15

6 1 0
                                    

-Przyszłaś sama? - zapytał Dawid, kiedy podeszłam do stolika, który zajmowali ludzie z mojego roku.

-Tak, ale za godzinę będę musiała was zostawić, bo jutro rano wyjeżdżam na narty ze znajomymi. - trochę kiepski wykręt, mogłam się bardziej postarać. W prawdzie jedziemy na narty, ale dopiero wieczorem, albo nawet następnego dnia rano. Jednak nie dam rady siedzieć z nimi długo, za dużo się dzisiaj działo i nie mam ochoty na siedzenie w barze z ludźmi z roku. Nie to, że są jacyś źle, wręcz przeciwnie, to wspaniali ludzie i bardzo szybko się wśród nich odnalazłam mimo, że nie zaczynałam razem z nimi, ale dzisiaj nie umiem wykrzesać z siebie energii i nie chcę im psuć wieczoru moim humorem, a raczej jego brakiem.

-Okej, rozumiem, szkoda tylko, że będziesz z nami tak krótko. Czego się napijesz, właśnie idę do baru?

-Piwo będzie okej, dzięki.

Usiadłam przy stoliku i próbowałam wyłapać jaki jaki temat jest aktualnie poruszany. Oczywiście, egzamin i obgadywanie profesorka, zawsze na topie. Nic straconego, nie muszę się na razie wtrącać do rozmowy. Chyba nawet nie zauważyli, że dołączyłam. Nie przeszkadza mi to, łatwiej będzie mi się zmyć po tym jednym piwie. 

-Proszę. - Dawid postawił przede mną piwo. - To jak, gdzie jedziecie na te narty?

-A... narty,  - kurde, prawie zapomniałam, że o nich wspomniałam, najlepszy dowód na to, że nie powinnam tu długo zabawić. - jedziemy do Austrii, blisko granicy z Włochami. Zaczęliśmy jeździć tam naszą paczką trzy lata temu, ale ja nie mogłam jechać z nimi w zeszłym roku. 

-Fajnie, trochę ci zazdroszczę, wyjazdu i paczki. To trochę niespotykane, że się tak dobrze trzymacie, mimo że pewnie są jakieś kwasy bo łączycie się w pary. 

-Nie mamy z tym problemu, dobrze się ze sobą dogadujemy i to chyba klucz do sukcesu. Nie zawsze jest różowo, ale to normalne.

-Właśnie tego ci zazdroszczę.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.

Błagam niech ten temat się skończy, nie mam ochoty rozmawiać o mojej paczce. Naprawdę, to chyba nie jest aż tak niespotykane, że od czasów liceum, a w niektórych przypadkach nawet dłużej, nadal się ze sobą spotykamy,a teraz to już nawet mieszkamy. 

Na szczęście Dawid, chyba zobaczył moją niechęć do tej rozmowy i zostawił mnie w spokoju, włączając się do dyskusji przy naszym stoliku. Przynajmniej będę mogła dokończyć piwo w spokoju i stąd wyjść. Nie potrzebnie przychodziłam, mogłam siedzieć w domu i zastanawiać się nad sensem życia przy kieliszku wina, co ja mówię, raczej butelce wina. Jak przyszłam do mieszkania, to dziewczyn nie było, domyśliłam się, że siedzą u chłopaków i nie miałam ochoty siedzieć dzisiaj w ich mieszkaniu. Poza tym muszę trochę odpocząć od Kamila. Nabrać z powrotem dystansu, tym bardziej, że wszyscy bez wyjątku jedziemy w góry i tam nie będę miała możliwości unikania go. Więc pozostał mi tylko jeden dzień na ponowne poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Przydałaby mi się rozmowa z dziewczynami,  mam nadzieję, że odczytają moje wiadomości, że wyszłam i muszę z nimi porozmawiać po powrocie. Dałam im sporo czasu sam na sam ze swoimi chłopakami, poza tym dzieli je tylko jeden dzień do wyjazdu i będą z nimi 24 godziny na dobę, bo w mieszkaniu, które wynajęliśmy są dwie sypialnie, które zajmą Magda z Piotrem i Kaśka z Markiem, mi się dostał salon z Kamilem, jakżeby inaczej, wszechświat nie jest moim sprzymierzeńcem, i  Rafałem. 

...

Kiedy wróciłam do mieszkania,dziewczyny czekały już na mnie z winem. Kocham je za to.

-Mów. Co jest? - zapytała Kaśka podając mi butelkę.

I co teraz?Where stories live. Discover now