51. Plan idealny

779 80 33
                                    

Trzymając w ręce różowe woki toki z wielkim wizerunkiem jakiejś księżniczki, ukucnęłam pod jedną z ławek w sali, w której akurat mieliśmy mieć lekcje i z przygotowanym zestawem kolorowych wodoodpornych markerów w kieszeni czekałam na rozwój wydarzeń. To była chyba jedyna opcja na dokonanie tego wręcz niemożliwego zadania tak żeby nie skończyło się dla nas tragedią. Na szali kładliśmy nasze życie.

-Niebieska menda do czerwonej zmory, zgłoś się-rozległ się głos Daikiego z naszego komunikatora, a ja wsuwając kaptur na głowę skuliłam się pod stolikiem jeszcze bardziej. Stwarzając tylko prowizoryczne odczucie bezpieczeństwa.

Naprawdę nie mam zielonego pojęcia skąd Kise wytrzasnął to sprytne różowe urządzonko, ale okazało się jak znalazł na akcje, którą mieliśmy przeprowadzić. Spędziłam z Is ładne pare godzin żeby zaplanować ją do perfekcji. Niestety każdy nasz błąd mógł się przyczynić do naszego przedwczesnego odejścia z tego świata.

-Czerwona zmora zgłaszam się, jestem na pozycji-odpowiedziałam szeptem przystawiając urządzenie do twarzy i przyciskając odpowiedni guzik-zjawa odbiór...

-Zjawa zgłasza się-Zobaczyłam Isabel przez lekko uchylone drzwi do sali-Jestem na pozycji...

-Wszyscy gotowi?-zapytałam, a po chwili z głośniczka wydobyło się pare głosów-Akcja..., start...powodzenie tego zaważy na naszej przyszłości...

Isabel weszła do sali i rozejrzała się po niej jakby szukając kogoś, a kiedy jej wzrok zatrzymał się na mojej pustej ławce, tak jak było to ustalone, westchnęła głośno i skierowała się na tyły sali pod okno w stronę naszego celu. Zmieniłam ostrożnie nogę, na której aktualnie siedziałam i przypatrując się jej działaniom czekałam na dalszy punkt naszego planu.

Po chwili do pomieszczenia dostał się Daiki z Kise i udając jakąś przejmującą rozmowę. Musieli się naprawdę wkręcić bo wydzierali się na siebie jak nigdy. Drąc się na całą sale też udali się w to samo miejsce co Isabel i włączyli się do rozmowy z siedzącym tam chłopakiem.

Odetchnęłam głęboko i ruszyłam powoli pod rzędami stołów starając się nie wydawać zbyt głośnych dźwięków i nie dostać przy okazji zawału. Omijałam nogi od krzeseł i starając się zbytnio nie hałasować próbowałam się doczołgać pod wyznaczony punkt.

Kiedy byłam w połowie drogi idealnie jak na zawołanie do sali wszedł Midorima z eee..., z czymś co zdecydowanie nie było normalne. Przedmiot o za dużych wymiarach i nieregularnym kształcie jak i kolorze tak bardzo zwracał uwagę wszystkich naokoło, że nawet gdybym teraz przesunęła cały stół nikt by nie zwrócił na to uwagi.

Nie sądziłam, że jego zamiłowanie do horoskopów kiedyś tak bardzo się przyda....

Dotarłam do ostatniej ławki w rzędzie przy oknie i zachowując się jak najciszej usiadłam na podłodze. Słyszałam nad sobą gwar rozmów tęczy i Is.

-Muszę przyjść na wasz trening-stwierdziła białowłosa-nie mogę przegapić takiej cudownej okazji w której Klijo was morduje...-zachichotała cicho. Dobrze wiem, że sama z chęcią przejęłabyś tą role.

-Podczas robienia nam treningów to prawdziwy szatan-zaśmiał się Daiki. Ty lepiej patrz na słowa bo następny trening będzie ostrzejszy niż zazwyczaj-jeszcze zawsze dostaję dodatek specjalny w postaci dodatkowych okrążeń wokół boiska...-do dla twojego dobra, pare dodatkowych metrów jeszcze nikogo nie zabiło...

