Środek Końca

12 2 0
                                    

Nim się obejrzałem minął miesiąc. Nie urządzalismy żadnego przyjęcia, po prostu ten dzień spędziliśmy razem, ja, Klaudia i Roxi. Trochę wypilismy i rozeszlismy się do domów. Wiedziałem, że tym razem nie ominie mnie wizyta w moim domu rodzinnym.. Nie przyjeżdżalem tam zbyt często. Właściwie odkąd dostałem stypendium i nie potrzebowałem brać pieniędzy od matki, która bywalem tam bardzo rzadko. Nigdy nie mieliśmy dobrych relacji. Oczywiście nie oznaczało to, że jej nie kocham i nie jest dla mnie ważna, czy, że nie było szczęśliwych momentów w naszej relacji, bo takie też były.
Była 8:20 kiedy doszedłem do dworca głównego w Olsztynie. Pociąg miałem za niecałe dwadzieścia minut. Podszedłem do kasy, poprosiłem o jeden bilet do... No właśnie poprosiłem o bilet do Elbląga, a miałem poprosić do Lidzbarka.. Przyzwyczajenie wzięło górę. Właśnie w Elblągu mieszkał Robert. Zaraz jednak poprawiłem się i kupiłem prawidłowy bilet. Około dziewiątej trzydzieści byłem już na miejscu. Nic się tutaj nie zmieniło..
Szedlem ulicami miasta, w którym spędziłem pół swojego życia, jak nie więcej. W końcu doszedłem do domu babci. Była to duża, stara kamienica, w której można było się zgubić.
-Dzień dobry synku! - wykrzyczala do mnie babcia, że która zawsze do nas mówiła synu. Do nas, że to znaczy do mnie i mojego starszego brata, bo takiego posiadałem. Mieszkał w Gdańsku, tam pracował w banku. Zawsze widziałem go na właśnie takim stanowisku. Miał do tego dryg.
-Cześć babuniu - odpowiedziałem z nieukrywaną radością. Bardzo kochałem i nadal kocham moją babcie, że to ona zawsze stawała po mojej stronie i była moim wsparciem, nie wyobrażam sobie, żeby jej nie było. To moj skarb.
-Chodź, wejdź. Zrobiłam ciasto, zaraz będzie mama. - wskazała wejście do mieszkania. Było to skromne mieszkanko z dwoma pokojami, kuchnią i łazienką, ogrzewanie było na piec. Mimo wszystko zawsze lubiłem tam przebywać, do jakiegoś czasu była to moja oaza. Moje miejsce na ziemi. Ale mój wyjazd do Olsztyna wiele zmienił i moje przyzwyczajenia też..
Siedzieliśmy właśnie z babcią pijąc herbatę, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, tak jak myślałem, była to moja mama wraz ze swoim mężem i moim młodszym bratem. Z moim ojczymem nigdy się nie dogadywalem, więc to, że go nie widywalem wyszło mi na zdrowie, a do młodszego brata nie byłem jakoś szczegółnie przywiązany.
-Cześć synu! - przywitała się ze mną mama.
-Cześć Kacper - powiedział mój młodszy brat.
-Cześć - rzucił do wszystkiego ojczym..
-Cześć - odpowiedziałem wszystkim z uśmiechem..
Siedlismy wszyscy na swoich miejscach. Ja tradycyjnie na kanapie, mama na pufie obok babci, a ojczym na fotelu. Rozmawialiśmy o tym, co zawsze,o moich ocenach, co u mnie itd.
Po jakichś trzech godzinach rozmów o rodzinie i o mnie, moja matka zaczęła się zbierać, ja też oznajmiłem, że już wracam.
-Nie zostaniesz jeszcze - zapytała babcia, która najchętniej zamieszkała by ze mną.
-Niestety, muszę się uczyć i mam coś jeszcze tam do załatwienia.
Po pożegnaniu się, ruszyłem w stronę dworca. Po drodze jeszcze odwiedziłem kościół. Moją parafię, która była w tym mieście największa i najstarsza oraz według mnie najpiękniejsza. Nieoglem uwierzyć, że w końcu osiągnąłem ten wymarzony wiek, że sam decyduje już o sobie. Tyle na to czekałem! Byłem wniebowzięty. Przez głowę przeleciało mi mnóstwo wspomnień. Jeszcze do odjazdu miałem pół godziny, więc ruszyłem nad jezioro. Uwielbiam je o tej porze roku. Zawsze spacerowalismy tu po zmroku..nim się obejrzałem, musiałem zawrócić.
Podróż do Olsztyna szybko mi zleciała, nim się obejrzałem, byłem już na miejscu. Przez chwilę na dworcu miałem wrażenie, że zobaczyłem... Nie, nie to niemożliwe.

Dziś, to dziś wieczorem mam pierwszego klienta. W życiu się tak nie denerwowałem, ciągle się pociłem, nie wiedziałem jak będzie.. Nie wiedziałem właściwe nic. Po drodze z dworca zaszedlem do internatu po resztę rzeczy, które zanioslem do mojego nowego mieszkania. W końcu poczułem się, jak u siebie.
Wziąłem prysznic, odpowiednio się ubrałem, spryskałem perfumami i... Czekałem, czekałem jak na zbawienie. Dostałem jeszcze SMS - a z ostatnimi wskazówkami i byłem gotów. Oczywiście ta gotowość była tylko pozorna, fizycznie byłem gotów w stu procentach, ale psychicznie.. Chyba się nie da do końca na to przygotować. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Z duszą na ramieniu podszedłem i je otworzyłem. Moim oczom ukazał się facet w średnim wieku, około 35 lat, ubrany w garnitur, dość drogi, na nim miał czarny płaszcz i siwy komin.
-Cześć, chyba dobrze trafiłem.. - przywitał się. W jego głosie wyczuć można było nutkę niepewności. Miałem wrażenie, że to jego pierwszy raz. Z tego, co czytałem miał żonę, więc poniekąd go rozumiałem. Sam pamiętam swój pierwszy raz, też bardzo byłem zestresowany. Właściwe, jak ja to mówię, miałem dwa pierwsze razy, ten z miłości i ten, do którego mnie zmuszono. Tak, kiedy byłem nastolatkiem, zostałem zmuszony do tego, żeby obcować z facetem, nie miałem szans na obronę.
-Hej, tak.. Dobrze trafiłeś, wejdź. - odpowiedziałem uśmiechając się.
-Wydajesz się bardzo sympatyczny, nie sądziłem, że taki chłopak może się tym zajmować - kiedy to powiedział, lekko mnie scięło, ale szybko wziąłem się w garść. Nic nie odpowiedziałem, tylko się uśmiechnąłem.
Dalej wszystko działo się bardzo szybko, zaczęliśmy od rozmowy, która nie za bardzo na szła, potem zaczęliśmy się całować i... Skończyliśmy po półtorej godziny. Już po wszystkim nie wiedziałem jak zapytać go o pieniądze. On jednak sam wyjął czterysta złotych i położył je na stół przy wyjściu. Wychodząc, umówiliśmy się na następne spotkanie.
-Hej dziewczyny, już po wszystkim. - powiedziałem dzwoniąc do przyjaciółek.
-Jak się czujesz, jak było? - zapytała obie z nieukruwana troską i zaciekawieniem.
-Na początku rozmawialiśmy, ale trochę nam nie szło. Później... Wiadomo co było.
-A jak wrażenia, emocje? - pytała dalej..
-Czyje się okej, staram się traktować to jak pracę. Wiem, że to dziwne, ale to moje życie, moje wybory..
-Jasne, nam chodzi tylko o twoje szczęście - powiedziała Klaudia
-Będziemy wspierać cię we wszystkim co postanowisz - dodała Roxi.
Chwilę jeszcze porozmawialismy i poszedłem spać, jutro czekał mnie następny klient, tylko po południu, a nie wieczorem. Wieczorem miał przyjść trzeci... Dość szybko zasnąłem pełen wrażeń.

FelowWhere stories live. Discover now