Rozdział trzydziesty-czwarty. Próba? Jaka próba?!

1.1K 122 21
                                    


Damian.

Nikoletta zaprowadziła mnie do osady podobnej do naszej, jednak sporo mniejszej. Ciekaw byłem ile istnieje takich w naszym kraju. Do tej pory wiedziałem o jednej, gdzieś w górach. Wilczyca mieszkała sama. Jej rodzice polegli w walce, gdy była jeszcze mała. Miała ładnie urządzony dom. Parterowy z dwoma pokojami i salonikiem. Zaprowadziła mnie do niewielkiego pomieszczenia. Przy oknie stało łóżko, obok stoliczek i krzesło. Na przeciwko na komodzie znajdował się telewizor,przy nim szafa.

- To pokój gościnny. Możesz się tu rozgościć.

- Dzięki.

Cóż. Fajnie, że miała telewizję. Pooglądałbym nawet, jednak widziałem teraz tylko zamazane kontury. Westchnąłem i opadłem ciężko na łózko. Całkiem wygodne.

- Może mi coś w końcu o sobie powiesz? - Nikola usiadła obok mnie. Zbyt blisko.

- A co chciałabyś wiedzieć?

- Wilki zwykle trzymają się swoich. Nie masz stada?

- Mam. Miałem. To już nie ważne.

- Wywalili cię co?

- Nie!

- Więc?

- Sam odszedłem - mruknąłem.

- Pewnie miałeś kretynów w stadzie.

Wtedy wyobraziłem ich sobie. Roześmianego Sylwka. Wiecznie obrażoną, ale kochaną Martę. Kłócącą się o wszystko Monikę. Zamyślonego Michała. Prężącego mięśnie Eryka. Zatroskaną Leo. Oraz Magdę.... Bolało. Każda myśl o niej. Jakby ktoś wbił mi rozgrzany pręt między żebra.

- To nie twój interes - warknąłem.

Nikoletta zmarszczyła brwi i zrobiła z ust dziobek. Zacmokała.

- Nadal jesteś wredny, jednak puszczę ci to płazem. Jesteś całkiem seksi.

- Ja? Z tak odrapanym ryjem?

- Te blizny dodają ci uroku. - uśmiechnęła się.

Przysunęła się jeszcze bliżej i położyła mi dłoń na kolanie. Może gdybym nie był pijany to bym na to jakoś zareagował. W tym momencie było mi wszystko obojętne. Chce? Niech trzyma.

- Jesteś aż tak niedostępny, czy nieśmiały?

- Ani jedno ani drugie - mruknąłem.

Nikola cmoknęła mnie w policzek. Potem kolejny raz. Siedziałem w zupełnym bezruchu. Chyba przyjęła to jako zachętę. Zachichotała jak mała dziewczynka i wlazła mi na kolana. Czułem piękny zapach jej włosów. Trochę jak fiołki.


Magda.

Ten kto to zrobił, był już martwy. Nie rzucam słów na wiatr. Postanowiłam, że dorwę fiuta i go zabije. Jak on śmiał?! Mojego biednego pieska... Ze złości uderzyłam pięścią w mur, który rozpadł się. Michał dostał cegłą w głowę i jęknął z bólu.

- Wybacz - mruknęłam.

- Nie, spoko. Codziennie dostaje kawałkiem muru w ryj. Nie przejmuj się.

Odwróciłam się, aby nie patrzeć na zwłoki Maksa wiszące nad nami. Przeszły mnie dreszcze. Tak bardzo chciałam przytulić się do Damiana. Gdzie on do cholery był? Musiał mnie pocieszyć. Nikt nie umiał tego robić tak jak on. Przecież zawsze się uśmiechał. Wiecznie pogodny, wiecznie roześmiany. Jakby ktoś zabrał mi słońce. Bez jego promieni świat umiera. Jak mój teraz. Jeśli żył i nie był ranny to miał przejebane. Nie mam dla niego innego wytłumaczenia.

Godzinę później snułam się samotnie po osadzie. Nadeszła noc a wraz z nią spokój. Lubiłam patrzeć na pogrążające się we śnie miasteczko. W domach gasły światła. Usiadłam w parku na ławce. Jeszcze niedawno tuliłam się na niej do Damiana. Poczułam się jakby ktoś wbił mi rozgrzany pręt między żebra. Wtedy wyczułam ją... Szła w moją stronę nieśpiesznym krokiem. Podeszła i uśmiechnęła się złośliwie.

- Gdzie twój chłoptaś? Chodzą słuchy, że miał cię dość i się wyniósł. Nie dziwie mu się - Zaśmiała się Marcelina.

Podniosłam się i złapałam ją za koszulkę. Warknęłam jak dzikie zwierze.

- To twoja sprawka?!

- Szczerze? Chciałabym. Czułabym się z tym jeszcze lepiej.

Puściłam dziewczynę i zaczęłam iść w stronę domu. Nie chciałam wdawać się w bójkę. Teraz kiedy byłam Wielkim Alfą, nie wypadało mi nawalać się po parkach z idiotkami.


Damian.

Nikoletta pogładziła mnie dłonią po zarośniętym policzku i mruknęła. Przeszedł mnie dreszcz. Była tak blisko. Czułem jej gorący oddech na ciele.

- Damian - szepnęła - Uroczę imię. Tak samo jak właściciel.

Uśmiechnąłem się blado. Jej oczy intensywnie się we mnie wpatrywały. Miały kolor mchu i były trochę podobne do moich.

- Nie jestem uroczy.

- Ależ jesteś - zapewniła - Bardzo mi się podobasz. Inaczej bym nie podeszła. Twoja skóra tak ładnie pachnie.

Zbliżyła swoją twarz jeszcze bliżej i złożyła na moich ustach pocałunek. Zareagowałem instynktownie. Zerwałem się z miejsca i zrzuciłem z siebie wywłokę. Nosz kurwa mać. Co ja tak właściwie robię? Wytarłem usta ręką. Odkąd wybrałem Magdę, nie podobała mi się już żadna inna kobieta. Czemu więc tak długo zwlekałem? Czemu na to wszystko pozwoliłem?

- W końcu - Nikoletta zachichotała - Przeszedłeś próbę...


Co?

Na zawszeWhere stories live. Discover now