Tydzień temu poszłam z chłopakiem na kawę do jego rodziców. Zabraliśmy ze sobą naszego psa.
Cały dzień miałam niemiłosierne bąki. Waliły jak zdechła zwierzyna.
Gdy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, w pewnym momencie zachciało mi się puścić bąka, to uczucie było tak silne, że wiedziałam, że nie zdążę dojść do łazienki.
Zaryzykowałam. Wbiłam ciche gazy w kanapę, a smród zgoniłam na psa. Wszyscy uwierzyli.
Piesek przez to nie dostał już ani kawałka kiełbasy. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, ale w domu wynagrodziłam mu to ulubionym psim przysmakiem.
Warto mieć psa, jak na prawdziwego przyjaciela przystało, przyjął winę na klatę.
CZYTASZ
Znalezione anonimowe wyznania
RandomCzęsto krążę po internecie i znajduję różne wyznania które będę tu umieszczać. Za jakiekolwiek uszkodzenia mózgu itp. nie odpowiadam!