Rozdział II [Jimin]

378 38 30
                                    

Przez chwilę milczałem, trawiąc to, co Namjoon mi powiedział. Trwało to naprawdę długo, bo aż Kookie spojrzał na mnie zaskoczony, unosząc wysoko brwi.

-Halo? – rzucił niepewnie Namjoon.

-Ciebie do reszty posrało? – spytałem wprost. – Mam ci przypomnieć, czym ja się zajmuję, debilu jeden?

-Nie musisz, pracujemy razem – burknął nieco urażony Namjoon. – Twoje domowe labo mieści się w jednym pomieszczeniu, a moje jest rozpieprzone po całym domu. Ja naprawdę nie mam nikogo innego, kogo mógłbym poprosić. Weź, Jimin, nie bądź taki!

-Ty wiesz, co tu się stanie, jeśli on dostanie zawału? – warknąłem wyrzucając wolną rękę w górę, prawie uderzając w terrarium. – Jak ty to sobie wyobrażasz, ktoś z arachnofobią ma mieszkać z arachnologiem, żartujesz sobie?

-Proooszę, Jimin, przecież nie wykopsam kumpla do hotelu, a nie mam nikogo innego, kto mógłby go przyjąć. Przecież nie musisz mu mówić, że ścianę obok masz prawie setkę pająków.

-Namjoon, ty siebie słyszysz?

-No nie bądź taki, Jezu, wystarczy dobrze to rozegrać. – Westchnąłem ciężko i aż zamknąłem oczy, bo moje procesy myślowe nie za bardzo to ogarniały.

-Dobra, zgadzam się – rzuciłem po chwili nieprzyjemnym tonem. – Nie biorę odpowiedzialności za jakiekolwiek uszczerbki na jego zdrowiu, rozumiesz?

-Tylko nie strasz go specjalnie – mruknął Namjoon, który wydawał się być zadowolony.

Debil, pomyślałem, on chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, w co mnie właśnie władował.

-Jungkook! – krzyknąłem na całe gardło. Dopiero po chwili się zorientowałem, ze chłopak cały czas obok mnie stoi. – O... Nieważne. Przypomnij mi, jakie panują zasady w tym domu.

-Nie wchodzić do twojego labo bez ciebie, nie dotykać pająków bez ciebie i nawet ich bez ciebie nie oglądać – wyrecytował szybko Kookie.

-Dobrze, od dziś dochodzi nowa. Skup się uważnie. – Westchnąłem ciężko. – Zero rozmawiania o pająkach, zero wspominania o nich, słowo pająk jest od dzisiaj zakazane, pająki nie istnieją.

-Ahaaa – Kookie przeciągnął ostatnią samogłoskę. – Co się dzieje, hyung?

-Wyjaśnię to najprościej jak się da. Ten koleś co tu będzie mieszkał boi się pająków. Ale nie tak, ze boi się, że ich nie dotknie, tylko boi się, że zemdleje jak o nich usłyszy, rozumiesz? – walnąłem od razu. Kookie przez chwilę patrzył na mnie jak na wariata, a po chwili zaśmiał się głośno.

-Powiedz mi, hyung, co za kretyn stwierdził, że świetnym pomysłem będzie ulokowaniem kogoś takiego tutaj?

-Myślę, że lepszym pomysłem jest ulokowanie go tu, niż u Namjoona – stwierdziłem stukając telefonem o wargę w zamyśleniu. – Fakt faktem, że będzie to troszkę problematyczne.

-Damy radę – pocieszył mnie Jungkook, klepiąc mnie po ramieniu. Był ode mnie sporo wyższy (i trochę silniejszy, jego uderzenie prawie zwaliło mnie z nóg), więc żeby rzucić mu powątpiewające spojrzenie musiałem zadrzeć wysoko głowę. – I tak zamykasz labo na klucz.

-Nie wiem, Kookie, to moja praca, jak mam kompletnie o niej nie wspominać? – westchnąłem znowu. Czułem, ze to będzie ciężki czas dla nas wszystkich.

* * *

Parę godzin później ja, Kookie i Namjoon siedzieliśmy w ogródku jakiejś kafejki blisko lotniska, czekając na tych znajomych Namjoona.

Arachnolove | YoonminTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang