A może gwiazdeczka? ;3
|Luke|Otworzyłem powoli powieki, zaspany spoglądając na miejsce obok mnie, gdzie powinna znajdować się Harley. Wziąłem głęboki wdech, i chwyciłem telefon.
PenguinL: Nie uciekaj ode mnie :c
Harley42: Wiesz, gofry zrobione, przez Mike'a są godne uciekania od Ciebie ;3
PenguinL: Aha, czyli WOLISZ gofry MIKE'A ode MNIE?
Harley42: Bez dwóch zdań
PenguinL: Zobaczymy jeszcze!
Usiadłem na łóżku i przetarłem rękami zaspaną twarz.
- Gofry lepsze ode mnie? - prychnąłem, i wstałem z łóżka, rzucając telefon na miękki materac. Ruszyłem do drzwi które z skrzypnięciem się otworzyły.
- Pisklak uciekł z gniazda! - usłyszałem krzyk Calum'a, lecz nie mogłem zlokalizować skąd dokładnie. Wzruszyłem ramionami, i poszedłem wzdłuż korytarza do schodów.
- Pisklak, wchodzi na gałąź!
- Mam rozumieć, ze jestem pisklakiem? - moje echo rozniosło się po korytarzu, a ja wszedłem na schody.
- Akuku! - usłyszałem i znikąd zostałem oblany lodowatą wodą, przez co podskoczyłem i wydałem z siebie okrzyk.
- Faza A, udana!
- Czy was pojebało?! Calum gdzie jesteś skurwielu?! - odsunąłem się od schodów, i ponownie wszedłem na piętro szukając chłopaka.
- Uwaga! Pisklak nie skacze z gałęzi! Powtarzam! Pisklak NIE skacze z gałęzi!
Podszedłem do szafy która stała w przedpokoju, i wyjąłem z niej chłopaka który darł się do łoki-toki. Przestraszony chłopak pisną, gdy zacząłem go wyciągać siłą z szafy.
- Moja misja dobiegła końca! - krzyknął przerażony. - To mój koniec!
- Zamknij mordę i lep...- nie zdążyłem do kończyć, ponieważ poczułem jak coś miękkiego uderzyło mnie w głowę. Nadal trzymając Calum'a za koszulkę odwróciłem się w stronę sprawcy.
- Mamusia przyszła do pisklaczka. - moja matka strzeliła do mnie po raz kolejny z pistoletu Nerf, a ja z szeroko rozsuniętymi ustami stałem patrząc na nią. - Pisklak w szoku, powtarzam. Pisklak w szoku, przygotować kolejne wiadro wody. - moja rodzicielka zaczęła zbiegać z schodów. Puściłem Caluma i zacząłem kierować się za nią.
- Mama!? - krzyknąłem wchodząc na schody. - Co tu się odpieprza. Zbiegłem z schodów, i ruszyłem do salonu. Na stoliku leżał karabin-zabawka Nerf, a obok niego karteczka
"Przekonajmy kto jest lepszy, jesteś sam.
PS. Twoja mama również lubi MOJE GOFRY"- Debile. - zaśmiałem się. - Wygram.
Chwyciłem karabin, i po woli skradałem się do kuchni.
- Gdzie on jest? - usłyszałem szept Ash'a tuż za ściany.
- Nie wiem, może zapomniał jak się czyta? - odezwał się Mike.
Uśmiechnąłem się, i wyskoczyłem z ściany zaczynając strzelać. Mike zareagował i w mgnieniu oka schował się za wyspą kuchenną, a ja w tym czasie strzelałem do Ash'a który był już "martwy".
- Ash nie żyje! - zielono-włosy wydarł się do łoki-toki.
- Ty też zaraz nie będziesz! - zacząłem strzelać się razem z Mike'm.
- Nie wygrasz sam, dobrze o tym wiesz!
- Więc ma pomoc! - obok mnie zjawił się tata, pomagając mi zastrzelić Mike'a.
- Tata?! - przytuliłem ojca jakbyśmy byli faktycznie na wojnie. - Co wy tu robicie?
- Nie czas na to. Trzeba pokonać twoją matkę. - rzekł poważnym głosem. - I twoją dziewczynę.
- Masz racje. - chwyciłem mocniej broń i razem z ojcem udaliśmy się do ogrodu na ostateczną walkę.
- ZA ASH'A I MIKE'A! - usłyszeliśmy za plecami głos Calum'a i w mgnieniu oka odwróciliśmy się. Przed nami stał brunet próbując wystrzelić z swojego pistolecika który chyba się zaciął.
- Kurwa. - usłyszeliśmy przestraszony głos chłopaka. Wystrzeliłem strzałkę, a ta walnęła w Caluma, a chłopak upadł na ziemię. - Krew, flaki, krew flaki, śmierć. - chłopak odtworzył scenę z filmu "Zwierzogród"
Zaśmiałem się krótko i udałem się do ogrodu.
- Jak myślisz gdzie mog...- mój ojciec upadł obok mnie. - Tato! - odwróciłem się stronę sprawcy.
- Ups.
- No żeby własnego męża zabijać?!
- Nie chciał być u mnie w drużynie, więc musiał poleć.
Wycelowałem w matkę.
- Nie strzelisz przecież w własną matkę. - podszedłem trochę bliżej.
- A ty w własnego syna.
- Serio? Zastrzeliłam właśnie własnego męża.
- Grasz tą złą?
- Tak wyszło.
Wystrzeliłem strzałkę.
- Mogłeś jakoś lepiej to zagrać. - moja matka upadła na trawę.
- Powinienem powiedzieć teraz coś zabawnego. Ale nie jestem zabawny. - odpowiedziałem, i ruszyłem w poszukiwaniu brunetki. Wyszedłem przed dom, widząc jak dziewczyna myśli czy wejść do środka. Spojrzałem na stolik obok Harley, gdzie leżał mały pistolecik z jednym nabojem. Sprawnie chwyciłem go po czym przyciągnąłem do siebie dziewczynę przykładając jej pistolet do skroni przez co pisnęła.
- Wszyscy?
- Zostaliśmy sami. - odpowiedziałem. - Przyznaj, ze jestem najlepszy.
- Nigdy!
- Wolisz śmierć? Czy takiego seksiaka jak ja?
- A jak myślisz?
- Myślę, ze te gofry były zatrute. - odpowiedziałem, i odwróciłem do siebie dziewczynę i pocałowałem ją w usta.
- To był błąd. - odpowiedziała gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Zjedzenie gofrów Mike'a?
- Nie, pocałowanie mnie. - odpowiedziała, i poczułem jak strzałka wystrzela w mój brzuch.
- Przegrałem...- jęknąłem, i upadłem na trawę.
***
Czemu by nie urządzić wojny na Nerfy?
Pozdrawiam wszystkich ;3
CZYTASZ
Potrzebuje Cię [ZAKOŃCZONE ✔]
FanfictionZaczęło się od tego, że on do niej napisał. Ona miała setki problemów. On stał się jej wsparciem. ~ Bo czasem osoba z internetu potrafi lepiej pomóc, niż nie jeden przyjaciel.