Cz.II Rozdział XXVI

284 21 9
                                    

NATALII POV.

Co ja mam teraz zrobić? Nie ma pojęcia! Chcę uciec... Chcę uciec jak najdalej, ale wiem, że to nic nie da. Jake mnie znajdzie, a nawet jeśli nie to nie dam sobie rady sama. Po za tym wizja życia bez niego wydaje się być wieczną udręką. Tak bardzo nie wiem co zrobić.! Chowam twarz w dłoniach. Czuję okropny, pulsujący ból w okolicach skroni, który i tak jest niczym w porównaniu do bólu psychicznego. Kompletnie nie wiem jak sobie z nim poradzić. Cała płonę, żywym płomieniem strachu, rozpaczy i bólu. Spalam się z każdą chwilą, uśmiechając sobie jak głupia byłam.

Brnęłam w ten związek, mimo, że wiedziałam, że to nie właściwe, wręcz zakazane. Brnęłam bo pragnęła ciepła, bezpieczeństwa i miłości, chodź przez chwilę. Jake przyciągał mnie jak ogień ćmę. Nie potrafiłam odejść, kiedy miałam jeszcze czas. Wierzyłam, że wszystko się ułoży i będzie normalnie... Ale ze mną nigdy nie będzie normalnie. Jestem jakimś trefnym egzemplarzem. Tak się teraz czuję. Jak... Problem, jak... Zmartwienie. Jake miał szansę po zniknięciu Jenn na spokojne życie, ale niestety... Nie ma szczęścia do kobiet, bo trafił na mnie. Albo to raczej ja wpadłam na niego. A teraz to wszystko tak daleko zabrnęło... Nie mam się z tego jak wycofać.

Muszę coś wziąć... Na uspokojenie i przeciw bólowego. Doktor mi coś w końcu przepisał. Przeszukuje szafkę z moimi rzeczami, typu kosmetyki, szampony, lub właśnie leki które często biorę , zrucając z niej szybko niemal wszystko po kolei, przez co jeden z moich szklanych słoiczków z kremem się roztrzaskuję na kawałki, aż znajduje opakowanie moich leków na uspokojenie, tych naprawdę mocnych. I kiedy następuje sobie z plastikowego, owalnego pudełeczka jedną białą tabletkę, przez moją głowę znów przechodzą okropne myśli. Tak bardzo mnie w tej chwili kusi, aby wziąć ich z całą garść, popić wodą w kranu, położyć się w wannie i po prostu się nie obudzić... Jezu... Nie! Nie mogę! Jake by się załamał, albo co gorsza sam by sobie coś po tym zrobił. Oh, to sytuacja bez wyjścia!Chcę zniknąć z jego życia, wręcz się z niego wymazać, jakby nigdy mnie nie było, ale to nie możliwe. Cokolwiek bym teraz nie zrobiła, czy uciekła, czy się zabiła, to i tak będzie źle... Prada?

Jeszcze raz zerkam na to pudełko, wkładam w nie z powrotem tabletkę, zakręca, obrzydzona tym co chciałam zrobić, albo raczej chcę, bo w tej chwili wydaje mi się to mimo wszystko  najlepszego wyjście. Odkładam je z powrotem i ocieram z twarzy, która jest cała mokra, chodź cześć łez. Mój wzrok kieruje się rozbity słoiczek po kremie, a dokładniej na jeden z jego odłamków, później na kabinę prysznicową. Nie wiem jak to się dzieje, ale rozbieram się dość szybko, aż do naga, schylam się po ten oddałem szkła i wchodzę pod prysznic. Puszczam wodę, która powoli robi się ciepła, siadam, podkulając do siebie nogi i opierając się plecami ścianę i przez krople wody padające na mnie, patrzę ta ten odłamek, oglądając go dokładnie dookoła, niczym jakaś monetę. Ręce mi drżą, gdy przycinam lekko opuszek palca wskazującego, ostrą częścią. Przez chwilę patrzą na zaczerwienienie, na moim palcu, po czym znów wybucham płaczem.

Kiedyś to robiłam... Cięłam się na łykach. Rzadko, ale się cięłam, kiedy naprawdę już nie mogłam, a akurat miałam pod ręką coś co mogłam do tego wykorzystać. W całym swoim życiu zrobiłam to zaledwie, albo aż... Osiem razy. Zazwyczaj to były małe ranki, bo jak tylko przecięłam kawałek skóry to przestawała. Nie wiem czy przez brak odwagi, czy jednak przez sądzenie, że moje ciało i tak już wiele wycierpiało i nie muszę mu dokładać. Chowam twarz w dłoniach i mocniej podkulam do siebie nogi, tak że kolana mam przy twarzy. W jednej dłoni wciąż trzymam szkło. Co ja robię?!

- Natalii! - Słyszę wołanie.
Serce mi zamiera, gdy słyszę głos Jake'a. Ogarnia mnie panika. Jezu... Jak on tu wejdzie, zobaczy mnie z takim stanie i to nie dawno po tym jak byłam wręcz w identycznym... Co on zrobi? Mózg podsuwa mi różne scenariusze. Jeden gorszy od drugiego. Zwijam się więc w kulkę i łkam, czekając na ciąg dalszy tej wręcz tragedii.

Pomogę Ci kochana [Cz.I] Pomogę Ci kochany [Cz.II] Leven Rambin/Chris EvansWhere stories live. Discover now