1/2. Rozdział 13: I przepraszam za wszystko

8.5K 480 407
                                    

Następnego dnia obudziła się sama.

Musiała przed sobą przyznać, że wcale jej to nie zaskoczyło. W szoku byłaby, gdyby Malfoy został z nią aż do jej przebudzenia. Plusem tego rozwiązania stanowiłoby to, że znałaby jego reakcję na czyny popełnione poprzedniego wieczora. A w ten sposób mogła tylko przeczuwać, co po głowie mu chodziło.

Zapewne nie będzie tak jak do tej pory. O to mogła się założyć. Spędzili ze sobą noc dosyć spontanicznie. Hermiona czuła się z tym paskudnie. Przecież tak po prostu mu się oddała, bez żadnej walki.

Drugorzędną sprawą było to, że wcale o tej walce nie pomyślała...

Wstała i czym prędzej się ubrała. Potem zaczęła sprzątać pokój. Znalazła czerwony krawat Malfoya, spokojnie leżący na oparciu sofy. Najwidoczniej kompletnie o nim zapomniał, kiedy wychodził. Hermiona wzięła go z zamiarem oddania, gdy już się spotkają. Musieli przecież jakoś wrócić. Dziewczyna złapała się na tym, że specjalnie przedłużała ten moment, bojąc się jego reakcji i zachowania.

Nie myliła się.

Kiedy się spotkali, nie odezwał się słowem. Nawet na nią nie spojrzał - ciągle patrzył się w podłogę lub na swoje buty. Czuła się wyjątkowo nieswojo i miała ochotę uciec od niego jak najszybciej. Rozpakowywanie świstoklika zdawało się trwać wieczność. Gotowy do użycia przedmiot chwyciła szybko (podejrzewała, że tak jak poprzedni, aktywował się parę sekund po dotknięciu), ale przy tym bardzo uważnie - tak, aby nie musnąć jego palców.

Kiedy znaleźli się przed jego domem, oddała mu krawat z krótkim stwierdzeniem „To twoje". Potem poszła w stronę żelaznej bramy, nawet się z nim nie żegnając. Przez chwilę czuła, że odprowadzał ją spojrzeniem. Miała niejasne przeczucie, że to ich ostatnie spotkanie.

.*.*.*.*.*.*.*.*.

Weekend był dla Draco katuszami.

Wciąż myślał o Hermionie i o nocy, którą razem spędzili. Z tyłu głowy cały czas słyszał swoje sumienie, wypominające mu, że źle się zachował w stosunku do niej. Nic jednak nie mógł na to poradzić: wystarczyło jedno spojrzenie, aby mieć przed oczyma ten wieczór. Towarzyszyło temu dziwne ciepło. Nie wiedział, co to dokładnie było, ale nie chciał tego doświadczać. Bał się tego, choć nie wiedział czemu.

Dlatego w niedzielę pod wpływem impulsu napisał jej, że może nie pojawiać się już w pracy. Chciał być dawnym Malfoyem - z czystym umysłem, bez żadnych wspominek. Dokładnie taki jak dawniej.

Teodor nie odzywał się do niego przez dwa dni, kiedy dowiedział się o zwolnieniu Granger. Dopiero w środę w czasie przerwy zdołał wydukać z siebie krótkie:

- Będziesz tego żałował, wiesz o tym?

Ale Draco starał się całkowicie o tym nie myśleć.

.*.*.*.*.*.*.*.

Myślał o niej cały czas. Doprowadzało go to do wielkiej frustracji i bezsilności. Czegokolwiek nie robił, towarzyszył mu denerwujący wewnętrzny głos: „Granger zrobiłaby to inaczej", „Granger by tego nie pochwaliła", „Granger wiedziałaby, co z tym zrobić", „Granger na pewno by ci pomogła". Najgorzej czuł się w momentach, kiedy nie miał zajęcia. Wtedy naprawdę głowa pękała mu od jej obecności w jego myślach.

Jednego wieczoru naprawdę poczuł, że limit się wyczerpał. Pod wpływem impulsu założył mniej eleganckie ubrania, oczywiście idealnie leżące na nim. Wpadł do jednego z lepszych czarodziejskich klubów - „Czerwonej Iskry". Bywał w tym miejscu wcześniej, więc nic dziwnego, że parę osób pracujących tam już go znało.

Pełnia szczęścia | DramioneWhere stories live. Discover now