Rozdział 33: Rodzinna atmosfera

2.5K 250 7
                                    

Po obejrzeniu trzech japońskich filmów z Godzillą w roli głównej Clarke opuściła dom Woods, upominając ją ostrym tonem, że nie powinna pozwalać Adenowi przesiadywać do późna, a zwłaszcza teraz, gdy kolejnego dnia czekała go szkoła. Dodatkowo zabroniła jej oglądania z młodszym horrorów. Lexa pokornie przytaknęła jej i gdy tylko za blondynką zamknęły się drzwi, poszła  odgrzać zimną już pizzę i zajadając się nią z bratem, włączyła Teksańską masakrę piłą mechaniczną. W końcu nie niańczyła małego dziecka, a nastolatka. Jedna krwawa produkcja nie zniszczy mu trwale psychiki w tym wieku. Zresztą mógł się z niej czegoś nauczyć. Chociażby tego jak powinien się zachować, gdy napotka jakiegoś psychopatę. W filmie przedstawiono przecież dobitnie skutki nierozważnych decyzji. Przykładowo nie ucieka się przed psychopatą z piłą mechaniczną między sznurami z rozwieszonym praniem, bo można stracić nogę. Oto jedna z życiowych porad. Co prawda sama Lexa nie miała jeszcze okazji zastosować wiedzy z horrorów w prawdziwym życiu, ale nigdy nie wiadomo, co może się stać.
Tak oto rady Griffin zostały brutalnie zdeptane, ale przynajmniej rodzeństwo spędziło razem jeszcze nieco czasu przed telewizorem nim zaczęło szykować się do snu.
- Odwiozę cię jutro do szkoły i odbiorę po zajęciach. Potem możemy pojechać razem na jakieś zakupy, by dokupić ci coś do pokoju - poinformowała chłopca, rozglądając się po przydzielonym mu pomieszczeniu, w którym jeszcze piętrzyły się sterty różnych rzeczy, które zdołali przywieźć z rodzinnego domu lub zakupić tego samego dnia. Lexa wynajęła również firmę przeprowadzkową, która miała przetransportować co nieco z posiadłości ojca. Musieli jednak jakoś się we dwójkę urządzić, a szatynka postanowiła, że Aden powinien mieć przy sobie choćby część wyposażenia poprzedniego mieszkania.
- Jasne. Dzięki - odpowiedział cicho, siedząc na łóżku i przyglądając się stojącej w progu siostrze. - Lexa? - odezwał się ponownie, gdy dziewczyna już miała odejść.
- Tak? - spytała, odwracając się, by na  niego spojrzeć.
- Clarke wydaje się całkiem miła - stwierdził, a zielonooka przez chwilę zdawała się nie mieć pojęcia jak powinna zareagować na te słowa.
- Tak. Jest w porządku - odparła po chwili.
- To twoja dziewczyna?
Tym razem naprawdę nie wiedziała jak powinna odpowiedzieć. Znów musiała się zastanowić przez kilka sekund, krzyżując ramiona na piersi.
- To trochę skomplikowane - przyznała w końcu.
- Ze względu na mnie?
Zielonooka westchnęła i weszła do pokoju, by usiąść obok brata. Nienawidziła poważnych rozmów, a zwłaszcza takich dotyczących jej życia prywatnego, ale skoro byli rodzeństwem, które w dodatku nie widziało się od lat, a teraz miało razem mieszkać to była mu coś winna.
- Wiesz, Aden... Życie samo w sobie jest skomplikowane i to niczyja wina - powiedziała w końcu, zerkając na blondyna, który lustrował ją bacznym spojrzeniem. - Stanowi splot wielu dziwnych i niemożliwych do przewidzenia zdarzeń.
Chłopak skinął głową, by potwierdzić, że jej słucha. Co prawda nie stanowiło to pełnej odpowiedzi na jego pytanie, ale nie zamierzał jej teraz pospieszać. Chciał jej po prostu wysłuchać i zrozumieć.
- Clarke i ja... Poznałyśmy się, gdy wciąż jeszcze nie pogodziłam się ze śmiercią Costii. Musiałam wpierw zaakceptować fakt, że kobieta, która była moją żoną odeszła, a życie toczy się dalej - wyjaśniła w miarę spokojnie po czym nerwowym gestem przeczesała swoje gęste włosy. - Wciąż właściwie mam wrażenie, że Clarke jest dla mnie za dobra. Zbyt dobra, by być ze mną...
Po raz pierwszy wypowiedziała swoje obawy na głos i o dziwo poczuła się nieco lepiej. Sama właściwie nie wiedziała czemu, ale było to dla niej swego rodzaju oczyszczenie się z ciężaru zmartwień, które ją dotychczas przygniatały.
- Zależy jej na tobie. Przynajmniej tyle mogę powiedzieć. Zresztą wcale nie jesteś złym człowiekiem. Zasługujesz na jakieś szczęście - odezwał się w końcu Aden, a jego słowa zabrzmiały niezwykle poważnie jak na niespełna trzynastoletniego chłopca.
Lexa uśmiechnęła się lekko ironicznie na ten komentarz. Nie miała o sobie najlepszego zdania. Zawsze była względem siebie niezwykle krytyczna. Zwłaszcza, że nie popisywała się wcześniej jako wzorowy członek rodziny.
- Dzięki. I pomyśleć, że powiedział to mój mały braciszek - uśmiechnęła się z rozżaleniem. - Przepraszam, że nie było mnie przy tobie przez te wszystkie lata.
Właśnie to dręczyło ją od pewnego czasu. Ostatni raz widziała brata, gdy był prawdziwym kilkuletnim dzieciakiem. Przypuszczała, że nawet jej nie pamięta, albo raczej niezbyt dokładnie. Opuszczenie rodzinnego domu nie było prostą decyzją, ale nie potrafiła żyć pod jednym dachem z ojcem, który jej nie akceptował i delikatnie rzecz ujmując, jawnie okazywał swoją niechęć do wszelkich dewiacji. Otwarcie powiedział jej, że jej obecność jest dla niego ujmą. Potem nawet nie próbowała nawiązać z nim jakiegokolwiek kontaktu. Wyjechała na studia, zaczęła własne życie i nie przejmowała się dwójką krewnych, których pozostawiła za sobą.
- Nic się nie stało. Musiało być ci trudno. Cieszę się tylko, że teraz jesteśmy razem - uśmiechnął się do niej lekko.
Lexa odwzajemniła gest, zastanawiając się skąd w nim tyle swego rodzaju dojrzałości. Czyżby była to zasługa wychowywania się jedynie z surowym i poważnym ojcem. Tyle dobrego, że syn nie odziedziczył po nim skrajnie konserwatywnych poglądów. Z tego co zaobserwowała Aden miał dosyć chłonny i bystry umysł.
- Czasu nie cofnę, ale chciałabym, żebyśmy teraz się lepiej poznali i odzyskali jakoś te stracone lata - powiedziała jeszcze, przypatrując się reakcji młodszego osobnika, który jej przytaknął.
- Oczywiście. W końcu jesteś moją siostrą, prawda? Dobrze jest mieć cię z powrotem - uśmiechnął się do niej łagodnie.
Zwykle Lexa nie przepadała za wszelkimi przejawami czułości czy kontaktem fizycznym, ale istniały pewne wyjątki. Nie miała nic przeciwko przytuleniu do siebie brata, który wtulił się w jej ramiona, obejmując ją pewnie. Może wszystko spowodowane było tym, że w końcu odzyskała członka rodziny, którego nie posiadała przez wiele lat przy sobie. Cieszyła się tym, że pomimo pewnych komplikacji i tragedii jakie ją spotkały w życiu, wszystko zaczynało się powoli układać. Pozostawała jedynie kwestia Clarke, ale obiecała, że da blondynce nieco czasu, by mogła wszystko przemyśleć. Chwilowo powinna cieszyć się tym, co ma i zbytnio nie zadręczać blondynką. Nawet jeśli nie było to takie proste. Powinna się przede wszystkim skupić na Adenie, o którego powinna zadbać jako jego prawna opiekunka.
Po dłuższej chwili spędzonej w uścisku odsunęła się od brata i spojrzała na niego z nieskrywaną tęsknotą i miłością.
- Dobra nie siedźmy tu tak, bo robi się naprawdę późno, a jutro musisz wstać do szkoły - powiedziała, wstając i kierując się do drzwi. - Dobranoc, Aden.
- Dobranoc, Lexa - usłyszała w odpowiedzi i ruszyła z delikatnym uśmiechem do łazienki, by przed snem zażyć orzeźwiającego prysznica.
Rozbijające się kaskadą o jej ciało kropelki wody, formujące ciepły strumień miały oczyścić jej ciało, zmyć trudy minionego dnia i sprawić, że w końcu się odpręży. Niestety za każdym razem, gdy zostawała sama wszelkie zmartwienia i obawy do niej powracały ze zdwojoną siłą. Bała się tego, co przyniesie przyszłość. Nie wiedziała jak uda jej się wywiązać  z opieki nad Adenem. Nie była pewna czy ich relacja z pewnością będzie taka wspaniała na jaką się zapowiadała. W końcu młodszy Woods może mieć jej w pewnym momencie dość i zacząć sprawiać problemy. Mimo wszystko był to chłopak w okresie dojrzewania. Mogła po nim spodziewać się wszystkiego. Bała się również tego, co może powiedzieć jej Clarke. Za bardzo się do niej przywiązała po tak krótkim czasie znajomości. Bała się ją stracić. Bała się również, że kiedyś może ją rozczarować lub zranić naprawdę podle. Nawet jeśli nie chciała się do tego przyznać to wiele rzeczy napawało ją lękiem. Wyszła z łazienki i skierowała się do swojej sypialni, w której przebrała się w piżamę i położyła do łóżka. Pomimo usilnych prób nie potrafiła przez długi czas zasnąć. Żałowała, że obok niej nie ma Griffin, w którą mogłaby się bezkarnie wtulić niczym małe dziecko i odnaleźć w jej ramionach upragniony spokój. Zapomnieć o całym świecie i pożywiać się jedynie jej cudownym zapachem, ciepłem bijącym od jej ciała i brzmieniem rytmicznych uderzeń serca. Chciała by taki dźwięk ukołysał ją do snu. Zamiast tego odczuła jedynie nagłe, bolesne szarpnięcie we własnym sercu, które uświadomiło jej nagle, że kocha tę blondynkę, że kocha ją prawdziwie i szczerze. Nie wiedziała jak teraz mogłaby sobie poradzić bez jej kojącej obecności. Dopiero po długich rozmyślaniach o jej osobie była w stanie zasnąć, a śniła jedynie o posiadaczce przepięknych, niebieskich oczu.

Lexacoon ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora