Sąsiadka

127 23 4
                                    

- Drzwi się zatrzasnęły, Dżesika - odparł Brajan.
- Masz może klucze? - spytała.
- Właściwie to nie mam - chłopiec spuścił głowę w dół.
Na klatce schodowej zgasiły się wszystkie światła. Dziewczyna objęła brata i razem siedzieli tak przez kilkanaście minut do momentu, kiedy światła zapaliły się same.
- Może to sąsiad? - kobieta uśmiechnęła się i powoli zaczęła schodzić w dół. Niestety na dole nie zastała nikogo, prócz małej dziewczynki stojącej w kąciku.
- Zgubiłaś się? - dziewczyna jest coraz bliżej tajemniczej postaci.
- Dżesika pomóż! - młodzieniec krzyknął do siostry, wtem Dżesika odwróciła się, a dziewczynki już nie było.
- Już biegnę! - przerażona zignorowała zjawę i pobiegła z powrotem do góry. - Co się stało?
- Nie mogę przejść tego poziomu - kobieta spojrzała na telefon brata i wkurzona zaczęła się drzeć.
- Brajan! Przez cały ten czas miałeś telefon i po nikogo nie zadzwoniłeś?!?
- Grałem... No i zobacz co narobiłaś! Bateria padła - rzekł chłopiec.
- Moja wina? Zresztą to Ty nieumiejętnie zamknąłeś drzwi. Przez Ciebie tu teraz tkwimy! - krzyknęła.
- Nie zamykałem tych cholernych drzwi! Czy mógłbym w końcu przestać tego słuchać?
- Oj, nie przestaniesz, Brajan!
Rodzeństwo zaczęło się kłócić, aż doszło do przepychanki oraz bójki.
- Przepraszam - nagle pojawiła się sąsiadka, która usłyszała całe zajście. - Czy moglibyście się trochę uciszyć? Od godziny próbuję zasnąć.
- Stul japę, grubasko! - chamsko odpowiedziała Dżesika.
- Czy możesz tak do mnie nie mówić? - starsza Pani grzecznie poprosiła.
- Pi*rdol się! - dziewczyna rzuciła się na nią i zaczęła dusić.
- Dżesika, co ty wyprawiasz? Zostaw ją! - krzyknął chłopiec.
Kobieta popatrzyła się na nią i po chwili puściła.
- Bardzo przepraszam, trochę mnie poniosło. Nie wiem, co się ze mną dzieje - chwyciła Panią za rękę i pomogła jej wstać.
- Ty głupia s*ko, chciałaś mnie zabić? Dzwonię na policję! - krzyknęła.
- Ta baba chce wezwać psy! Zabij ją! - wtrącił Brajan.
Dżesika posłuchała brata i rzucając się ponownie na staruszkę zaczęła ją dusić.
- Giń, wiedźmo! - dziewczyna krzyknęła.
Po kilkunastu sekundach duszenia sąsiadka umarła.
- Co teraz z nią zrobimy? - zapytał chłopiec.
Kobieta dotknęła ją i po chwili rzekła.
- Mięciutka jest. Możemy się na niej przespać, a rano pomyślimy o tym, gdzie moglibyśmy ją ukryć. Zresztą, sama jest i nikt do niej nie przychodzi. Będzie sobie tak u nas leżała.
Dżesika przysunęła do brata ofiarę i razem położyli się na staruszce.
- Zimno mi - odparł brat.
- Chcesz kołdrę? - spytała.
- Bardzo chętnie!
Dziewczyna rozebrała babcię i przykryła się jej ubraniami.
- Swędzi mnie - młodzieniec zaczął się drapać.
- To przez jej zasrany sweter! Zapewne uszyła go z dzikiej róży - zaśmiała się Dżesika.
- Chwila. Przecież możemy się przespać u niej. Jej ciało schowamy w szafie i otulimy się cieplutką kołdrą na starym babcinym łóżku - zaproponował.
- Dobrze kombinujesz, bracie - uśmiechnęła się do niego i razem zabrali zwłoki do mieszkania.
- Ja śpię po prawej stronie, lewaku - powiedziała i pchnęła brata.
- Najpierw się wymyj, brudasko!
- Gdzie jest łazienka? - zapytała.
- Wydaje mi się, że w tym ciemnym korytarzu - chłopiec wskazał siostrze drogę.
- Jednak będę śmierdziała - kobieta stchórzyła i położyła się obok brata.

Tak rodzeństwo przespało calutką noc u martwej sąsiadki, która leżała sobie w szafie.
Rano dziewczyna dostrzegła coś nadzwyczajnego.

Egzorcyzmy Karyny (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz