- Zasięgu ciągle brak. Trudno, raport zgłosimy przy następnej okazji. Pociąg powinien być już za moment.
- Od czego zaczynamy?
- Proponuję wejść do jednego ze środkowych wagonów. Ja pokieruję się w prawo, do klasy pierwszej, ty natomiast skręcisz w lewo, do drugiej. W ten sposób najszybciej powinniśmy znaleźć cel naszej podróży.
- A, czy nie lepiej byłoby zacząć od brankardu?
- Dlaczego akurat tam?
- Mogliby, dajmy na to, spróbować wziąć kierownika pociągu za zakładnika. W celu, powiedzmy, drastycznego zahamowania, podczas, teoretycznego, starcia. – Mężczyzna bardzo często robił przerwy w zdaniu.
Poprawił okulary.
- To elektroniczna lokomotywa z wyżej ustalonymi godzinami przyjazdu i odjazdu. Nie da się jej po prostu zahamować, ani zmienić jej harmonogramu. Poza tym, gdyby mogli uprowadzić pociąg, prawdopodobnie skorzystaliby z tego, by pominąć te stację i trafić od razu do miejsca docelowego.
- Hmmm.
Usiedli na ławce. Razem na niej wyglądali co najmniej specyficznie. Jeden z nich, wysoki, przebywał dziś w długim, czarnym płaszczu i skórzanych rękawiczkach. Na czoło spadała mu długa, postrzępiona grzywka. Boki i tył zaś nosił krótko ścięte. Gdyby opis ten zakończyć w tym momencie, można by stwierdzić, iż tak skompletowany strój pasował do sprawowanego zawodu. Na czubku jego nosa spoczywał jednak szczegół mocno kontrastujący z wizerunkiem chłodnego zabójcy: były to różowe, owalne okulary przetykane złotymi paskami.
Jednak po jego lewej stronie, niczym przyczajona bestia, spoczywał jeszcze bardziej niespotykany okaz. Był to niski, krępy mężczyzna o ogólnym konterfekcie żula. Na oko około pięćdziesięcioletni, o skąpym owłosieniu i wybitnie pomarszczonej twarzy. Jedynym widocznym elementem jego ubioru był stary, długi, zgniło żółty kożuch, przykrywający jego ciało od szyi, po kostki.
- Ciekawe, co z tym wielkoludem. Powinien już, chyba, był do tego pociągu wsiąść?
-Możliwe. W takim wypadku mamy dwie możliwości. – Znów poprawił okulary. – Pierwsza: przeciwników zastaniemy już martwych. W tym wypadku rezultat powinniśmy poznać na miejscu. – Mówiąc, nie gestykulował wcale. Ręce stale trzymał otwarte po obu stronach jego ciała.
- Co masz na myśli?
- W otoczeniu powinny znajdować się następujące elementy: roztrzaskani przechodnie, wyważone drzwi i ewentualnie inne zniszczone elementy wystroju.
- Jaki jest drugi scenariusz?
Poprawił okulary.
- Śmierć Nefalimczyka. Nasz współpracownik jest, mówiąc kolokwialnie, nieprzystosowany do przebywania w miejscu o tak niskim suficie. Jego największym atutem jest praca i siła nóg. W wąskich korytarzach, pochylony, nie ma szans używać ich swobodnie. Nie czyni go to naturalnie dużo mniejszym zagrożeniem. Taka niezgrabność przeciwnika daje jednakże pewne szanse na celne postrzelenie. I to niejedne. W takim wypadku wnętrze maszyny, ewentualnie poza paroma jego pomieszczeniami, zastać powinniśmy w stanie nienaruszonym.
- Jest też trzecia ewentualność.
- Mianowicie?
- Znajdziemy martwą i zwierzynę, i myśliwego.
Cisza.
- Ja, dajmy na to, mam nadzieję, że ci trzej jeszcze żyją.
-...
YOU ARE READING
MacGuffin
ActionTrzech gangsterów ma za zadanie przewieźć cenną przesyłkę do swojego szefa. Sprawy jednak uległy komplikacji i żeby się ratować, muszą odbyć trudną podróż pociągiem, w którym pozbędą się ścigających ich płatnych morderców. Napotykają tam wiele inter...