08"dopasowane dłonie"

58 5 1
                                    

-Wiesz, że musimy o tym porozmawiać?- zapytałam, gdy ostatnia walizka została wepchana na tylne siedzenie czarnego Porsche. Wszystkie moje rzeczy zmieściły się w trzech niewielkich walizkach, które teraz, razem ze mną, jechały do domu rodzinnego Cody'ego. Czułam, że jestem wolna i spełniona. Przynajmniej póki obok mnie był brunet.

Jacob nie zniósł rozstania zbyt dobrze, czego nie mogłam powiedzieć o sobie, ponieważ nigdy w życiu na mojej buzi nie było takiego wielkiego uśmiechu, co tylko spotęgowało złość blondyna, ale jak to mawiał Adam- na pohybel skurwysynom.

Samochód z zastraszającą prędkością wyjechał z posesji, na którą już nigdy więcej nie chciałam wrócić. Mój ukochany jechał szybko, ale pewnie. Nie bałam się z nim jeździć, bo wiedziałam, że z nim byłam bezpieczna, nawet jeśli na liczniku było znacznie więcej, niż prawo pozwalało. On nie pozwoliłby, by stała mi się krzywda.

-Jest o czym rozmawiać? Zamieszkasz ze mną i resztę życia spędzimy razem- powiedział, nawet na mnie nie patrząc. Skupiony był na prowadzeniu samochodu, lecz widziałam, że na jego twarzy nareszcie zapanował spokój. Był zadowolony, tak samo jak ja- Już nigdy nie pozwolę Ci mnie zostawić, ponieważ jesteś moim wszystkim i byłem głupi, że wtedy nie potrafiłem tego zrozumieć.

Następną godzinę jechaliśmy w ciszy, przerywanej jedynie przez cicho grające radio. Gdy usłyszałam pierwsze słowa "Waste The Night", podkręciłam głośność i zaczęłam śpiewać.

- I, need your love, need your love

Cody wydał z siebie cichy chichot, a ja spojrzałam na niego. Zdecydowanie, był moim ulubionym widokiem.

-Co powiesz na McDonald?- zapytał, gdy piosenka się skończyła, a ja wyłączyłam radio.

-Bardzo chętnie zjem z Tobą to, jakże wykwintne jedzenie- odpowiedziałam poważnym tonem, ale gdy na mnie spojrzał, nie mogłam wytrzymać i po prostu zaczęłam się śmiać. Brunet po chwili zrobił to samo i śmialiśmy się we dwójkę, tak naprawdę nie wiedząc z czego.Kochałam jego towarzystwo, jego śmiech i jego wszystko.- A tak serio, ostatnim razem tu jadłam, kiedy przyjechaliśmy do Maca z Adamem i Natalie.

-To był ostatni raz?- zdziwiony skręcił, by zaparkować samochód na jednym z miejsc. Wyłączył silnik i spojrzał na mnie spode łba. Pokiwałam głową, a mój wzrok zjechał na jego cudowne usta, które kiedyś całowały mnie z taką zachłannością- Przecież ty kochasz Maca.

-McDonald kojarzył mi się tylko z Tobą, a nienawidziłam przypominać sobie, że Cię straciłam.

Cody pokiwał głową i obydwoje wysiedliśmy z samochodu. Gdy był obok, złapał moją dłoń i ruszyliśmy do środka.

Natalie przyłożyła Cody'emu do policzka papierek, który był brudny od sosu, a Adam uderzył mnie w nos łyżeczką brudną od lodów. Więc to był ten ich misterny plan zemsty?

-Ogarnij się kretynko- brunet ściągnął ze swojej twarzy czerwoną papkę, po czym pochylił się, by zlizać mi z nosa słodki krem. Natalie spojrzała na to z obrzydzeniem, a Cody pokazał jej środkowego palca. Językiem zatoczył kółko nad moimi ustami, po czym pocałował mnie tak jak zawsze, a ja tak jak zawsze oddałam pocałunek, ponieważ, kocham go.

-Jesteście okropni. Nie możecie chociaż w Macu się nie całować?- narzekała dziewczyna, a Adam, który siedział obok niej, spojrzał na nią skupiony, po czym jego usta wylądowały na jej wargach.

Czy on właśnie ją pocałował? O mój pieprzony boże.

-Mówiłem Ci...- usłyszałam przy uchu głos Cody'ego.

-Że ich związek to kwestia czasu- dokończyłam i przytuliłam moje idealne dziecko.

Gdyby ktoś jeszcze rok temu powiedziałby mi , że po tylu latach znów tu będę, znów z Cody'm, pękłabym ze szczęścia, albo nie uwierzyła.

Każde osobne miejsce, gdzie byliśmy w tamte wakacje, niosło za sobą masę wspomnień. Nie ważne było, czy to był lasek Adama, łóżko Cody'ego, stary murek, czy palenisko na halą, każde to miejsce było niezwykłe i dziękowałam losowi, że znów mogłam sobie przypomnieć to wszystko i to z osobą, z którą tworzyłam te historię.

Jeszcze raz spojrzałam na nasze splecione, dopasowane dłonie i uśmiechnęłam się szeroko.

Tak bardzo Cię kocham, dzieciaku. I nie ważne ile czasu minie, ja tylko z każdym dniem będę Cię kochać jeszcze mocniej.

story of another us / cody christianWhere stories live. Discover now