#11

278 20 2
                                    

-Masz wadę wzroku? -jednym sprawnym ruchem zdjęła mi okulary.
-Oddaj! -przyznam sie. Potrzebuje do czytania.
Nałożyła je. Kto by pomyślał, że akurat w okularach nie jest jej do twarzy. Może jednak to tylko kwestia przyzwyczajenia?
-Wow! Nic nie widzę! Jesteś aż tak ślepy?! -uśmiechnęła się szyderczo.
-Już nie przesadzaj! -chciałem jej je zabrać ale szybko pobiegła na schody. Gdy wybiegłem z pokoju usłyszałem tylko huk. Podbiegłem do schodów i zobaczyłem ją leżącą płasko za biurkiem. Na jej ramie skapywał wosk palącej się świecy.
Wybuchłem śmiechem.
-Z CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ?! CHODŹ MI POMÓŻ A NIE SIE RYJESZ!! Auauauaua! -szybko wytarła wosk a ja skulony płakałem ze śmiechu.
-Bella~ uważaj aby się tutaj nie zabić. Nikt by tego przecież nie chciał~ -Undertaker właśnie wyszedł z drugiego pokoju. Bella się podniosła i spojrzała na Undertakera skrzywiona.
-Nie mów tak. Przyprawiasz mnie o dreszcze. -wstała i wczłapała się po schodach. Wróciła do pokoju zamykając za sobą cicho drzwi. Spojrzałem na Undertakera, który zszedł na dół okropnie hihocząc, wracając tym samym na swoje stanowisko pracy.
Zapukałem.
Głucho.
Wszedłem do środka a Bella siedziała przy biurku przeglądając książkę, którą jeszcze 10 minut temu czytałem.
-Po co Tobie okulary? Naprawdę masz wadę wzroku? Myślałam, że coś takiego jak Ty nie może mieć wady wzroku.
-Coś takiego jak ja...?
-Już nie rżnij głupa! Wiesz o czym mówię. Jesteś wygnańcem, prawda? -wydawało mi się, że na jej twarzy zagościł ledwo widoczny uśmiech. Co ja mam jej powiedzieć?
-Wy... wygnańcem... yhym...
-Wiedziałam. Wiesz... jesteś teraz zupełnie bezbronny...
-Wiem wiem! Nie musisz mi tego wypominać!
-Sam to na siebie sprowadziłeś, głupku! -zacisnąłem zęby. Po chwili jednak odetchnąłem.
-Wiec co? Zabijesz mnie?
-Zgłupiałeś do reszty? Jestem ciekawa jak będziesz sobie radzić. -okrutna. Zepsuta do szpiku kości. Okropna. Jednak z podobna do matki jest tylko z wyglądu.
-Yhym... jak się dowiedziałaś?
-Nie zawsze spotyka się ludzi z takim typem urody a kiedy do mnie przyszedłeś nadal byłeś roztrzęsiony... zreszta zostałeś opiętnowany.
-Czekaj!... Skąd?! -ślad po tamtych wydarzeniach mam na lewej łopatce.
-Nie zamknąłeś do końca drzwi gdy się wczoraj kąpałeś. -uśmiechnęła sie do mnie puszczając oczko. Po sekundzie wyszła z pokoju. Dopiero po chwili dotarła do mnie ta informacja. Wolałem... to przemilczeć...  

Córka||KuroshitsujiWhere stories live. Discover now