32.Być może jestem tylko szmacianą lalką, którą trzeba nauczyć kochać

1.4K 117 30
                                    

Zanim się zacznie powiem tylko jedno... To zdj w mediach mnie przeraża...😳😳😳

Akashi...jesteś creepy w tej wersji...

____________________________

Nadszedł dzień apelu. Nie będę ukrywać stres jest. Co ja mówię MAŁO NA ZAWAŁ NIE SCHODZĘ!!! Nie sądziłam że kiedykolwiek znajdę się w takiej sytuacji!!! Boże HELP ME NOW

Wychyliłam się lekko z zaplecza za sceną, gdzie właśnie aktorzy robili minimalne poprawki w ubiorze. W auli znajdowało się już trochę ludzi. Dookoła panował ciągły gwar. Wciągnęłam głośno powietrze do płuc. Nie spodziewałam się że tutaj wszystkie uroczystości, nawet tak małe jak pożegnanie przed feriami, są aż tak bardzo przygotowywane. Wszystko wyglądało niemiłosiernie profesjonalnie, a widzów było NIEMIŁOSIERNIE DUŻO!!!!

Podeszłam do stojącego w rogu pod ścianą lustra i przejrzałam się jeszcze raz żeby na pewno przekonać się że wyglądam „Okej". Miałam na sobie czarne przylegające spodnie i białą luźną bluzkę, a na nogach zwykłe ciemne baleriny. Do moich włosów tuż przed występem dorwały się jakieś niespełnione fryzjerki i zrobiły mi spektakularne loki. Szczerze to na nie nie narzekam, bo naprawdę komponują się idealnie i choć trochę dodają mojemu stroju poważniejszego wyglądu.

W oddali zabrzmiał szkolny dzwonek. Za dziesięć minut zaczynamy. Boje się..., naprawdę się boje. Wzięłam w ręce moją gitarę i po raz dziesiąty dzisiejszego dnia sprawdziłam czy jest dobrze nastrojona. Pozwoliło mi to chociaż na chwile odciągnąć myśli od wejścia na scenę. Zaczęłam cicho brzdąkać jakąś pierwszą lepszą melodie. Nie czuje żołądka..

Po chwili usłyszałam cichą muzykę. Aktorzy zaczęli wchodzić na scenę. Zaczyna się.

Przyglądałam się temu wszystkiemu wychylając się lekko zza zaplecza, we w miarę dyskretnym miejscu. Całość scenariusza była dla mnie całkowicie niezrozumiała, ale nie czepiajmy się szczegółów. Artystów nikt nie zrozumie, a ja to już napewno.

Usiadłam sobie na krześle żeby przypadkiem się nie przewrócić z braku powietrza w płucach. Nie mogę wręcz oddychać. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę zejdę na zawał.

W końcu nadszedł ten moment kiedy miałam wejść. Na środku sceny stało krzesło, a przed nim mikrofon na statywie. Wciągnęłam głośno powietrze do płuc. Dasz radę Klijo. Zrobiłam pierwszy krok i weszłam po schodkach na scenę. Nogi miałam jak z waty, a serce waliło jak szalone mało nie wyrywając się z piersi.

-Spokojnie, nic się nie dzieje, to nic-mówiłam do siebie w myślach dochodząc do mojego siedziska. W ręce trzymałam moją gitarę kurczowo ją ściskając żeby zniwelować drżenie dłoni. Usiadłam niepewnie i poprawiłam mikrofon żeby był idealnie na wysokości mojej twarzy. Zerknęłam pół okiem na widownię. Ludzie..., ludzie..., PEŁNO LUDZIII!!! Jednak ten motyw pokazywania się przed tłumem nadal mnie przeraża. To już nie jest śpiew w klasie, w parku, domu, czy chociażby ten do którego zmusił mnie Daiki. Wtedy kiedy śpiewałam mój głos wydobywał się z głośnika, a oni mnie nie widzieli. Teraz stoję przed nimi dosłownie twarzą w twarz...

~*~

-Masz ładny głos-powiedziała uśmiechając się miło dziewczyna i przerzuciła swoje blond włosy do tyłu żeby nie przeszkadzały jej w dalszej rozmowie. Odkąd coraz bardziej zbliżał się jej czas chemioterapii coraz bardziej o nie dbała. W końcu co się dziwić od ostatniego czasu trochę zajęło żeby w ogóle urosły.

Po pierwszym etapie leczenia nastąpiła znacząca poprawa i wszyscy już myśli że może jest szansa żeby z tego wyszła, jednak po upływie paru miesięcy jej stan znowu się pogorszył i teraz lekarz nie dawał już jej zbyt dużych szans.

Jestem sobą |Kuroko No basket|Where stories live. Discover now