29. Pokojówka Celia Cornell

671 37 10
                                    

Najszybsza droga z nieuczęszczanej przez rodzinę królewską i kandydatki części ogrodu, w której mogła odpoczywać służba, do miejsca mojej pracy, prowadziła przez skrzydło pałacu, przeznaczone dla gwardzistów. Nie lubiłam tamtędy przechodzić. Z reguły udawało mi się pozostać niezauważoną, jednak nadal pozostawał we mnie ten strach przed konfrontacją. Mężczyźni budzili we mnie lęk pomieszany z fascynacją. Nie wiem, co bardziej.

Ruszyłam korytarzem niedaleko sali treningowej, gdy za drzwiami szatni usłyszałam huk. Był to na tyle niespodziewany dźwięk, że aż lekko podskoczyłam. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, czy powinnam coś zrobić. Ostatecznie ciekawość wygrała ze strachem. Nieco drżącą ręką otworzyłam drzwi, a gdy zajrzałam do środka, zamarłam.

– L-lady Raven? Co panienka tutaj robi? – zapytałam zaskoczona.

Wszystkiego bym się spodziewała. Nawet prędzej wyobraziłam sobie tutaj obecność księcia Christiana, niż tej nieśmiałej kandydatki.

Dziewczyna odwróciła się zdezorientowana. Chyba musiała przypadkowo przewrócić jeden z wieszaków.

– Um... J-ja... trochę zabłądziłam i szukałam wyjścia i... – przerwała wpół zdania, ze skruszoną miną.

A co jeśli źle ją oceniłam? Może tak naprawdę ma ona romans z jednym z gwardzistów? Choć... czy to byłoby złe ocenienie? Chodzą plotki o tym, jak Victor zachowuje się wobec kandydatek. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby szukały trochę ciepła u kogoś innego.

– W porządku... Ale jakim cudem znalazła się panienka w części przeznaczonej dla gwardzistów? – Mój głos wbrew mojej woli brzmiał podejrzliwie. Zmarszczyłam brwi, gdy sobie coś uświadomiłam. – Z reguły ktoś pilnuje wejścia.

Lady Raven otworzyła szerzej oczy. Rozejrzała się, jakby dopiero zdała sobie sprawę z tego, gdzie dokładnie się w tym momencie znajdowała.

– Po prostu miałam dość siedzenia w pokoju. Nie chciałam. Poczułam się lepiej i pomyślałam, że się przejdę. Potem troszkę się zgubiłam – przyznała zawstydzona. – Myślałam, że dam radę sama.

Dostrzegłam panikę w jej oczach i zbierające się w nich łzy. Otworzyłam lekko usta. Nie chciałam, żeby tutaj się rozpłakała. Powinna się doprowadzić do stanu używalności. Jak na razie chyba powinnam jednak wykluczyć możliwość jej romansu z którymkolwiek z gwardzistów. Była zbyt przerażona, gdy powiedziałam jej, co to za miejsce.

– Nie, nie. Jest w porządku – powiedziałam szybko, chcąc ją uspokoić. – Spokojnie, panienko. Zaraz odprowadzę panienkę do pokoju.

Uśmiechnęłam się pocieszająco i weszłam w głąb szatni. Kandydatka przygryzła wargę i wskazała dłonią na drzwi za mną.

– Nie wyjdziemy tamtędy? – zapytała niepewnie.

Zmarszczyłam lekko brwi.

– To znaczy... tak, tylko wyglądała panienka na przerażoną i myślałam, że pomogę – wytłumaczyłam, po czym wymamrotałam. – Czy coś takiego.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Wyglądała naprawdę żałośnie. Jakby przerażenie sprawiło, że życie kompletnie z niej uszło.

Kogo ci to przypomina, Cece?

– Proszę, czy możemy stąd wyjść? – wymamrotała błagalnie, kiwając głową.

To chyba był faktycznie dobry moment na tę decyzję.

– Oczywiście, Lady Ra... – zaczęłam, jednak przerwałam, słysząc dźwięk otwieranych drzwi.

Nie powinnam była mówić niczego pochopnie. To zdecydowanie był zbyt późny moment na wyjście z szatni. Do pomieszczenia zaczęli wchodzić gwardziści. Świeżo wykąpani, z mokrymi włosami i mający na sobie jedynie owinięte wokół bioder ręczniki. Otwarłam lekko usta. Nie powinno nas tutaj być.

Książę do wzięciaWhere stories live. Discover now