Rozdział 4

24.1K 694 149
                                    

Jesteśmy właśnie w samolocie , lecącym na Wyspy Kanaryjskie. Tak zadecydował James, mi to wszystko jedno. Pierwszy raz lecę samolotem, więc się trochę boję.

- Ej, Oliwia , co Ci jest?

- Nic, po prostu boje się lecieć samolotem.

- Spokojnie .Pomyśl, że już za niedługo będziesz na jednym z piękniejszych miejsc na ziemi - popatrzył się na mnie i uśmiechnął.

- No, może i masz rację.

Po naszym pocałunku na weselu dużo się zmieniło. Najwięcej ja to odczułam, zaczęłam czuć się z nim jak w prawdziwym związku, a nie jak w układzie. Oczywiście tak jak obiecał ojciec Jamesa pomógł mojemu tacie finansowo i już jest lepiej, z czego się bardzo cieszę.

- Oliwia! Za dziesięć minut lądujemy, może trochę trząść samolotem, ale nic się nie stanie.

- Dobrze - oczywiście stało się tak, jak mówił. Lekko telepało samolotem, ale na szczęście James złapał mnie za rękę i muszę przyznać bardzo mi to pomogło.

- Dziękuje - uśmiechnęłam się do niego

- Nie ma za co - powiedział i pocałował mnie w usta.

Po wyjściu z samolotu, czekał już na nas samochód, który zawiózł nas w miejsce, gdzie mamy spędzić trzy tygodnie .Po drodze, jak jechaliśmy, mogłam podziwiać piękne widoki. Dużo ciekawych miejsc jest wartych do zwiedzenia, oczywiście chcę to wszystko zobaczyć .Po około dwudziestu , minutach byliśmy już na miejscu. Jak zobaczyłam, jaki domek wybrał James i w jakim miejscu, to po prostu nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- I jak podoba Ci się?-zapytał.

- No, oczywiście , że tak! Tu jest ślicznie. Nie spodziewałam się tego, że wybierzesz waśnie takie miejsce.

- A myślałaś, że co wybiorę ?

- Szczerze? Hotel, ale bardzo mnie zdziwiłeś! Jest ślicznie - uśmiechnęłam się do niego, podeszłam i przytuliłam go. - Dziękuję.

- Słonko, nie masz za co dziękować.

James wziął ciężkie walizki i zaniósł do domku. W środku było jeszcze ładniej, ale na zwiedzanie będzie jeszcze czas. Teraz trzeba rozpakować wszystkie rzeczy i coś zjeść, a po tym może pójdę popływać.

****

Po około godzinie miałam już wszystko skończone. Oczywiście, chodzi mi tu o rozpakowanie i zrobienie czegoś do jedzenia .Gdy już zjedliśmy, namówiłam Jamesa do pójścia pływać.

- Oliwia! Idziesz już?

- Tak! Czekaj, tylko wezmę koc.

- Dobrze, to czekam już na plaży.

Szybko wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam. Jamesa nie było na plaży, ale rozejrzałam się i nagle zobaczyłam go, jak pływa. Postanowiłam położyć się na kocu i dopiero później popływać. Ale nawet nie zdążyłam rozłożyć koca i poczułam czyjeś ręce na biodrach, wystraszyłam się , i lekko pisnęłam. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Jamesa. Wiedziałam, że jest umięśniony, ale jak zobaczyłam go bez koszulki, to już w ogóle. Powiem jedno ,mam bardzo przystojnego męża.

James

Gdy powiedziałem Olivii, że będę czekał na nią na plaży, od razu poszedłem pływać. Po chwili zobaczyłem , że stoi tyłem do mnie i rozkłada koc. Szybko wyszedłem z wody i podszedłem do niej od tyłu i złapałem za biodra. Chyba się wystraszyła, bo pisnęła.

- Spokojnie, to tylko ja.

Szybko się odwróciła i spojrzała na mnie, a ja na nią.

- Czyś Ty zwariował? Wiesz, jak mnie wystraszyłeś? - lekko uderzyła mnie w ramię.

Małżeństwo z BiznesmenemWhere stories live. Discover now