19. Próbą naszego charakteru jest nie to, ile łez wylejemy, ale...

1.7K 147 43
                                    

Próbą naszego charakteru jest nie to, ile łez wylejemy, ale jak się zachowamy, kiedy obeschną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szłam z książkami od historii w stronę biblioteki z myślą:

-A mogłam spierdzielić w Bieszczady-co za tępota wymyśliła ten przedmiot? No helloł. Otworzyłam drzwi biblioteki i z niesmakiem ruszyłam do stolika obok okna. Walnęłam książki z hukiem na stół i skrzywiłam się z niesmakiem. Rozkraczyłam się na krześle i zaczęłam czekać na Akashiego. Po paru minutach mimowolnie otworzyłam książkę i przeleciałam wzrokiem po tekście.

Miliardy dziwnych znaków w jednym momencie zaatakowały moje oczy. Boże tracę wzrok! Zamrugałam parę razy w celu sprawdzenia czy nie oślepłam. Akashi!!!!!!!!!!!!!!!!! Ratuj!!!!!!!!!!! Niedowidzę, a nie to tylko moja głupota. Grzmotnęłam moim pustym łbem w stół. Obstawiam że właśnie w tym momencie wszyscy siedzący nieopodal zwrócili na mnie uwagę. Trudno się mówi i tak gorzej nie będzie niż jest. Dla szkoły właśnie zostałam dziewczyną Akashiego.

-Jaka ja jestem tempa-szepnęłam sama do siebie waląc po raz drugi głową o stół-głupia, tempa dzida ze mnie.

-Nie powiedział bym-usłyszałam głos czerwonowłosego chłopaka. W jednym momencie podniosłam głowę. Akashi usiadł na krześle obok i spojrzał na książki-To czego nie rozumiesz?-tak prosto z mostu z takim tekstem wyjeżdzasz?

Zerknęłam na stos walających się tomów i zeszytów.

-Emmm-przejechałam po nich wzrokiem-wszystkiego?-chłopak westchnął i wziął wypalający oczy tekst w rękę. Gościu odłóż to bo stracisz wzrok!!! Co ja ze ślepcem zrobię? Czerwonowłosy jakby nigdy nic zaczął przekładać kartki. Dlaczego na niego to tak nie działa jak na mnie? To nie fer.

-Dobra zacznijmy od tego-powiedział i położył książkę obok mnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-YEA!!!!!-wydarłam się na całą bibliotekę w oznace triumfu. Wszyscy zaczęli patrzeć na mnie jak na debila. Niech się patrzą na mój triumf. Jakimś magicznym cudem udało mi się to ogarnąć. Akashi jesteś bogiem od dzisiaj zacznę cię wielbić. Zrobię twoją kaplice w której ludzie będą cię wyznawać. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. wskazywał 19.27. Aż tak długo siedzieliśmy?

-Dzięki za pomoc Sei-chan-uśmiechnęłam się do niego promiennie.

-Sei-chan?-zapytał lekko zbity z tropu. Ups? Się wymskło.

-Jak ci się nie podoba to mogę mówić po nazwisku

-Niemusisz-uśmiechnął się lekko. Uwaga. Właśnie wygrałam życie moi drodzy. Jestem zwycięzcą! Uśmiechnęłam się do niego szeroko.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sei-chan?-zapytałam podczas drogi powrotnej ze szkoły.

-Tak?-spojrzał na mnie uwarznie

-Nie przeszkadza ci że teraz pół szkoły uważa nas za parę?-wskoczyłam na mały murek i niczym akrobata na linie ruszyłam dalej. Chłopak zamyślił się na chwile.

-Jakoś niezbyt-stwierdził. Zobaczyłam u niego dziwny wyraz twarz. Takie połączenie: Mam mega kozak pomysł i lekki cień uśmiechu. Nie podoba mi się to-a tobie?-on coś planuje widzę to. Nie ukryjesz się przede mną!

-Właściwie to nie-zlazłam z murka i o mało co nie wwaliłam się w drzewo. Kto posadził tam to dziadostwo?-Przynajmniej odczepią się ode mnie osoby typu Daizo (ten łażący za mną palant)-Zaczęłam iść równo z chłopakiem.


Jestem sobą |Kuroko No basket|Where stories live. Discover now