#9

327 23 2
                                    

~Bella~
Wstałam i odepchnełam mężczyznę z drogi. Jego twarz wyraźnie nie wyrażała zadowolenia. Wręcz gotował się ze złości.
Zaśmiałam się pod nosem i skierowałam ku drzwiom. Anthony szybkim krokiem doskoczył do mnie. Już mieliśmy wychodzić gdy drzwi zatrzasnęły się nam przed nosem.
Czerwony ze złości mężczyzna stał oparty od drzwi. Jedna jego ręka była przy mojej głowie a druga przy głowie Anthoniego.

~Anthony~
Stałem jak taki słup soli. Byłem przerażony! Skolei Bella zdawała nic sobie z tego nie robić.
-Odsłoniłeś swoje czułe punkty. -usłyszałem obok i odwróciłem w tę stronę głowę.
-Że co? -mężczyzna wybuchł śmiechem.
-Tak to. -wzruszyłam ramionami i wyprostowała dłonie. Mocno wbiła je pod pachy tego mężczyzny.
-Sssssss... -na nic innego nie było mnie stać.
Mężczyzna momentalnie się odsunął aby zwinąć się w kulkę i jęczeć z bólu.
W tym momencie zostałem pociągnięty za kaptur i wywalony za drzwi prawie się wywracając.
Bella z hukiem zamknęła drzwi i podstawiła pod nie jakiś głaz.
-Dalej bo korzenie zapuścisz. -uśmiechnęła się szyderczo i pobiegła w jakąś stronę. Mimowolnie się wzdrygnąłem.
Po chwili biegłem już za nią.

*20 minut później*
Zdyszany zatrzymałem się obok tego liliputa. Staliśmy przed budynkiem grabaża.
Bella weszła śmiało to środka.
-Przepraszam za spóźnienie! Herbatka nie ostygła?!
Usłyszałem ochydny śmiech. Jakaś postać wyszła z jakiegoś pokoju. Zapewne grabaż. Chodź nie wyglądał.
-Dawno się nie widzieliśmy, Bello. Co u Ciebie słychać? Jak tam życie po życiu? -postać wybuchła śmiechem.
-Przecież i tak dobrze wiesz. -Bella zdjeła płaszcz i powiesiła na wieszaku. Podeszła do mężczyzny i wyciągnęła rekę, na co on chwycił jej podbródek i odchylił do tyłu. Przejechał palcami po jej szyi.
Teraz to ja byłem zły. BA! Nie zły a wściekły, jak ktoś jego pokroju może dotykać tak cudownej istoty.
-Hmmmm... nie ma nawet zadrapania?
-Obeszło się... -puścił ją a ja odetchnąłem z ulgą.
-Ale nadal będę wyczekiwać dnia kiedy zagościsz u mnie jako klijent. -znów zaczął się śmiać.
-Kiedyś Twoje modły zostaną wysłuchane. -powiało ironią...
Skolei ten debil jeszcze bardziej zaczął się śmiać.

Córka||KuroshitsujiWhere stories live. Discover now