Przełom

6 1 0
                                    

Minął dokładnie miesiąc od momentu kiedy trafiłem na mszę do katedry i dwa miesiące odkąd zadzwoniłem do mojego opiekuna. Czułem się jak wrak, jak, dosłownie, zepsuty człowiek, który musi ustąpić miejsca. Nie wiem dlaczego tak właśnie się czułem. Przecież miałem na koncie już prawie piętnaście tysięcy, świetne mieszkanie, dorobiłem się nawet samochodu.. Ciągle jednak było że mną coś nie tak, uczucie pustki nie znikało. Czyżby wyrzuty sumienia.. Raczej nie. Stanowczo nie.

Włożyłem ciemne spodnie ze ściągaczami na dole i jasną bluzkę, usiadłem przy stole i czekałem na nowego klienta. Byłem już tak wprawiony, że nie działało to już na mnie. Jednak teraz nie wiedziałem kto przyjdzie, bo zapomniałem przeczytać teczkę, którą zostawiłem w samochodzie na parkingu. Lekko się spiąłem.
W końcu ktoś zapukal do drzwi. Podszedłem by je otworzyć i na momencie z moich oczu poplynęły łzy. Nie mogłem opisać, co czuję. Moim oczom ukazał się Robert, do którego natychmiast się przytuliłem.
-Tak myślałem, że to właśnie będziesz ty.. - wydusil z siebie.
-Skąd, jak mnie w ogóle znalazłeś? - zapytałem zdziwiony jednocześnie prowadząc gościa do salonu.
-Nie wiem, z opisu.. Intuicja. - odpowiedział na moje pytanie.
-Jak ty w ogóle możesz się tym zajmować, co?! - dodał po chwili.
-To.. To wyszło bardzo szybko. Ja.. Nie wiem, co mam powiedzieć. - odpowiedziałem niemalże spalajac się ze wstydu.
-Musisz natychmiast z tym skończyć. Żałuję, że cię wtedy zostawiłem, przez cały ten czas o tobie myślałem. Po prostu wtedy, dwa lata temu, wystraszylem się całej tej sprawy z policją, z tym wszystkim. Nie wiem jak mogłem to zrobić. Miałem się tobą opiekować i chronić przed całym tym światem i przeklętym portalem. - wydusil z siebie
-Co ja mam ci powiedzieć. Ty wiesz, co ja czułem?! Nie masz pojęcia. Zostałem sam, zupełnie sam. Zresztą, to jest już nieważne. Po co tutaj jesteś, co masz w ogóle na myśli, że mam z tym skończyć.. - niemalże wykrzyknąłem mu to w twarz
-Jestem tu, bo jesteś dla mnie ważny. Bo już cię więcej nie zostawię. Dam Ci pieniądze, zajmę się tobą, nie będziesz musiał w ten sposób zarabiać. Jesteś zbyt dobry żeby puścić cię na zmarnowanie...
-Zgadzam się na wszystko - przerwałem mu. Jednak nie byłem pewnie czemu to w ogóle powiedziałem. Nie byłem niczego pewien. Znów nadszedł moment w moim życiu, kiedy nie byłem niczego pewnie. Po prostu tego uczucia nie mogłem wytrzymać.
Tak naprawdę byłem ciągle wściekły na Roberta, nie byłem pewien czy jestem w stanie znów z nim być. Mimo, że był dla mnie nadal bardzo ważny.
-Obiecaj mi, że już od jutra z tym kończysz - zażądał
-Obiecuję - odpowiedziałem mu z nutką niepewności. Skąd miałem mieć pewność, że tym razem nie odejdzie. Wiedziałem jedno, że łączy mnie z nim coś wyjątkowego. Nie tyle miłość partnerów, co miłość rodzinna. Poczułem, że coś się zmienia. Nie wiedziałem jednak jak bardzo i w którą stronę.
-Nie rozumiem, jak mogłeś w ogóle tak upaść? - powtarzał ciągle
-Masz zamiar ciągle to mówić, że jestem dziwką?! Po to tutaj jesteś? Każdemu się zdarza, nie jestem ideałem. Sam nie wiem dlaczego w to wszedłem. To był impuls. - wyrzuciłem z siebie
-Jak to wszystko w ogóle wyglądało? - oszałamiony zapytał
-Miałem swojego opiekuna, który dostarczał mi klientów. Jedni przychodzili na godzinę, inni na noc, jeszcze inni zabierali mnie gdzieś. Byli to różni ludzie i żonaci, i sami, na mniej lub bardziej wysokich stanowiskach. Nic nigdy mi się nie stało, byłem bezpieczny. Jestem zresztą nadal.. - spokojnie opowiedziałem
-Myślałem, że po tym, co przeszedłes jako dziecko nigdy nie zajmiesz się takim czymś..
-Też wiele rzeczy myślałem.. Nie będę ciągle żył przeszłością, to, że jakiś facet mnie wykorzystał, to przeszłość. Nie wracam do tego, było i minęło. - wypowiedzialem te słowa z nieukrywana trudnością. Nigdy nie lubiłem wracać do tych wspomnien. Chciałem być innym człowiekiem, tak, jakby mojej przeszłości nie było. Jednak to jest niemożliwe, człowiek jest całością, że wspomnieniami i z teraźniejszością, nie da się tego uciąć.
-Bardzo się zmieniłeś.. - odpowiedział patrząc na mnie już zupełnie inaczej.
-Każdy się zmienia.. Albo po prostu mnie nie znałes. Czasem mówimy bez sensu, że ktoś się zmienił, a może po prostu warto się czasem zastanowić, czy dobrze go znaliśmy przedtem.. Często okazuje się, że właśnie nie i wcale dana osoba się nie zmieniła. Jest taka, jak dawniej, tylko ukazuje całe swoje oblicze. - on nie powiedział już nic, tylko wstał, wziął kurtkę i wyszedł.. A ja nie wiedząc, co zrobić po prostu podszedłem do okna i znów zatopilem się w myślach. Odpłynąłem.. Dlaczego tak trudno jest mi znaleźć odpowiesz na pytanie, do czego zmierza moje życia i czy jestem szczęśliwy. Odpowiedzi szukam do dziś. Zrozumiałem jednak jedno, prawdziwego szczęścia na zmieni nie ma. To wszystko, co nazywamy szczęściem jest tylko jego namiastką.
-Hej, mógłbyś natychmiast do mnie przyjechać?! - roztrzesiony powiedziałem do osoby, która znajdowała się po drugiej stronie telefonu. Był to mój opiekun. Mój, już tylko do.. Do zaraz.
-Oczywiście, zaraz będę. Czekaj na mnie - rozłączyłem się. Po raz pierwszy od tak dawna czułem się kompletnie rozbity. Znów odniosłem wrażenie, że moje życie to pasmo porażek.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 08, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

FelowWhere stories live. Discover now