17

4 1 0
                                    

Fajna ta dziewczyna, dobrze mi się z nią rozmawia. Nadal jestem odrobinę wkurzona, że nie dowiedziałam się o niej od Rafała, tylko od innych i jeszcze do tego jako ostatnia. Wydaje mi się, że Rafał myślał, że jak się  wszyscy na nią rzucimy to się biedna wystraszy. Możliwe też, że nie bał się całej naszej paczki, ale konkretnie mnie i Magdy. Zupełnie tego nie rozumiem, od kilku lat cały czas pytamy go o jakąś dziewczynę, więc nie mógł się obawiać tego, że jej nie zaakceptujemy. Mam nadzieje, że o tym wie, a to teraz to tylko taki wypadek przy pracy. 

...

dojechaliśmy na miejsce jako ostatni. Nic dziwnego, bo oczywiście musieliśmy zaliczyć,wszystkie możliwe roboty drogowe, ale mimo to jazda była przyjemna. Na pewno nie powiedziałabym tego rano, ale znowu poczułam się przy Kamilu tak jak wcześniej, bez tego dziwnego skrępowania,które zawsze gdzieś się pojawiało. 

Miejsce, które wynajęliśmy było przyjemne. Nie było nie wiadomo jak duże, ale spokojnie to wystarczy grupie młodych ludzi. Przecież i tak nie zamierzamy tutaj siedzieć, w końcu przyjechaliśmy tutaj, żeby jeździć na zboczach tych przepięknych gór. Pamiętam, że od dziecka lubiłam to miejsce, mam wrażenie, że to się nigdy nie zmieni. Mam stąd same dobre wspomnienia i mam nadzieję, że i z tego wyjazdu będę mogła coś dopisać do tej listy. 

Kiedy już wnieśliśmy wszystkie nasze bagaże i ulokowaliśmy się w pokojach. Padł pomysł,żeby pójść do miasteczka i napić się grzanego wina na dobry początek ferii. 

Kamil

Cholera, cholera, cholera. Nie przewidziałem tego, a mogłem. Za długo ze sobą rozmawiały przed wyjazdem. Muszę jakoś inaczej teraz do tego podejść. Chociaż co by mi dało to, że byłbym z nią w jednym pokoju? Nic, zupełnie nic. Taka jest odpowiedź. Bo co co ja tak naprawdę mógłbym zdziałać? Co, gadałbym do niej przez całą noc i próbował ją przekonać o tym, że się zmieniłam, że to wszystko co się wtedy stało o było tylko i wyłącznie moje głupie tchórzostwo i strach? To raczej wywołałoby odwrotny efekt od tego, który założyłem. Jutro, jutro zacznę wdrażać swój plan w życie.

...

- Hej 

-O Boże, ale żeś mnie przestraszył - podskoczyła zaskoczona.

Musze przyznać, że nie spodziewałam się, że ktokolwiek wstanie o tak nieludzkiej porze. Ja niestety zostałem do tego zmuszony.

-Wybacz - uśmiechnąłem się przepraszająco - Dlaczego tak wcześnie wstałaś?

- To taki mój rytuał. - spojrzałem na nią zaciekawiony,Tosia to zauważyła i postanowiła kontynuować - pierwszego dnia pobytu tutaj, zanim jeszcze wszyscy wstaną idę do miasteczka. Ma ono wtedy inny klimat. Jest cicho, nikogo nie ma na ulicy. Wszystkie sklepy są pozamykane. Można poczuć zapach świeżego chleba, wydobywający się z piekarni. Coś niesamowitego.

Zasłuchałem się. To jak mówiła o tym sprawiło, że mógłbym słuchać o tym jeszcze dużo więcej ale bardziej od tego zapragnąłem być w tym miejscu razem z nią i doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze. 

-Niesamowite. - powiedziałam pod nosem 

- Słucham ?

- Nie nic, to Pioterek znowu zaczyna symfonię chrapania  - trochę skłamałem, trochę nie bo zaraz po tym jak to powiedziałam z salonu wydobyło się głośne chrapnięcie.

- A to dlatego nie śpisz  - powiedziała ze śmiechem Tosia - a już myślałam, że stałeś się rannym ptaszkiem.

- Nic z tych rzeczy,gdyby nie ten traktor w pokoju razem ze mną pewnie nadal smacznie bym spał, a tak moim jedynym ratunkiem na dziś jest kawa.

- O właśnie kawa, zostało jeszcze trochę z tego  co zrobiłeś? 

-Jasne, jest cały dzbanek 

Tosia nalała sobie kawy do kubka termicznego i zabrała się za szykowanie do wyjścia. Gdzieś w mojej głowie pojawiła się myśl, że chętnie poszedłbym z nią, ale nie mam na tyle odwagi, żeby pchać się z buciorami w jej mały świat. 

-To pa - zawołałem za nią gdy otworzyła drzwi.

Zatrzymała się w pół kroku.

-Może chciałbyś pójść ze mną  - zapytała niepewnie.

Wstając, prawie przewróciłem krzesło na którym siedziałem. Musiało to wyglądać komicznie. 

-Pewnie, jasne - plątałem się  w tym co mówiłem - jeśli nie będę ci przeszkadzał.

-Nie będziesz, poczekam na zewnątrz.

- Jasne, będę za chwilę. 

....

Tosia   

Co ja narobiłam? Serio mu to zaproponowałam? Czy naprawdę  zamierzam się z nim podzielić tym kawałkiem mnie?

No cóż wygląda na to, że serce było szybsze niż mózg i zdecydowało. 

Co ja gadam? Coś mnie opętało. Zresztą to opętanie trwa już chyba od poprzedniego dnia, bo Kamil całą noc pojawiał się w moich snach i to w różnych odsłonach, jednak na koniec zawsze kończyliśmy razem. 

Zwykle na moją przechadzkę nie idę tak wcześnie, ale nie mogłam znieść już tych snów. A tu proszę budzę się, chcę oczyścić umysł i kogo spotykam w kuchni? Oczywiście, że Kamila, jakżeby inaczej. Chyba wszechświat chce mi coś powiedzieć, ale na razie nie zamierzam go słuchać. 

Nie wiem co mi strzeliło do głowy, żeby zaproponować mu wspólne wyjście, naprawdę nie wiem co mną kierowało. Mam tylko nadzieje, że w ogólnym rozrachunku nie będę tego żałować. 

...

Spacerowaliśmy prawie 2 godziny. Kupiliśmy świeże pieczywo na śniadanie. Załapaliśmy się nawet na gorącą czekoladę w jednej z kawiarni, które właśnie otworzyli. 

Spacer był udany. Kamil zachwycał się wszystkim co zobaczył, było to niesamowite. Zachowywał się jak małe dziecko, które wszystko widzi po raz pierwszy, miło było zobaczyć inną jego stronę, której jeszcze nie znałam i muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego czegoś po nim. 

Cieszę się, że nie zdążyłam pomyśleć i poszliśmy razem, bo przy okazji sama mogłam odkryć coś nowego w miejscu, które znam od tak wielu lat,  o którym myślałam, że nie ma już przede mną żadnych tajemnic i w chłopaku, którego najwyraźniej nie znam tak dobrze jak myślałam. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 13, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I co teraz?Where stories live. Discover now