Rozdział 8

10.6K 463 779
                                    

Oniemiałam, gdy zobaczyłam kto tam stoi.

W progu moich drzwi stanęła wystrojona Jessica, Braden i Lucas. Tylko ich mi teraz brakowało.

-Co wy tu robicie?- spytałam jak najciszej się dało, aby moja rodzina nie słyszała, że to ktoś z moich znajomych. Zaczęło by się wypytywanie na temat tego, dlaczego w czasie kolacji z rodziną spraszam moich znajomych.

-Jak to co? Bierzemy cię na imprezę.- Jessica powiedziała głośniej niż powinna, przez co się zestresowałam.

-Rodzina jest u mnie, nigdzie nie wyjdę.

-Megan, kto to?- krzyknęła moja mama z jadalni. Chwilę później, stała obok mnie uśmiechając się do moich znajomych.

-Cześć dzieciaki, potrzebujecie czegoś?- spytała troskliwie.

-Chcieliśmy wziąć Megan na imprezę, ale podobno macie rodzinę w gościach.- Lucas po tych słowach, spojrzał na mnie uśmiechając się głupio.

-Może pójdziesz i weźmiesz Maddie? Założę się, że napewno by chciała z tobą iść.

Spojrzałam na moją mamę gniewnie. Nie chciałam iść, po pierwsze zabawa z Maddie, to jak zabawa z diabłem, a po drugie jestem chyba na to zbyt leniwa. Jessica zazwyczaj wyciąga mnie na różne imprezy, ale dzisiaj nie wiem czy to przejdzie, bo wtedy mój brzuch zostanie poddany kapitulacji.

-Tak, to świetny pomysł.-powiedział Braden, przez co bym go najchętniej zdzieliła. Zarówno ja, jak i on, wiemy, że Maddie to rozwydrzony bachor, który jest nie do zniesienia. Imprezy z nią to istne dno.

-Co ty na to Megan?- wszyscy skierowali na mnie wzrok. Jessica patrzyła na mnie błagalnie, przez co się przełamałam.

-Ugh, dobra, ale jak jej się coś stanie, to za to nie odpowiadam.

-Świetnie.-moja mama klasnęła w dłonie.- chodź spytamy, czy Maddie może z wami iść.- moja mama po tych słowach, złapała mnie za rękę i poprowadziła do naszych gości, zostawiając moich znajomych w drzwiach.

Chwilę później szłam do drzwi, u boku Maddie. Mimo, iż jestem wysoka, ona mnie przewyższa o dobre dziesięć centymetrów.

Nogi miała długie, jak szczudły. Była szczuplutka, przez co czułam się przy niej, jak pulpet. Włosy, które w tamtym roku sięgały jej ledwie do ramion, teraz przekraczają łopatki. Ponadto przefarbowała się z blondu na pastelowy fiolet. Nie to co moje żółte końcówki, które miałam podciąć. Właśnie, miałam.

-Cześć, Maddie.- Jessica pomachała dziewczynie, jednak ta skupiła się jedynie na Bradenie i Lucasie.

-Braden, ale wydoroślałeś.-powiedziała podchodząc do chłopaka, by przedstawić swoją osobę.- ale my się chyba nie znamy.-z tym stwierdzeniem skierowała się do Lucasa.

-Nie mieliśmy okazji, Lucas Stafford.-przedstawił się, całując dłoń Maddie. Normalnie jak Casa Blanka.

-Maddie Stars, ale mów mi Mad.- posłała mu uśmiech, który zachwyca każdego faceta.

Wyszliśmy na zewnątrz, kierując się do samochodu Bradena. Jako jedyna szłam z tyłu, gdyż nie interesowały mnie rozmowy Lucasa i Maddie na temat jej rzekomej pracy modelki, a Jessica i Braden szeptali sobie coś na ucho, więc nie chciałam im przeszkadzać.

W samochodzie zajęłam miejsce, obok Maddie, która siedziała pomiędzy mną, a Lucasem. Co jakiś czas wybuchała śmiechem słodkiej idiotki, co mnie bardzo denerwowało. Chyba tylko u niej ten śmiech jest taki sztuczny.

Oparłam głowę o szybę. Nie mówiłam żadnych obraźliwych tekstów w stronę Maddie, ponieważ wychodząc z domu moja mama powiedziała, abym była dla niej miła i nie chciałaby się na mnie zawieźć. Tak też zrobiłam, chociaż zbyt długie przebywanie w jej towarzystwie przyprawia mnie o ból głowy.

Meet meWhere stories live. Discover now