-Gdzie ona tak właściwie jest?-zagadnęła Isabel znowu spoglądając na moją pustą ławkę...-czas zrealizować moją misje...

Wyjęłam powoli z kieszeni mazak i otworzyłam go trzęsącymi się rękami. Wepchnęłam skuwkę w zęby i z gigantycznym skupieniem zaczęłam kreślić wzorki na do tej pory idealnie białym gipsie. Zabijesz mnie za to zapewne, ale warto zginąć dla tych różowych kwiatuszków.

-Może poszła coś załatwić?-sprostował Kise nagle zmieniając temat-Midorima co to właściwie jest?

-Mój szczęśliwy przedmiot-odparł chłopak jakby nigdy nic, a ja z trudem powstrzymałam się od śmiechu...

Na koniec mojego ozdabiania gipsu Akashiego podpisałam wielkim drukiem „drużyna skitelsów" i z zamiarem wycofania się zaczęłam tyłować. Usłyszałam głuche skrzypnięcie, a krzesło o które zahaczyłam tyłkiem wydało głuchy zgrzyt o posadzkę. Znieruchomiałam na moment, a kiedy rozmowy nad moją głową ucichły zrozumiałam w jak beznadziejnym położeniu się znajduje.

I po co żeś wpieprzała tyle czekolady?! PO CO CI TO BYŁO??!

Okej Klijo, tylko spokojnie...

Noga Akashiego znajdująca się przede mną drgnęła, a ja widząc to dostałam zawału. Zerwałam się na równe nogi nie biorąc pod uwagę że znajduje się jeszcze częściowo pod blatem i uderzyłam gwałtownie głową o kant stołu. Nie zwracając jednak uwagi na ból ruszyłam biegiem w stronę wyjścia. ON MNIE ZABIJE. Nagle drzwi przede mną się rozsunęły, a ja zobaczyłam twarz naszego muzyka. Moje położenie z każdą kolejną sekundą zmierzało w coraz to gorszą stronę.

Twarz nauczyciela na mój widok wygięła się w wielkim serdecznym uśmiechu, a ja panikując jak nigdy zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony szukając drogi ucieczki.

Nie odwracaj się! Nie odwracaj się! NIE ODWRACAJ SŁYSZYSZ!!

W momencie kiedy mężczyzna już chciał do mnie coś powiedzieć i przytulić mnie przyjaźnie, z nikąd pojawiła się czyjaś chudawa ręka i wyciągnęła mnie na korytarz tuż pod rozpostartymi rękami nauczyciela. Zdziwiona nagłym szarpnięciem w bok mało się nie wywaliłam potykając o własne nogi i plącząc się jak tylko było to możliwe.

Byłam dosłownie ciągnięta przez cały korytarz niczym szmaciana lalka co i raz odbijając się od napotykanych po drodze ludzi.

Odetchnęłam z ulgą tak naprawdę dopiero w momencie kiedy postać muzyka była już ładny kawałek ode mnie, a z sali w panicznej ucieczce wybiegła reszta tęczy prawie go tratując. Mimo, że Akashi miał nogę w gipsie, a szansa na to, że uda się mu ich złapać była bardzo niska wszyscy woleli pobić swoi rekord w sprincie niż zostawać w tej sali na dłużej.

Kiedy w końcu udało mi się opamiętać spojrzałam na ciągnącą mnie postać. Dzięki ci Kuroko, że ratujesz w takich momentach. Teraz tylko trzeba znaleźć kryjówkę na następne pare godzin..., dni..., em No może miesięcy..., my się z tego nie wygrzebiemy...!!!

_________________________

Dobra ludzie, zbliżają się święta i przez ich trwanie mam zamiar przyspieszyć trochę tą książkę, bo dosłownie zamiera...

Cieszę się jednak, że mimo to tak czekacie na następny rozdział. Do następnego!

_Nindes_

Jestem sobą |Kuroko No basket|Where stories live. Discover now