Rozdział 3

283 22 2
                                    

Sytuacja powtarzała się kilkakrotnie. Czwartego dnia Rey nie próbowała nawet odmawiać, a od szóstego czekała przygotowana na rozwój wydarzeń. Nie rozmawiali więcej, niż to było konieczne, nawet na siebie nie patrzyli, a jednak dziewczyna wbrew sobie czuła, że ich relacja staje cię coraz głębsza, a oni sami w dziwny sposób coraz bliżsi. Nie dopuszczała do siebie jednak takiej możliwości. On był imperialnym śmieciem, którego należało zlikwidować... I jedyną osobą, która w nieznany sposób potrafiła uśmierzyć cały jej ból, zastępując go nieokreśloną bliżej ulgą i czymś w rodzaju nienazwanej przyjemności. Często pod koniec dnia przyłapywała się, że zerka na zegarek, próbując jednocześnie tego nie robić.

Zapełniły ją jeszcze większe sprzeczności. Nienawidziła przebywać z Kylo Renem i niczego więcej nie chciała.

Tymczasem siedziała na podłodze w swoim maleńkim pokoiku i czekała, chwilowo czytając książkę. Dzięki stopniowemu uspokajaniu wahań mocy powoli wracała do codziennych czynności.

W pewnym momencie podniosła wzrok, a on już tam był. Gra się rozpoczęła.

Dziś jednak pierwszy raz Rey zaczęło zastanawiać coś jeszcze. Co on czuje w tym czasie? Ona była chora, rozregulowana, a to ustawiało ją na właściwych torach. Kylo, z tego co już wiedziała, sypiał normalnie. Nie miała pojęcia, co się z nim dzieje oprócz tego, że wyczuwa dziwne zachowanie mocy, o które spytał ją za pierwszym razem.

- Co teraz czujesz? – powiedziała to bezwiednie, zanim się nad tym w ogóle zastanowiła. Nie żałowała jednak. Wbiła w niego wyczekujące spojrzenie.

Odwzajemnił je. Pierwszy raz patrzyli sobie prosto w oczy, nie próbując tego przerwać. Rey dopadło dziwne wrażenie, jak gdyby ucisk w okolicach brzucha, ale nie przestawała. Ta czynność była dziwnie hipnotyzująca i, o dziwo, niesamowicie przyjemna. Tak po prostu patrzeć w wyblakłe, smutne oczy człowieka naprzeciwko, głębokie i...

Otrząsnęła się, uświadamiając sobie, jak wielką głupotę robi. Uciekła wzrokiem w bok.

- Nie dopowiedziałeś na moje pytanie – przypomniała mu, udając, że nic się nie stało.

- Chłód – odparł cicho. – Ale nie obezwładniające zimno. U mnie w pokoju jest wiecznie gorąco, więc...

- To zabrzmiało jak słaba próba flirtowania – palnęła Rey i przypomniała sobie, z kim rozmawia. Zwykle przekomarzali się tak z Finnem, ale jego od czasu kłótni nie widziała go i nie szukała. Bezwiednie, kiedy w końcu z Benem zaczęli rozmawiać, najwyraźniej po prostu się zapędziła, zapominając, że to nie rebeliant. Ogarnęło ją zażenowanie z powodu własnego zachowania, ale ku jej zdziwieniu chłopak naprzeciwko tylko uniósł brwi.

- Skąd wiesz? Może miało nią być – powiedział, a kąciki ust Rey automatycznie uniosły się lekko do góry. – A ty?

- Co ja? – zdziwiła się. Ben rzucił jej krótkie spojrzenie i już wiedziała, co ma na myśli. Był z nią szczery, więc mimo woli była jakoś zobowiązana do tego samego. Pozwoliła swojej dumie lekko się ugiąć. – Jest mi ciepło i trochę się uspokajam.

- Trochę? – spytał z miną jasno mówiącą, że coś ma wątpliwości.

- Okej, trochę bardzo – bąknęła Rey, minimalnie się rumieniąc i znowu wkurzając, że pozwala sobie zachowywać się coraz swobodniej w towarzystwie Rena.

- Powiesz mi w końcu, co się z tobą dzieje?

- Nie – ucięła krótko. Swoboda wyparowała równie szybko, jak przyszła. Rey nie miała najmniejszego zamiaru rozmawiać z wrogiem o swojej słabości.

Wejście do otchłaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz