9*8

8.2K 699 571
                                    

Zaraz po przeczytaniu wiadomości od Jungkooka, serce Taehyunga zrobiło kilka fikołków, przewrotów w tył i salt w ciągu jednej sekundy.

Z jednej strony tak strasznie się stresował, że coś pójdzie nie tak, a z drugiej nie mógł się doczekać. W końcu... to miał być ich prawdziwy, pierwszy raz, a nie żaden podrabianiec.

Tak jak Jungkook mu polecił, wziął dwie godziny temu długą kąpiel w wannie pełnej piany i zabarwionej na różowo wody, co faktycznie bardzo go zrelaksowało. Do tego czasu włosy zdążyły już mu wyschnąć, ale schowane pod czarnymi rurkami i białą, zwiewną koszulką ubranie dalej pachniało przyjemnie różnymi specyfikami.

Mieszkanie tak blisko siebie miało swoje plusy i minusy. Plusy były takie, że mogli przyjść do siebie w ciągu minuty, a minusy... cóż, to było dokładnie do samo. Dzwonek do drzwi zadzwonił zdecydowanie zbyt szybko, niż Taehyung by chciał.

Nie mógł jednak pozwolić, żeby jego chłopak stał długo w zimnym, więc szybko popędził w stronę drzwi.

I nawet nie zdążył powiedzieć zwykłego hej, bo wielki, pluszowy miś został wepchnięty w jego ręce. Był tak osłupiały, że nawet nie zauważył momentu, kiedy Jungkook sam wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Nawet kiedy stał już przed nim bez kurtki i butów, on tylko wpatrywał się w otrzymany prezent.

– Kookie... – jęknął rozczulony, wtulając maskotkę w swoje ciało. Przymknął oczy, słysząc śmiech starszego, jednak nagle coś sobie uświadomił i poczuł, jakby jakaś nieznana siła wymierzyła mu policzek. – A-ale... Ja nic dla ciebie nie mam... Przepraszam... – mruknął niewyraźnie, zagryzając po tym dolną wargę.

Duże ramiona oplatające go w talii nie dały mu długo zamartwiać się taką błahostką.

– Dałeś mi już prezent, skarbie. I co prawda nie mogę go bezpośrednio odebrać, bo bez niego byś umarł, ale twoje serduszko ma na sobie napis „własność Jungkooka".

I Taehyung przysiągłby, że nigdy do tej pory nie usłyszał tak okropnego tekstu na podryw, który jednocześnie sprawił, że miał wrażenie, że zaraz rozpłynie się z nadmiaru cukru.

Nie chcąc jednak, aby ten zawstydzał go jeszcze bardziej kolejnymi takimi wyznaniami, przełożył maskotkę do jednej dłoni, aby ta nie wadziła między ich ciałami i pochylił się, łącząc ich usta w pocałunku.

Jeon zamruczał niczym rasowy kot, przedłużając nieco pieszczotę, która miała być tylko krótkim cmoknięciem, a skończyła się na ciągnącej się między ich ustami nitce śliny.

Wszystkie dzieła sztuki, szesnastowieczne wazy, antyczne budowle, to wszystko miało się nijak do uśmiechu, który pojawił się na twarzy Taehyunga po tej krótkiej wymianie czułości.

– Wesołych walentynek – powiedział cicho, trącając nosem ten bruneta. Nie wiedział, jakim cudem, ale nagle cały ten wcześniejszy stres uciekł. Rozpłynął się niczym sól w wodzie, która mimo że wciąż gdzieś tam była, nie dawała o sobie poznać.

– Kolejny rok spędzamy je wspólnie, hm? – zapytał starszy, na co obaj zaśmiali się dźwięcznie. To dokładnie rok temu grali całą noc na konsoli, obżerali się chipsami, twierdząc zgodnie, że „związku ssą", a tu proszę.

– Tym razem w nieco innej formie... – mruknął tajemniczo szarowłosy, odrywając się już od ciała swojego chłopaka i ruszył prosto do swojego pokoju, słysząc, że ten podąża za nim.

Kiedy w końcu znaleźli się w sypialni, Taehyung obrócił się w stronę drugiego, a odłożywszy maskotkę na stojące obok krzesło, położył obie dłonie na jego barkach, zaciskając się na nich delikatnie.

– Nie mam chipsów i coli, ale... co powiesz na truskawkowe peppero i mnie? – zapytał, a jego głos zabrzmiał nieco niepewnie. Ćwiczył to jedno zdanie cały dzień, wyuczył się go na pamięć, aby na pewno zabrzmiało dobrze, a i tak nie był w pełni zadowolony z tego, jak mu to wyszło.

Nie wiedział jednak, że serce Jungkooka przez tę propozycję stwierdziło, że zostanie zawodowym akrobatą i zaczęło trenować koziołki do swoich pierwszych zawodów.

Mimo wszystko była to najbardziej erotyczna propozycja, jaką usłyszał z ust Taehyunga twarzą w twarz. Co prawda mógł liczyć jeszcze tę z obozu, jednak Kim nie mówił wtedy nie zaproponował nic słownie.

Zrobił krok do przodu, jeszcze bardziej zbliżając się do młodszego i ułożył dłonie na jego talii, w tym samym czasie czując, jak ten obejmuje jego szyję.

Błądzące po ciele szarowłosego dłonie wprawiały go w zawroty głowy, przyspieszony oddech i wypieki na policzkach. Czuł się lekko zawstydzony tą sytuacją, jednak nawet nie myślał o przerywaniu jej.

Zaczął powoli wykonywać kolejne kroki w tył, ciągnąc Jungkooka za sobą, aż w końcu poczuł obok siebie łóżko. Ostrożnie usiadł na jego krawędzi, puszczając już szyję chłopaka i pozwalając, aby ten zajął miejsce obok niego.

Sięgnął dłonią po pozostawione na materacu opakowanie paluszków i pomachał nimi przed oczami bruneta, uśmiechając się nieśmiało. Ten, nie mogąc oderwać wzroku od jego ślicznej buzi (tym razem w pełnym świetle), sięgnął po kartonik i od razu go otworzył, wyjmując z niego jedną słodycz.

Ujął jeden koniec między swoje wargi, pochylając się delikatnie w stronę Taehyunga, a ten jakby od razu zrozumiał, co miał na myśli.

Może i wyglądało to jak scena z typowego anime albo serialu dla nastolatek, ale im obu nie potrzeba było niczego więcej. Zwłaszcza kiedy patrzyli prosto w swoje oczy z szybko bijącymi sercami, kiedy paluszek między nimi coraz bardziej się kurczył.

I szarowłosy myślał, że ich usta spotkają się w pocałunku słodkim nie tylko samym w sobie, ale i przez truskawkową czekoladę, jednak Jungkook zniszczył jego plany, przegryzając wafelka dosłownie pół milimetra przed jego wargami.

Wcale się nie zdziwił, że Kim mruknął na to zawiedziony. Zachichotał cicho, a przełknąwszy wszystko, co miał w buzi, wziął kolejnego paluszka i umieścił go między swoimi zębami.

W ciągu tych kilku minut zdążyli rozluźnić się na tyle, aby bez wahań muskać delikatnie swoją skórę, a po tylu latach wspólnych przeżyć nie potrzebne były nawet słowa. Rozumieli się idealnie nawet bez nich.

Dlatego tym razem Taehyung nie chciał czekać, samemu biorąc to, czego chciał. Kiedy zobaczył łakoć w ustach starszego, pchnął go, przez co ten opadł na materac, samemu siadając szybko na jego biodrach i pochylając się, aby zacząć likwidować kolejne centymetry. A wraz ze znikającą przekąską, rosła chęć posmakowania już jego słodkich ust.

W końcu dosięgnął swego, kiedy jego wargi naparły na te bruneta, od razu smakując ich tak, jakby jutra miało nie być. Bo po części dla nich nie istniało coś takiego jak następny dzień. Liczyło się tu i teraz.

Dlatego mimo że z opakowania zniknęły dopiero dwa paluszki w czekoladzie, zaraz po oderwaniu się od ust starszego, Taehyung spojrzał prosto w jego oczy nieco zamglonym wzrokiem, powoli przenosząc się do siadu (dalej siedząc przy tym na jego biodrach). Po powiedzeniu sobie w myślach „zrób to", przeniósł dłonie na krawędzie swojej koszulki, aby następnie powoli ją z siebie zdjąć.

Oczy Jungkooka o mało nie wyszły z orbit, kiedy w końcu miał okazję zobaczyć ciało swojego chłopaka bez żadnych barier w postaci ciemności. I co prawda to był tylko tors (z dalej widocznym zasinieniem na klatce piersiowej), ale wystarczyło, aby poczuł palące uczucie w całym ciele.

Uczucie, które zmieniło się w pożar po następnych słowach szarowłosego wypowiedzianych tak słodko i niewinnie.

– Nie ustaliliśmy tego wcześniej, ale... Będziesz dominował, Jungkookie? Chciałbym... żebyś to ty był na górze i dobrze się mną zajął.


__________

A/n: ja to musiałam rozdzielić. Sam wstęp 1,2k słów, kiedy normalny rozdział po 150, tak nie może być

sori za kolejny polsat, ale zasypiam na siedząco, a chciałam dodać coś dziś :( 

blah blah ❧ kth · jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz