Finn patrzył na to wszystko z rosnącym przerażeniem, tak samo jak Rey. Żołądek podszedł każdemu z nich do gardła.
- Lądujcie! – wrzasnął Michael, wbiegając do kabiny. Najwyższy Porządek mógł w każdej chwili odnowić osłonę, którą przed momentem wysadzili i on o tym wiedział.
To otrząsnęło starszych rebeliantów z pierwszego szoku po utracie przyjaciela. Musieli wziąć się garść tu i teraz, nawet jeśli do oczu cisnęły im się łzy rozpaczy.
Poe zawsze był ich światełkiem w ciemności, niezmordowanym żartownisiem i świetnym przywódcą. Można by śmiało nazwać go fundamentem rebelii, a teraz tak po prostu zniknął.
Były szturmowiec puścił stery i schował głowę w dłoniach. Nie potrafił się z tym pogodzić. Poe popchnął go do ucieczki od Imperium, wprowadził do Ruchu Oporu i wspierał w trudnych chwilach, a teraz tak po prostu zniknął z jego życia bezpowrotnie.
Michael zareagował błyskawicznie. Dosłownie zrzucił ciemnoskórego z fotela i zajął jego miejsce, wlatując do hangaru.
- Łapcie za broń i chodźcie! Oni na nas liczą! – zawołał. - Musimy zablokować przejścia i przygotować miejsce dla transportowca!
Rey powoli skinęła głową i złapała za swoją broń, którą chwilowo był jej kij z czasów, gdy mieszkała na Jakku.
- Finn, musimy iść – powiedziała mu cicho, po czym odpaliła nadajnik. – Tu Tillage B! Kontynuujemy operację! Wszyscy do hangaru na poziomie piątym!
- Tu Czerwony siedem, zrozumiałem.
- Tu czerwony dziesięć, zrozumiałem.
- Idźcie beze mnie – rzucił tylko Finn, wstając i udając się do wejścia od kapsuły ratunkowej. Rey wyrwała za nim.
- Czekaj, co ty wyprawiasz?! – krzyknęła zdziwiona, łapiąc go za rękaw. Wyszarpnął się jednym ruchem.
- Lecę po niego – odparł cicho, wsiadając do środka. Dziewczyna pociągnęła go za kołnierz, ale ponownie z mizernym skutkiem. Weszła za nim do środka, próbując siłą go wyciągnąć. Na nic były jej starania. Mężczyzna zaparł się nogami, nie chcąc nawet słyszeć o zmianie planów.
- Poe nie żyje! – uświadomiła mu Rey, powoli zaczynając panikować. Byli na terytorium wroga w samym środku ważnej operacji, a ten postanowił oszaleć z rozpaczy. Tylko tego jej jeszcze brakowało. Oczywiście, że gotował się w niej ogromny smutek, ale dziecinne zachowanie Finna działało jej na nerwy. – Nie pomożesz mu już! Wysiadamy!
- On żyje. Musi – szepnął dawny szturmowiec, po czym stanowczo odepchnął przyjaciółkę i zatrzasnął kapsułę, natychmiast startując.
W całym bitewnym amoku nikt nawet nie zwrócił uwagi na maleńką, dryfującą kapsułę.
Rey podbiegła do okna i zamarła. Imperialny statek ginął w oczach, tak samo jak X-wingi, natomiast z drugiej strony planeta była coraz lepiej widoczna. Nie wiedziała, co powiedzieć. Wbiło ją w ziemię, a kiedy już zareagowała, to bardzo gwałtownie.
- Ty skończony idioto! Wredny, paskudny egoisto! – wydarła się, trzaskając Finna z całej siły w policzek. Posłał jej smętne spojrzenie. – Jak mogłeś zostawić Michaela samego! To jeszcze dziecko, a ty tak po prostu zignorowałeś swoją rolę w operacji, bo ci się zachciało szukać trupa!
Wściekłość? Nie, ta nazwa była stanowczo za słaba. Ona miała ochotę udusić go tu i teraz. Trzasnęła o jedną ze ścian, a konstrukcja aż zadrżała.
Lecieli w milczeniu. Rebeliant nie podnosił wzroku znad podłogi. Było mu wstyd, ale nie wyobrażał sobie, że ciało Poe'a miałoby zgnić na bagnach lub zostać poszarpane na strzępy.
CZYTASZ
Wejście do otchłani
Fanfiction(...) Siedziała więc samotnie, ciesząc chwilą wytchnienia i rozciągając obolałe mięśnie, które sprawiały ból przy każdym ruchu. Zakwasy nie miały litości. - Widzę, że twój chłopak zraził się po ostatnim razie - przywitał ją Kylo. Wywróciła oczami...