5.

6.7K 266 12
                                    

O dwudziestej pierwszej trzydzieści parę byliśmy pod domem Theo. Jak mam być szczera zdziwiłam się, że mieszka w tak ładnym domu. Jednak szybko mi wyjaśnił, że jego matka, a moja chrzestna zafundowała mu mieszkanie, za które cały czas płaci ona. Nie komentując tego, oboje weszliśmy do jego domu.

- Zmęczony jestem, mogę Ci wszystko pokazać jutro? Chętnie uderzyłbym w kimono.

- Chociaż pokaż mi gdzie mam spać i łazienkę.

- Ahh tak już, chodź. - Poszliśmy na górę, on pokazał mi pierw swój pokój, w razie gdybym czegoś od niego potrzebowała , a potem udaliśmy się do mojego pokoju. Cały pokój był w odcieniach beżu i brązu. Na suficie była przyczepiona wielka szklana płyta, w której były umieszczone mini lampki, mimo to w całym pomieszczeniu było bardzo dobre światło. Była jedna biała szafa i dwie mniejsze komody tego samego koloru, nie wiedziałam po co mi było biurko, skoro z laptopem mogłam się usadowić na łóżku, ale nie chciałam narzekać, na panelach był włochaty dywan koloru jednych ze ścian. Nad jednoosobowym łóżkiem były ramki na zdjęcie, a tylko dwie były zapełnione. Jedno zdjęcie przedstawiało mnie z Theo kiedy miałam dziesięć lat, a drugie kiedy ja chodziłam do przedszkola, a on już do podstawówki. Każde te zdjęcie przedstawiało taką sama sytuację, Theo stał za mną obejmując mnie w pasie i trzymał głowę na mojej. One naprawdę były bardzo słodkie.. - Pamiętasz? - Odwróciłam się zdziwiona, że on nadal tam stoi. - Wtedy fajnie było, oboje cieszyliśmy się życiem. - Westchnął

- Sugerujesz coś mi?- Zapytałam zakładając ręce na piersi.

- Ja? Nie. - Zaśmiał się. - No co ty, żartuje przecież. - Powiedział. - Idę w kimono, dobranoc kuzynko. - Cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju, jednak pięć sekund później wrócił. - Em, łazienkę masz naprzeciwko swojego pokoju.

- Dobranoc. -Uśmiechnęłam się.

******

Kiedy się rozpakowałam, poszłam pod prysznic, który zajął mi nie całe dwadzieścia minut. Theo tymi zdjęciami przywrócił mi jedne z najlepszych wspomnień w moim życiu, które teraz jest jakie jest, zaczęło mnie serce boleć, że już nigdy nie poczuje tego rodzinnego ciepła jak w tamtych chwilach. Nie chcąc więcej o tym myśleć, wzięłam swoją żyletkę i zrobiłam dwa nieco głębsze cięcia na nodze. W tamtej chwili pomyślałam, że zapomniałam o psie i teraz sam siedzi w garażu, zaczęłam śmiać się z tego, że następnego dnia, będę musiała mu coś kupić na przeprosiny, bo jego zemsta nie będzie dla mnie przyjemna. Starłam krew z uda i schowałam żyletkę do malutkiej kieszonki w kosmetyczce, po czym wróciłam do pokoju, standardowo zaczęłam przeglądać portale społecznościowe i pisać z różnymi osobami. Do tych osób zaliczała się Jess, która chciała się spotkać kolejnego dnia, ale kiedy przeczytała, że jestem u kuzyna zjechała mnie, że jej o tym nie powiedziałam. Wytłumaczyłam jej jak sprawy się mają, po czym pożegnałam się z nią i pogrążyłam się w śnie.

- Śpiochu!! -Jakaś ciężka osoba na mnie wskoczyła.

-Spieprzaj. -Mruknęłam. - Mam wakacje. - Zakryłam głowę poduszką.

- Jest dwunasta. -Powiedział roześmiany. - Wstawaj, musimy jechać na zakupy!

- Jedź sam, nie lubię zakupów.

- Nawet jak kupię Ci wielką czekoladę? - Podniosłam powieki.

-I tak zjesz ją sam. - Chwilę się zastanowił. - Dobra nieważne, złaź ze mnie, wstaje już.

Ubrałam się w jasnoniebieskie jeansy z wielkimi dziurami na kolanach i białą koszulkę na chude ramiączka zasłaniająca cały brzuch. Na stopy standardowo ubrałam swoje trampki w moro. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zresztą jak zawsze. Wzięłam swój worek na plecy, do którego wrzuciłam portfel i telefon, po czym wyszłam z pokoju.

- Gdzie Rex? - Zapytałam.

- Na podwórku, gania wiewiórkę. - Otworzyłam szeroko oczy i wybiegłam na dwór. - Becky! - Poszedł za mną.

- Niedobry pies! Wypluj! - Rex popatrzył na mnie jak na debilkę, ale kiedy wzięłam go za obrożę puścił ją. - Weź tę wiewiórkę. - Nakazałam kuzynowi. Dwie minuty później wrócił i patrzył na mnie w dziwny sposób.

- Na co się tak gapisz? - Zapytałam.

- Odbierasz temu psu jego naturalne odruchy życiowe! - Wrzasnął, a mój pies na niego wskoczył przewracając go. - Jedźmy już na te zakupy, zanim on mnie zabije.

______________________

Miłego weekendu ❣️

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz