Adrien Creven, teraz znany jako Undertaker. Zabawne. Żeby spaść do takiego poziomu? Pewnie mnie też to czeka. Spacerowałam spokojnie ulicami Londynu. Mój płaszcz powiewał na lekkim wietrze, tworząc za mną czarne, długie cienie. Zamyślona chodziłam spokojnie, zapominając się na ten czas. Cholera! Czuję się jak nie ja. Dobra Ari, uspokój się i myśl o czymś innym. Eee... dziwka! Czemu dziwka?

- Ej! To ty! Ta co mi Willi'ego ukradła! - usłyszałam ten krzyk, a moim oczom ukazały się mi bardzo dobrze znane czerwone włosy. Teraz wszystko wiadomo... czerwona dziwka się zjawiła!

- Nie ja jego, tylko on mnie. - uśmiechnęłam się chytrze do niego. Teraz to się cieszę, że się zjawił, bo moje myśli się uspokoiły.

- Że jak?! - tak krzyknął, że chyba cały Londyn go usłyszał. Niech zamknie tę mordę!

- No tak. Chcesz więcej szczegółów? - zaśmiałam się, chcąc go jeszcze bardziej sprowokować. 

Wskoczyłam na ten sam dach co on, stając na przeciwko niego. To nie byłabym ja, gdybym nie wykorzystała takiej szansy! Widziałam jak spojrzał zdziwiony, szeroko otwierając oczy i usta. Ale w sekundę przybrał bardziej złowrogi wyraz. Ciekawe ile mogę się jeszcze z nim droczyć? Nie powinnam długo, musząc już wracać do domu, ale przynajmniej powiem mu prawdę, nim ucieknę.

- Żadna, ale to żadna dziwka spod latarni, nie będzie mi kraść faceta!! - jego wściekłość i zazdrość były wyczuwalne na kilometry. Wyjął małe nożyczki i rzucił się na mnie z nimi.

- Panie Czerwona Dziwko, od teraz mianuję cię Czerwonym Idiotą. - zaśmiałam się unikając jego ruchów. Starał się mnie skrzywdzić, co nie szło mu najlepiej.

- Niby dlaczego?! - przerwał na chwilę swoje ruchy, na co mogłam w spokoju ustać.

- Gdyż, me imię to Amaratine M. Spears. Poukładaj sobie teraz informacje i pomyśl zanim się na kogoś rzucisz. - odwróciłam się i zaczęłam skakać po dachach do domu.

Tak teraz tęsknię za swoim cieplutkim łóżeczkiem! Albo swoją mięciutką podusią!

Nienormalne |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz