11

8 0 0
                                    

Nie wiedziałam co mam zrobić wpadłam w panikę. Zostałam całkiem sama. Strasznie płakałam. Ksztusiłam się łzami. Wyszłam na korytarz z Jackiem, który dał mi wody żebym się napiła, powycierał mi łzy i przytulił do siebie. Siedzenie na korytarzu wydawało się że trwa wieki. Po czym podszedł do nas porucznik i dał nam wyniki badań nasienia. Zgwałcił ją Michał Kanarek. 
Maja: Jacek ten Michał to były chłopak mojej siostry.
Jacek:Spokojnie kochanie będzie dobrze. Złapią go zamkną w więzieniu i będzie siedział tyle ile zasłużył.
Maja: Dobrze
Jacek: Maja muszę Ci coś powiedzieć to bardzo ważne
Maja: Zamieniam się w słuch
Jacek : Ale pierw chodźmy do mnie lub do ciebie
Maja: Dobrze chodźmy do ciebie

Wyszliśmy z posterunku udaliśmy się w stronę auta. Jacek otworzył mi drzwi abym wsiadła do pojazdu. Po czym zamknął drzwi i udał się ku swojej stronie. Jechaliśmy w ciszy patrzyłam się w niego jak obrazek.

Ze strony Maji. :
Jacek ma 20 lat jest wysokim bląd włosym o zielonych oczach mężczyzną. Jest dobrze zbudowany. Ma słodki uśmiech z dołeczkami. Ma bardzo duże ręce do tego lubi Boks i jest w tym świetny. Nieraz widziałam go w akcji bronienia mnie czy w czysto sportowej.

Moje myśli przerwał mi Jacek, który otworzył mi  drzwi samochodu od pasażera. Odpiełam pasy i wyszłam.
Jacek objął mnie w tali ręką i kierował ku swojego domu. Weszliśmy do środka był to mały ale piękny domek. Wszędzie czysto i pachnąco nikogo nie było w domu oprócz nas.
Jacek wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do swojej sypialni. Położył mnie na łóżku i sam usiadł obok.
Usiadłam i przytuliłam się do niego a on odwzajemnił to także przytuleniem. Zasnęłam w jego objęciach. Obudziłam się następnego dnia w Jacka sypialni jego tu nie było zastanawiałam się gdzie jest. Myślenie przerwała mi myśl że muszę powiedzieć rodzicą o śmierci Kasi i przygotować pogrzeb. Niemiesciło mi się to w głowie zaczęłam płakać. Nie miałam siły. Usiadłam i coraz głośniej płakałam nawet nie wiem kiedy do pokoju wszedł Jacek i mnie przytulił.
Jacek:
Wszystko będzie dobrze spokojnie kochanie.
Po tych słowach trochę się uspokoiłam. Ogarnęłam się trochę założyłam buty i wyszłam na dwór. Udałam się w stronę domu w połowie drogi spotkałam Nikodema. Zapłakanymi oczami patrzyłam na niego a on nie wiedział co się stało. Nic się nie odzywałam schyliłam głowę i ruszyłam przed siebie prawie nic nie widząc bo łzy zalewały mi oczy. Poczółam na swoim brzuchu  jego ręce. Odwrócił mnie do siebie twarzą i pocałował mnie namiętnie w usta nie oddałam pocałunku byłam na niego zła i on dobrze o tym wiedział. Przytulił mnie do siebie a ja nawet się nie opierałam bo nie miałam siły.

Tylko Ty Morzesz Dać Mi Szczęście Where stories live. Discover now