Biedronka

89 18 10
                                    

Dżesika wchodzi z mężczyzną do Biedronki.
- Pójdę po kawę. Możesz sobie coś ładnego wybrać za ten czas. Ja stawiam - oznajmił.
- Jak miło. W takim razie wybiorę coś małego.
- Dobrze! Widzimy się przy kasie - mężczyzna oddalił się.
Kobieta właśnie udała się w stronę stoiska ze Świerzbakami.
- Ostatni! - wystraszona zaczęła biec.
Dziewczyna chwyciła za pluszaka, a w tym samym momencie podeszła mała Amelka.
Dziecko spojrzało na nią i rozpłakało się. Do stoiska podeszła matka.
- Co się stało, skarbie? - wzięła dziewczynkę na ręce.
- Ta gupia kulwa zablała Bolówkę Basię - popatrzyła się na mamę ze łzami w oczach.
- Ty głupia, k*rwo! - starsza kobieta wyrzuciła dziecko z rąk i rzuciła się na bezbronną Dżesikę.
- Zostaw mnie! - zaczęły się ciągnąć za włosy.
- Moja mała Amelka ma dostać tego Świerzbaka!
- Byłam pierwsza! Puść mnie, szmato! - dziewczyna krzyknęła, a w jej oczach pojawiły się płomienie.
- Nie boję się - w oczach kobiety również pojawił się ogień, ale większy.
- Co tu się wyprawia? - bójkę zauważyła kasjerka.
- Zabrała mojemu dziecku ostatnią sztukę - rzekła spokojnie.
- Niech się Pani nie martwi. Mamy mnóstwo w magazynie.
- Nie! Ta Borówka Barbara jest wyjątkowa! - krzyknęła kasjerce do ucha.
- Niczym nie różni się od pozostałych.
- W sumie racja - kobieta puściła Dżesikę. - Ten pluszak był już macany przez tą wywłokę - plunęła w stronę dziewczyny.
- Ach, tak? Pańska córka to gówno! - wkurzyła się, więc postanowiła, że obrazi jej dziecko.
- Coś Ty powiedziała? - momentalnie odwróciła się. - Czy ja się przesłyszałam? Czy dobrze usłyszałam? Czy Ty tak na poważnie?
- Zamknij ryj, głupia szmato! - tym razem to Dżesika plunęła jej, ale w twarz.
Dziecko rozpłakało się. Po chwili zjawił się mąż kobiety.
- Co tu się odpiernicza? - umięśniony koleś spojrzał na swoją żonę.
- Ta bezczelna dzida opluła mnie.
Facet popatrzył się na Dżesikę, a ta zaczęła srać pod siebie.
- T-t-t-to znaczy....nie? - była tak wystraszona, że nawet jej własne gówno stało się czerwone.
- I bardzo dobrze! Moja żona jest posrana. Biorę rozwód - zaczął się uśmiechać do dziewczyny.
Gówno z powrotem stało się brązowe, a Dżesika odetchnęła z ulgą.
- Dziękuję Panu! - uścisnęła go.
Kobieta wybiegła z dzieckiem ze sklepu wyjąc przy tym jak pieprzona wariatka.
- Dobrze jej tak - mężczyzna nagrał całe to zajście. Po chwili skierował spojrzenie w stronę dziewczyny i spytał.
- Jesteś wolna? - popatrzył się na nią jak typowy romantyk.
- Nie, spi*rdalaj! - krzyknęła, a mięśniak wybiegł z płaczem.
- Złamałaś mi serce! - słychać było łkanie faceta z oddali.

Dżesika udała się w stronę Bastiana, który wpatrywał się w kawy.
- Nie wiem, którą wybrać. Jaką chcesz? - zapytał.
- Miętową - odpowiedziała.
- Jaką? Nie ma miętowej kawy.
- Ja chce miętową! - dziewczyna zaczęła tupać nogą.
- Nie wyczaruję Ci przecież. O co Ci chodzi? - Bastian totalnie się zdziwił.
- Mien-towom! - dziewczyna popatrzyła się na chłopaka i obniżyła tonację głosu o dwanaście.
- Stało się coś? - mężczyzna nie wiedział już co powiedzieć.
Po chwili okazało się, że rozmawiał sam ze sobą.
W tym samym czasie Dżesika stała za nim i zaczęła się bać.
- Tu jesteś - uśmiechnął się do niej.
- Z kim Ty rozmawiasz?
- Z nikim. Chodźmy już do kasy - złapał ją za rękę, a ta poczuła się bardzo nieswojo.
- Wydaje mi się, że egzorcyzmy to będzie najlepsze wyjście - powiedziała w myślach i popatrzyła się na ucieszoną mordę Bastiana.

Egzorcyzmy Karyny (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz