Rozdział VII [Yoongi]

372 38 6
                                    


Gdy wynosiłem swoje walizki z mieszkania Jimina, miałem ochotę tam jeszcze wrócić i mu poprawić, najlepiej rozwalić mu nos. Jak w ogóle mógł mi to zrobić, tym bardziej, że wiedział o moim panicznym strachu! Ten człowiek był chyba nienormalny. Wszystkie moje pozytywne uczucia, jakie żywiłem względem niego, zostały przytłumione przez tę wściekłość. Już w taksówce wyciągnąłem telefon, by się poskarżyć mojemu ojcu, co w ogóle zaszło. 

-No cześć, synek - przywitał się ze mną w swoim stylu. - Jak tam twoje romanse? 

-Jimin jest arachnologiem - wypaliłem. Przez chwilę po drugiej stronie panowała cisza, a później mój ojciec zagwizdał. 

-Mam rozumieć, że dowiedziałeś się o tym chwilę temu, po czym uciekłeś z jego mieszkania na myśl o pająkach, tak? - westchnąłem ciężko i opowiedziałem mu całą sytuację. Niczego nie zatajałem, przyznałem się nawet do tego, że prawie uprawialiśmy seks na stole kuchennym, ale przerwał nam jakiś ośmionożny sukinsyn. Jak również opowiedziałem to, co się stało przed moim wyjściem. - Uderzyłeś go? No brawo, synu, romantyzm się z ciebie wylewa, aż miło. Idź, wróć tam, najlepiej z kijem baseballowym. 

-Dzięki, tato, tego mi było trzeba - warknąłem. 

-No co, ja tylko mówię jak jest. Przesadziłeś trochę. Ja rozumiem złość i tak dalej, ale przecież on to zrobił właśnie tylko dlatego, żeby cię uchronić od stresu. Skąd miał wiedzieć, że to się tak potoczy? 

No i mnie zagiął. Jak zwykle. Niemalże czułem jak jego satysfakcja rośnie, gdy się nic nie odzywałem. Nie miałem jednak najmniejszego zamiaru wracać i przepraszać Jimina, uważałem, że jednak trochę zasłużył. Zrobię to później...

...jak zbiorę się na odwagę, by wejść do pomieszczenia, gdzie był tak ogromy pająk. 

-Dobra, tato, powiedz mi coś co mnie pocieszy - poprosiłem, opierając ramię o drzwiczki i wbijając wzrok w okno. 

-Cóż... Dobrze grasz na fortepianie, synek. 

-Totalnie o to mi chodziło - westchnąłem ciężko. 

-No co mam ci powiedzieć? Poniekąd rozumiem twoją reakcję, ale uważam, że potraktowałeś tego chłopaka mocno nie tak. Przecież nie chciał zrobić ci krzywdy. 

-Czemu ty musisz mieć rację - warknąłem niezadowolony.

-Rodzice już tak mają. Raczej nie będziesz mieć dzieci z racji preferencji płciowych, ale gdybyś miał to byś się przekonał. Ochłoń trochę, a potem wstań i zapieprzaj w podskokach do swojego ideału, bo wierz mi, że drugiego nie znajdziesz. 

Mój ojciec nie podniósł mnie na duchu, podniósł mi jedynie ciśnienie. Nie zmieniłem jednak zdania, że na razie do Jimina nie wrócę. Zatrzymałem się w przyjemnym, niedużym hotelu, a zaraz potem musiałem się zbierać do opery, bo i tak byłem spóźniony. 

-Stało się coś? - Samantha wyglądała na naprawdę zatroskaną. 

-Problemy sercowe - wymamrotałem już nawet nie zastanawiając się co ja pieprzę. 

-Ojej... - na twarzy Sam chyba był zawód. No, ale kiedyś trzema jej dać do zrozumienia, że nie ma szans. - Problem z dziewczyną? 

-Nie... z chłopakiem - walnąłem prosto z mostu. Samantha przez chwilę gapiła się na mnie z szeroko otwartymi oczami, a po chwili uśmiechnęła się szeroko. 

-Rozumiem... Boże, Yoongi, czemu od razu się nie przyznałeś? - No nie wiem, a powinienem latać z tęczowym banerem, czy co..?

-Tak jakoś - mruknąłem. Nie miałem jednak ochoty jej się zwierzać, a Sam dała mi spokój jedynie klepiąc po ramieniu z frazesem, że wszystko się ułoży. 

Arachnolove | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz