Jako dziecko dość szybko nauczyłam się czytać, a raczej składać literki do kupy (bez znajomości zasad ortografii, rzecz jasna - dość ważne dla historii).
Nienawidziłam mleka, a niestety mama co wieczór zmuszała mnie do picia kubka tego ohydnego, ciepłego napoju.
Jak przezwyciężyłam wstręt?
Ano, na kartonie widniał napis UHT (co ja odczytywałam dosłownie jako "uchate").
Tak się szczęśliwie składało, że wujo na wsi miał krowę o imieniu Uszata.
Bystra ja, skleiłam sobie wszystko do kupy i byłam pewna, że mleko pochodzi dosłownie od tej konkretnej krowy - a na kartoniku jest po prostu jej imię.
Wujostwu się nie przelewało, więc moje naiwne, dobre serduszko wymyśliło, że trzeba im pomóc i jeśli będę wypijała kubek mleka bez grymaszenia, mama będzie dalej kupować je od Uszatej, a wuj będzie miał z tego kasę.
Odtąd piłam z zatkniętym nosem... bez marudzenia
CZYTASZ
Znalezione anonimowe wyznania
RandomCzęsto krążę po internecie i znajduję różne wyznania które będę tu umieszczać. Za jakiekolwiek uszkodzenia mózgu itp. nie odpowiadam!