Ostatnia, 13 część opowiadania "I Hate You"
Opis krótki, bo to po prostu:
Dalsze losy Stilesa i jego przyjaciół <3
Czyli opis najważniejszych wydarzeń w życiu Stilesa
Zapraszam!
- Lydia? - powiedziałem w tym samym momencie - Okej, ty pierwsza. - zaśmiałem się.
- Chcę żebyś przyjechał do kliniki Scotta dziś o ósmej wieczorem. - poprosiła.
- Po co? - zdziwiłem się.
- To niespodzianka. - oznajmiła tajemniczo, posyłając mi lekki uśmiech.
Zacząłem się zastanawiać który z naszych przyjaciół na urodziny czy coś. Ale nic mi nie przychodziło do głowy.
- A ty? - spytała.
- Co ja? - niezrozumiałem.
- Chciałeś coś powiedzieć. - przypomniała.
- Och...no tak. - wyszeptałem.
Od razu nerwy mnie zjadły. Jak jej to powiedzieć? Och kurczę...
- Em...no bo...twoje imię. Znaczy nazwisko. Jest do kitu. - wymamrotałem.
- Co jest nie tak z moim nazwiskiem? - uniosła się oburzona.
- Nie wiem. Po prostu do ciebie nie pasuje. Powinnaś je zmienić. - powiedziałem niepewnie.
- Zmienić? Na jakie? - zdziwiła się.
- Stilinski. - odrzekłem, patrząc na nią z wyczekiwaniem.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
- Stiles...czy ty...czy ty właśnie...proponujesz...- zaczęła, nie mogąc się wysłowić.
- A na co mamy czekać? Kocham cię i chce spędzić z tobą resztę mojego życia. - oznajmiłem z pewnością w głosie.
- Boże...Stiles...- wyszeptała.
- Emm...wiesz co? Zapomnij. Ja rozumiem. Nie jesteś gotowa i może...- zamknąłem się gdy Lydia zerwała się ze swojego krzesła i pochylając się nad stołem pocałowała mnie namiętnie, nie zważając na ludzi w kawiarni.
- Czyli tak? - spytałem gdy się ode mnie oderwała.
- Oczywiście, że tak! Już od dawna marzyłam o naszym ślubie! - ucieszyła się, wyjmując jednocześnie telefon, który zapikał - Muszę lecieć. Wzywają do kancelarii. Pa, misiu! - pocałowała mnie w policzek i wesołym krokiem wyszła z kawiarni.
Jak ja ją kocham!
Także wstałem, zostawiając banknot na stoliku i ruszyłem w stronę radiowozu. Już od niecałego roku pracuję z ojcem na komisariacie. Podoba mi się to. Przynajmniej jestem mądrzejszy od tego syna Parrisha, który zaczął tam pracować niedługo po mnie.