Szukając siebie.

2.3K 190 26
                                    


                             Na ciemnym biurku ustawionym w rogu długiego pokoju o szarych ścianach piętrzyły się białe teczki z dokumentami, sprawiające wrażenie jakby zaraz miały zsunąć się na podłogę.

Gdyby ktoś w tej chwili wszedł do gabinetu, dostrzegłby jedynie męską rękę wyłaniającą się spoza ułożonego niechlujnie muru.

Syriusz Black ziewnął szeroko nie trudząc się nawet zasłanianiem ust. Otworzył kolejną teczkę ale drobne, czarne literki zaczęły mu zlewać się w jednolitą masę. Podniósł zaczerwienione oczy na wiszący na ścianie zegar i z trudem powstrzymał jęk zawodu, gdy okazało się że jego zmiana kończy się dopiero za dwie godziny. Jego samopoczucia nie poprawiał także fakt, że szansa wezwania go na jakąś akcję była znikoma.

Gdy zgłaszał się na Kurs Aurorski, praca ta jawiła mu się jako spełnienie marzeń. Ciągła adrenalina, spektakularne akcje, realizacje w terenie oraz splendor chwały kiedy kolejny złoczyńca trafiał do Azkabanu.

Bardzo szybko zderzył się z brutalną rzeczywistością. Bo o ile zdarzało się, że był delegowany do zasadzki na Śmierciożerców, to jego rola podczas nich była marginalna. Zabezpieczał tyły albo pilnował już wyeliminowane osoby. To pogłębiało jego frustrację.

Czuł się zmęczony tym wszystkim. Nie dość, że przez większość czasu zajmował się papierkową robotą , to musiał dodatkowo zdać szereg teoretycznych egzaminów nim dopuszczą go do treningów praktycznych.

Coraz częściej w głowie pojawiała mu się myśl o tym żeby się wycofać i poszukać szczęścia gdzie indziej, jednak brak alternatywy trzymał go w tym miejscu, dopóki na horyzoncie nie pojawi się coś bardziej odpowiedniego.

Black podparł dłonią policzek i przybił pieczątkę, po czym odłożył teczkę na stertę tych, które zostały przez niego zatwierdzone.

Jedynym jasnym punktem dzisiejszego dnia było dla niego spotkanie z przyjaciółmi, które miał zaplanowane tuż po pracy. Bo o ile z Jamesem widywał się regularnie, gdyż pracowali w tym samym miejscu, a on był częstym gościem w domu Potterów to czuł jakby Remusa i Petera nie widział całe wieki. Żaden z nich nie spodziewał się, że życie po szkole pochłonie ich w takim stopniu, że swoje spotkania będą musieli ustalać z kilkunastodniowym wyprzedzeniem.

Ciche pukanie do drzwi wyrwało mężczyznę z marazmu, wyprostował się i przetarł dłonią twarz.

- Wejść. - rzucił w przestrzeń starając się brzmieć jak osoba pełna energii i zapału.

- Jakiś ty dzisiaj radosny. - zadrwił z rozbawieniem Potter, który znał Syriusza na tyle dobrze, że nie dał się nabrać. Mężczyzna widząc, że nie musi udawać opadł bez sił na krzesło.

- Wiesz ile czasu już siedzę w tym cholernym pokoju? - zapytał ze zniechęceniem. - Czuję jakbym miał zwariować.

- Biedactwo! - odparł Rogacz siadając na podłokietniku. Wyciągnął rękę aby pogłaskać Blacka po głowie, ale on z cichy prychnięciem zepchnął go na ziemię. Niewielki pokoik rozbrzmiał śmiechem dwóch mężczyzn,

- Tak właściwie przyszedłem po dokumenty, które miałeś zatwierdzić. - westchnął James. - Abrams zrobił sobie ze mnie chłopca na posyłki.

- Chyba wolałbym spełniać wszystkie jego zachcianki niż tu tkwić. - mruknął Black układając teczki, które miał zabrać James.

- Doprawdy? - zapytał Potter ze znaczącym uśmieszkiem. - Wszystkie zachcianki Abramsa? O to bym cię nie podejrzewał,

Mężczyzna zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi Jamesowi. Dopiero po chwili zrozumiał sens jego słów. Po całym wydziale, jak nie po całym Ministerstwie krążyły plotki, że wybitny auror Samuel Abrams ma szczególną słabość do młodych mężczyzn.Oczywiście nikt nie głośn o tym nie mówił, gdyż jego umiejętności w dziedzinie pojedynków stanowiły legendę.

Sekrety Huncwotów - Miniaturki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz