Rozdział 5

168 38 6
                                    

Reszta lekcji mineła bez większych problemów. Dziś przez te kila lekcji siedziałem z Susan bo oczywiście mój najlepszy kumpel stwierdził że nie przyjdzie sobie do szkoły. Bo po co? Najlepiej zostawić przyjaciela samego w tym piekle. Chociaż Susan umiliła nieznacznie pobyt w tym miejscu. I okazało się że nie jest taka zła jak myślałem. Wydaje się być spoko dziewczyną. Pomiędzy lekcjami wymieniliśmy się swoimi numerami. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek szybko wszyscy wyszli z klas i skierowal się do szatni a ja jak zwykle wolałem chwile poczekać aż wszyscybwyjdą i zazwyczaj wychodziłem ostatni, tak samo było dzś.

Podczas otwierania szafki poczułem gwałtowne pociągnięcie za plecak a po chwili również ktoś uderzył mnie w twarz. Po otrząśnięciu się zobaczyłem oczywiście nikogo innego jak szkolną elite. Trzech największych chłopaków ze szkolnej drużyny sportowej którzy zaczeli mi wysypywać wszystkie rzeczy z szafki. Próbowałem jakoś temu zapobiec ale niestety bezradnie.Podczas gdy jeden z nich wysypywał mi rzeczy dwóch mnie trzymało żebym nic nie zrobił.

-Kurwa... On nic tu nie ma - powiedział wysoki dobrze zbudowany i umięśniony blondyn do swoich kolegów.

-Dawaj kase frajerze! - Podszedł do mnie i jeszcze raz uderzł.

Wyciągnąłem z mojego plecaka swoje wszystkie pieniądze i oddałem chłopakom. Blondyn je wzią i popchną na podłoge. Za chwile elita odeszła w strone hali sportowej śmiejąc się i przybijając piątki.

-Co odrazu humor się poprawił po skrojeniu Mika?! - pomyślałem ironicznie.

Powoli wstałem i dopiero wtedy zobaczyłem Susan stojącą zboku pod ścianą która przyglądała się całemu zajściu. Patrzyła na mnie nieco przestraszona swoimi małymi niebieskimi oczami i stała jak słup soli.

-Co się gapisz?! - krzyknąłem do dziewczyny głosem który mi się załamał. A ona wzieła swoją torbe i szybko się zmyła na autobus. Ja jeszcze musiałem zostać i powkładać wszystkie moje rzeczy do szafki a potem się przebrać i zamknąć szafke.
W miarę szybko się z tym uporałem i wybyłem ze szkoły a następnie skierowałem się na przystanek który był tóż obok.

Stojąc na przystanku i czekając na autobus nagle zadzwonił do mnie telefono ze szpitala.

-Halo? - szybko odebrałem.

-Dzień dobry szpital rejonowy. Czy dodzwoniłam się do Mika Jonsona? -spytał łakodny i spokojny głos kobiety.

-Tak, o co chodzi? - spytałem.

-Pańska matka znajduje się w naszym szpitalu w stanie krytycznym -powiedziała kobieta tak samo spokojnym głosem jak wcześniej.

Heee już piąty rozdział i jak narazie idzie chyba całkiem nieźle. Troche taka ciota z tego Mika (niestety). Jak myślicie co się stanie z jego matką? Jeśli się podobało zostaw ⭐ i napisz komentarz❤❤❤

Gwiazdeczko? Where stories live. Discover now