Notka: Ten rozdział ten powstał niedawno, ale jego miejsce lokuje się zaraz po historii zatytułowanej "Rak" i wyląduje tam za jakiś czas, ale teraz daję go na sam koniec, bo w ten sposób więcej osób go przeczyta :p Proszę dać znać, czy ten rozdział nie odbiega jakościowo od reszty, gdyż jest to jednak trochę inny styl od perspektywy naszych trzech muszkieterów, Klemensa, Bprysa i Franklina.
- Czyli wszystko gra?
Nienawidzę swojego życia.
-Nie można tego stwierdzić ze stu procentową pewnością na tym etapie, rzecz jasna.
Nienawidzę swojego życia i nienawidzę siebie.
- Ale jest spoko?
- Niestety nie możemy tego stwierdzić...
- Eddie, takie pierdolenie to mogłeś mi wciskać przy pierwszych rozprawach. Gówno mnie bolą sprawy prawne, czy prawo stoi po mojej stronie i co ty tam jeszcze bredzisz. Chcę wiedzieć, czy tym razem znów wszystko perfekcyjnie odpierdolisz. Więc potraktuj mnie wreszcie na poważnie, albo...
- To naprawdę nie jest wcale...
- ...ALBO powiedz mi, skąd ten kij w twojej dupie. Jak cię znam pierdolisz tę samą śpiewkę. Przecież nie znamy się od dzisiaj!
Nienawidzę świata, społeczeństwa, polityki...
- Dzień dobry, chcieli państwo skorzystać z naszej usługi gastronomicznej?
Seksizmu, feminizmu, kanonu piękna...
- Owszem. Chciałbym spróbować sushi, dokładnie to zestawu degustacyjnego z białym winem.
Sama nie wiem, nienawidzę bardziej siebie, czy całej reszty?
- A pan?
- Ta, proszę ostrego kebaba z falaflem na grubym. Do tego Pepsi, tylko koniecznie w takiej długiej puszcze.
Blond kelnerka zrobiła zdziwioną minę, lecz wszystko zapisała.
- Nie jestem pewna, czy będziemy mieli akurat Pepsi, może być cola?
- Technicznie to Pepsi to cola, chodziło pani zapewne o...?
Nie pamiętam nawet kiedy zaczęłam czuć się jak gówno. Kiedy to, o czym tak chętnie mówiłam i myślałam stało się prawdą? Wszystko wydawało się prostsze, kiedy mówiłam o depresji, kiedy dawałam radę...
- A dla pani?
...umartwiać się w głos bez łez.
- Czyli to będzie kebab z falaflem, Pepsi bądź Coca Colę w puszce, zestaw degustacyjny sushi z białym winem i woda?
Zamówiłam coś?
Trzask drzwi.
Powiedziałam coś?
- Po prostu nie chcę, żebyś zachowywał się tak na sali rozpraw...
Oddech jej przyśpieszył.
- Ty myślisz, że jak poczuję się zbyt pewien, to odpierdolę ci jakąś maniane?
- To nie tak...
- Eddie! Przecież mnie znasz, mam temperament, ale nie jestem pierdolnięty! Nie będę ci pajacował w pracy! Nie jestem furiatem!
- Oczywiście.
Ja tego nie pamiętam. Naprawdę nie pamiętam.
- Tam w dohyō mnie poniosło, ale to zupełnie inna sytuacja!
- Naturalnie.
Jak do tego doszło? Dlaczego siedzę w jednym pomieszczeniu z mordercą? Dlaczego przesuwa palcami po mojej nodze? Dlaczego muszę ignorować to, jak patrzy na mnie jego adwokat? Widziałam, kiedy mój mąż zabija człowieka, choć nie wiedziałam, że jest to możliwe w tym durnym sporcie. Jak w ogóle do tego wszystkiego doszło?
Nie mogę sobie przypomnieć.
Czuję się jak w koszmarze. Niemającym racjonalnego początku śnie, gdzie połowa przyczyn nigdy się nie wydarzyła, a reszta to niezrozumiałe strzępki urojonych wspomnień, które nijak nie uzasadniają tego, dlaczego znalazłam się w obecnej sytuacji. To nawet nie tak, że nie potrafię zapamiętać zdarzeń, ja tracę...
- NADIA!
Podniosła wzrok.
- Falafel to nie mięso?
Miał wściekły wyraz twarzy.
- N-no nie.
YOU ARE READING
MacGuffin
动作Trzech gangsterów ma za zadanie przewieźć cenną przesyłkę do swojego szefa. Sprawy jednak uległy komplikacji i żeby się ratować, muszą odbyć trudną podróż pociągiem, w którym pozbędą się ścigających ich płatnych morderców. Napotykają tam wiele inter...