⇢ 27 ⇠

1.9K 167 16
                                    

Zdenerwowana dziewczyna rozebrała się do bielizny; tak jak potem poradziła jej Michelle. Była zaciekawiona co mogłoby się z nią stać jakby jednak nie założyła maski, jakby jednak zobaczyła swoją stalkerkę... Nie mogła ukrywać, że było to ekscytujące, że osoba która do niej wypisuje już od prawie dwóch miesięcy ma zjawić się tutaj, przed nią. W jednej sekundzie myślała o tym co może się stać i była zdecydowana, a w drugiej uderzał strach... Co jeżeli Michelle jej coś zrobi? Albo nie przyjdzie ona tylko wyśle tu kogoś kto miałby być kimś w rodzaju "klienta"? Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po plecach dziewczyny. 

Pięć minut właśnie minęło, Camila tak jak to było umówione stanęła w salonie z zasłoniętymi oczami przez czarną koronkową maskę, która blokowała jej jakikolwiek wgląd na otoczenie. Wszystko było dopracowane, widać że Michelle obmyśliła wszystko wcześniej, tylko skąd ona wiedziała, że Camila ma wieżę? Skąd wiedziała gdzie ona się dokładnie znajduje? Strach znowu zaczął rządzić ciałem młodszej. Drzwi do mieszkania uchyliły się wydając charakterystyczne skrzypnięcie.

Jauregui była w pewnym sensie zaskoczona, że Cabello była jej tak bardzo posłuszna, że tak bardzo słuchała się osoby, której nigdy nie widziała na oczy, ale również i szczęśliwa bo zrozumiała, że młodsza jest bardzo ufna, co mogło oznaczać już jej wygraną. Zdecydowała się odezwać, oczywiście skutecznie zmieniając swój głos. Podeszła do Camili wtulając się w jej półnagie ciało. 

- Mich-elle? - zająknęła się.

- Mhmm... Przejdźmy do zadania... - wymruczała Lauren prowadząc dziewczynę w stronę kanapy, na której następnie usiadła - Zaczynaj... 

Camila trzymała pilot od wieży w lewej ręce, włączyła muzykę odkładając urządzenie w bezpieczne miejsce na stole. Złapała się ramion starszej i zaczęła poruszać biodrami do rytmu. Co jakiś czas upewniała się, że tańczy dla tej samej osoby, dotykając "przypadkiem" jej nogi bądź, biorąc głębszy oddech. Michelle używała bardzo charakterystycznych perfum, których zapach nie był znany dziewczynie. 

Lauren nie była na tyle głupia, żeby użyć swoich standardowych perfum więc wzięła pierwsze lepsze z górnej półki w sklepie. 

Sprytne zagranie.

 Jauregui złapała biodra Camili, gdy tylko odwróciła się do niej tyłem, ale ta strąciła jej dłonie. 

- Dlaczego nie chcesz mojego dotyku? - spytała.

- Mówiłam ci, że znalazłam kogoś Mich, teraz chcę skończyć te głupie zadanie i mieć to z głowy..

- Zależy ci na tym kimś?

- Zależy, nie wiem po co w ogóle o to pytasz - młodsza westchnęła ponownie robiąc delikatny obrót. 

Lauren mogła się uśmiechnąć sama do siebie, Camili na niej zależy... Wygrała

- Pamiętasz o tym, że masz jeszcze odbyć karę za to, że nie chciałaś wykonać jednego z zadań? - spytała Jauregui

Brunetka zastygła w miejscu przełykając głośniej ślinę.

- T-tak...

- Odwróć się z powrotem do mnie i nie denerwuj się tak.. 

Camila posłusznie wykonała polecenie.

- Teraz cię dotknę, spokojnie kwiatuszku... - Lauren ponownie umieściła dłonie na biodrach młodszej przyciągając ją w taki sposób, że po chwili zwisała już na jej kolanach z tyłkiem wypiętym do góry - Już chyba wiesz na czym będzie polegała twoja kara?

- W-wiem M-ich - wydukała.

- Mhm. Dwadzieścia klapsów to pierwsza kara... Nie musisz się stresować, może nawet ci się spodoba - kobieta przejechała opuszkami palców po pośladku dziewczyny. Przygryzła wargę prostując dłoń - Licz razem ze mną...

Camila zacisnęła oczy i szczękę oczekując na pierwsze uderzenie, które nastąpiło po chwili. Nie było jakoś bardzo mocne, a po ciele młodszej rozniosło się nawet przyjemne, promieniujące  mrowienie.

- Jeden.

- Pięknie...

Drugie uderzenie.

- Dwa.

*

- Osiem-n-naście - z oka dziewczyny poleciała samotna łza, która natychmiastowo została wchłonięta przez materiał czarnej maski.

- Już prawie księżniczko..

- Dzie-więtnaście - młodsza wyjęczała, zaciskając dłonie na nogawce kobiety pod nią.

- Mhm... - po pokoju rozniósł się ostatni, soczysty dźwięk uderzenia, ostatnia łza spłynęła z oka brunetki, która szybko przetarła nos zewnętrzną stroną dłoni.

- Dwadzieścia - para silnych ramion podniosła ją.

- To koniec zadania skarbie - wydusiła z siebie Jauregui. Widok młodszej dziewczyny był bardzo kuszący, ale musiała pamiętać o dyskrecji i o tym jaka ona potrafi być ciekawska. 

Jak miała ją jako ona - ta prawdziwa, to nie potrzebowała tego jako Michelle. 

Nachyliła się jeszcze szepcząc do ucha partnerki. 

- Możliwe, że nie będziesz w stanie usiąść przez najbliższe dni...

Potem skierowała się do wyjścia. Po 3 minutach oszołomienia, Cabello wytrąciła się z transu, zdjęła maskę spoglądając w stronę drzwi. 

Jej oczy były czerwone i napuchnięte.

Stała jeszcze tak przez dobre dwadzieścia minut wgapiając się w pustkę...

eRRoR • camren smsWhere stories live. Discover now