30. Ślizgoni...

4.2K 211 13
                                    

Minęło parę dni. Dziś miał odbyć się pierwszy trening drużyny Quidditcha w pełnym składzie. Emily przed treningiem miała się spotkać z Cedrikiem. Od razu po lekcjach pobiegła do Cedrika który miał czekać na nią obok  Wielkiej Sali. Gdy tam dotarła chłopak już czekał. Diggory posłał jej ten jego uśmieszek.

-Pytam się- zaczęła Emily- czy to zawsze będzie tak na mnie działać?

-Eee pomyślmy... Tak- zaśmiał się

-Jesteś niemożliwy Diggory

-I do tego taki przystojny. No wiem, przecież to ja! No dobra, idziemy?

-Gdzie?

-Na spacer po szkole?

-Dobrze

Chłopak złapał za rękę dziewczynę i poszli powoli przez jeden z korytarzy.

-Jak lekcje?- zapytała Emily

-Nawet mi nie wspominaj że były... Mieliśmy dziś dwie godziny Obrony Przed Czarną Magią

-Ooo... Tak w ogóle, czuję że jutro ona coś zrobi. Coś ze będziemy chcieli się, na przykład...zabić. w serii że wiesz

-Wiem. Ty zawsze masz takie przeczucia... Jak to kobiety. A wracając, jak twoje lekcje?

-W sumie źle dziś nie było. Mieliśmy dziś zaklęcia i transmutację. Wiesz jak ja je lubię. Która godzina?

-Za dwadzieścia minut 17.  A co?

-O 17 mam trening.

-Jestem zobowiązany aby przyjść?- zaśmiał się

Spojrzał na dziewczynę

-Śnisz. Nie wpuszczę cię na trybuny choćby na parę minut. Ale na mecz tak.

-A dzięki- powiedział sarkastycznie po czym pokrecil że śmiechem głową- nie to nie. O nie! Przypomniałem sobie coś! Snape dał nam do zrobienia esej na dwie rolki papieru! Muszę iść, żeby się wyrobić.

Emily popatrzyła na chłopaka i kiwnęła głową. Ona też musiała isc już na trening

-Rozumiem. Ja muszę iść na trening. Część

Dziewczyna stanęła na palcach i pocałowała Cedrika co on z chęcią odwzajemnił

-To... Powodzenia na treningu.

-Pa

Emily odeszła. Samotnie zaczęła iść przez zamek na boisko Quidditcha. Wyszła z zamku. Pogoda nie była ładna ale też nie można było narzekać. Niebo było szare i wiał lekki wiatr. Emily niedaleko dalej od siebie zauważyła Harrego i Rona którzy również szli na trening.

-Ej!  Harry! Ron!- krzyknęła dziewczyna

-Co?- Harry się odwrócił- O, Emily!

Chłopacy się odwrócili. Stanęli na chwilę i poczekali na biegnącą w ich stronę dziewczynę. Później poszli razem w stronę boiska.

-Będzie Hermiona?- zapytała Em

-Nie, nie może- odpowiedział Ron

-To... Szkoda

Po pary minutach doszli na boisko. Byli już wszyscy. Poszli do szatni i  Szybko przebrali się w stroje. wyszli na boisko gdzie czekała już Angelina. Na trybunach było wielu uczniów. Emily słyszała Krzyki "Weasley naszym królem, da nam wygrać mecz". Patrzyła na Rona który był cały spięty.

-Nie przejmuj się tym- powiedziała dziewczyna- będzie okej. Na pewno

-Aha- mruknął pod nosem Ron

-Dobra, Cicho już!- krzyknęła Johnson- już od najwczesnej pory musimy ćwiczyć, bo będziemy chcieli wygrać puchar Quidditcha. Więc na rozgrzewkę pięć kółek wokół boiska. No już!

Wszyscy weszli na miotły i robili kółka. Nie obyło się bez zgryźliwych uwag Ślizgonów.

-Weasley!-  krzyczał Malfoy- jak ty tu trafiłeś!? Kupię kwiaty osobie która cię przyjęła do drużyny, bo dasz nam wygrać! Dzięki Weasley!

Ron był coraz bardziej zdenerwowany. Po zrobionych okrążeniach wszyscy wznieśli się na swoje pozycje i zaczęli grę. Ron ledwo trzymał się na miotle. Za każdym razem ścigający trafiali do obręczy które miał bronić Ron. Jemu szło źle, ale za to wspaniale szło Emily.

-Weasley to nasz król i da nam wygrać mecz!- krzyczeli ślizgoni.

Po godzinie gry Alicji zaczęła lecieć krew z nosa i Fred i George zabrali ją do skrzydła szpitalnego, więc nie mogli już kontynuować treningu. Był koniec. Ron byl smutny a jednocześnie zły na siebie że nie umiał bronić. Za to Black była w trochę lepszym humorze. Po tym jak się przebrała od razu pobiegła szukać Dracona. Znalazła go na dziedzińcu że swoimi gorylami i Pansy Parkinson. Emily podeszła do Draco

-Możemy pogadać?- zapytała że złością w głosie

-Jasne- powiedział Draco

Odeszli na dwadzieścia metrów i stanęli za kolumną.

-Chciałaś coś?- zapytał ze spokojem

-Musiałeś to robić!?- zapytała z gniewem

-Ale o co chodzi?

-Denerwowałeś Rona

-Heh no i?- zapytał z ironią

-Psuliście nam trening z resztą twojej bandy!

-Straszne...

-My ci na trening nie przychodzimy i ci nie psujemy treningu.

-Eh...

-No i co!? Nie powiesz juz nic. Hę... Żegnam! Część!

Emily Black//Dziecko Huncwota✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt