Cz.II Rozdział II

482 29 5
                                    

NATALII POV.

- Mi się tam podobał. Fajna była ta fala piro plastyczna i ten deszcz z popiołu. - Mówi z ekscytują i zadowoleniem, po czym wrzucam celnie popcorn do buzi.
- Racja, efekty specjalne były całkiem niezłe. - Przyznaje mi Jake, otaczając mnie jednocześnie ramieniem.
Przysuwam się nieco bliżej do niego i opieram głowę o jego klatkę piersiową.

Fajnie było, z resztą jak zwykle. Lubię te nasze wieczory z popcornem. Ostatnio zaczęliśmy, również chodzić do kina, ale jakoś wolę ten nasze wspólne wieczory przy telewizji, na wygodnej kanapie, sam na sam.
Jake przebrał się jak zwykle w po pracy z garnituru w dżinsy, t-shirt i swoją ulubioną, szarą, dresową bluzę. Ja też ją bardzo lubię. Często ją zakładam, kiedy jest mi zimno, lub po prostu on jest w pracy, a ja za nim tęsknię.

- Która godziną? - Pytam.
Jake zerka na zegarek w komórce.
- Dopiero w pół do dziewiątej. Chociaż ją po dzisiejszym dniu się czuję, jakby była już północ. - Odpowiada przyciągając się jednocześnie.
- A ja wręcz przeciwnie. Kolejny powód aby znaleźć robotę.
Jake się śmieję.
- Chcesz wracać zmęczona powodzenia całym dniu w pracy? - Pyta rozbawiony.
- Tak... Chcę być po prostu jak każdy normalny człowiek.
Chcę mieć wybór, być chodź częściowo niezależna, mieć pieniądze, samochód i móc pojechać dzięki niemu gdzie tylko zapragnę.
- No nie wiem... - Zaczyna bawić się moimi włosami. - Normalne życie w cale nie jest takie proste. Niektórzy mają pracę, dom i rodzinę, a są nieszczęśliwi i mają masę problemów.
- To dodajmy, że chcę normalne i szczęśliwego życia. Może być? - Pytam, uśmiechając się delikatnie.
- Eeee...Jeszcze jedną, rzecz bym dodał.
Uśmiecham się jeszcze szerzej.
- No i oczywiście z tobą u boku. - Dodaję.
- Tak już lepiej.

Nie mogę przestać się szczerzyć. On potrafi być taki słodki i kochany. To takie niezwykłe... On prawie na każdym kroku powtarza, że wiążę ze mną swoją przyszłość i że już życia sobie beze mnie nie wyobraża. Zastanawiam się, czy on tak sam z siebie, czy raczej to doktor prosił go aby mi tak mówił. Może i go nie doceniam, ale taka myśl przeleciała mi przez głowę.

- To co teraz robimy? - Pyta mnie cicho, zaczynając całować po karku.
Śmieję się cicho.
Mój słodki uwodziciel... Kocham go, jak robi się taki zmysłowy. W sumie to kocham go w każdym wydaniu, ale w tym wyjątkowo.
- A co... Masz jaki pomysł? - Pytam, rumieniąc się przy tym.
- No cóż, ja się zrelaksuje i ty przy okazji się trochę zmęczysz...i również rozluźnisz.
- Mądrze to wykombinowałeś. - Przyznaje, po czym odwracam się twarzą do niego.

Uśmiecha się do mnie delikatnie, po czym ujmuje moją twarz w obie dłonie i całuję namiętnie moje usta, wplatając palce we włosy. Dosłownie calutka się rozpływam i po chwili zamykam oczy, oddając się temu pocałunkowi. Jake delikatnie na mnie napiera, aż kładę się plecami na kanapę, a on nie odrywając się się od moich ust, również idzie w moje ślady i wisi nade mną.

- To, co przemyślałaś moją propozycję? - Pyta mnie, odgarniając delikatnie kosmyki z mojej twarzy, jeden po drugim.
Śmieję się, po czym kiwa delikatnie głową.
Uśmiecha się do mnie.
- Cieszę się, że pozytywnie rozpatrzyła pani sprawę. - Mówi wesoło, po czym znów się wpija tym razem delikatniej w moje wargi.

###Uśmiecham szeroko się przez ten pocałunek, a moje dłonie wędrują do suwaka od bluzy. Rozsuwam go i po czym Jake podnosi się na chwilę aby ją z siebie zdjąć. Następnie to samo robię z jego koszulką, po czym on unosi mnie i ściąga ze mnie powoli sweter.

Patrzy na mnie przez chwilę, uśmiechając się delikatnie. Przesuwa z czułością kciukiem po moim policzku. Zamykam oczy i rozkoszuję się jego czułym dotykiem. Jego usta muskają mój policzek, następnie szczękę, ale nie całując. Czuję jego lekki zarost. Przesuwam po nim dłonią i z największą chęcią składam pocałunki na jego szczęce, oraz szyi. Wypuszcza z płuc powietrze najwyraźniej zadowolony z moich pieszczot, po czym nasze usta znów się odnajdują.

Pomogę Ci kochana [Cz.I] Pomogę Ci kochany [Cz.II] Leven Rambin/Chris EvansWhere stories live. Discover now