Rozdział 2. Jego rozkojarzenie

1.3K 110 191
                                    

   Kageyama już od dłuższego czasu nie wiedział, jak zachowywać się przy Hinacie. Byli przyjaciółmi – tego Tobio mógł być pewien – i nawet podobał mu się ten stan rzeczy. Znał Hinatę już całkiem dobrze, często bywali u siebie nawzajem w domu i naprawdę lubili ze sobą rozmawiać. Choć w tych rozmowach nie brakowało sprzeczek albo poważniejszych kłótni, przez które byli w stanie chodzić obrażeni na siebie nawet przez paręnaście dni, co bardzo nie podobało się ich kolegom z drużyny. W każdym razie zawsze jakoś się godzili i sytuacja prędzej czy później się powtarzała.

   Na dodatek stali się wyjątkowo zgranym duetem na boisku. Kiedy nie byli akurat jakoś poważnie pokłóceni, nie znalazłoby się nic, co mogłoby poróżnić ich podczas gry. A gdy znajdowali się w swoim żywiole, żadna drużyna nie była im straszna i byli gotowi poświęcić wszystko, żeby wygrać. W końcu zaczęli współpracować, bo obaj kochali siatkówkę.

   Jednak głowy Kageyamy nie zaprzątała miłość do siatkówki, kłótnie z Hinatą ani nawet fakt, że razem byli niemal niepokonani. Oczywiście to też krążyło gdzieś między jego myślami, ale ostatnimi czasy zastanawiał się nad zupełnie czymś innym.

   Na przykład – dlaczego Hinata zawsze tak bardzo denerwował się przed każdym ważniejszym meczem, skoro Kageyama zwykle uważał, że już lepiej przygotowani być nie mogą? Przecież był świetnym graczem i jak zawsze zamierzał dać z siebie wszystko. Dlaczego więc za każdym razem tak bardzo panikował, a czas, który mogliby przeznaczyć na wymianę spostrzeżeń, dobrych rad czy czegokolwiek, spędzał w toalecie? W której niejednokrotnie natknął się na przeciwników, co jeszcze bardziej go stresowało, nawiasem mówiąc? Tobio nieraz się zastanawiał, jak mógłby mu pomóc sobie z tym poradzić. Uspokajanie go nic nie dawało, a często wręcz odwrotnie – denerwował się jeszcze bardziej. Przed ostatnimi meczami więc Kageyama zaczął go zagadywać o byle głupotę, żeby się tak nie martwił, co ostatecznie pomogło, ale Tobio nie był pewien, czy to dobrze, bo Shōyō ubzdurał sobie, że Kageyama usiłuje uśpić jego czujność. Nikt nie wiedział, po co miałby to robić (nawet sam Hinata), ale przynajmniej skupiał się bardziej na tym niż na meczu.

   Potem nie dawało mu spokoju to, że Hinata zawsze usiłuje z nim wygrać, podczas gdy jemu już dawno tak na tym nie zależało. Wszystkie wyścigi i inne rzeczy, w których mogli się zmierzyć, Shōyō traktował bardzo poważnie i cały czas podkreślał, że przecież musi być od niego lepszy. Ale dla Kageyamy już dawno przestało to mieć tak wielkie znaczenie, bo znał przecież swoje możliwości. Jednak mimo to wciąż starał się z całych sił. Ogarniał go podświadomy lęk, że jak Hinacie uda się kiedyś go prześcignąć, to wtedy Shōyō zapragnie mieć kogoś innego w duecie. Wiedział, że to niemożliwe, bo tylko oni potrafili wykonać dziwną-szybką, jak zwykł ją nazywać, a poza tym pomimo każdej takiej rywalizacji, Hinata zawsze szczerze życzył mu opanowania nowych umiejętności. Aczkolwiek obawa pozostała.

   Doskonalili się nawzajem, a kiedy Kageyamie coś się udawało, Hinata cieszył się, jakby to on osiągnął sukces. Kolejna rzecz, której Tobio nie rozumiał. Tak chciał być lepszy, a mimo to kibicował mu za każdym razem, gdy podnosił poprzeczkę. Pokręcona krewetka. Jednak jeszcze mniej rozumiał to, że za każdym razem kiedy Hinata patrzył błyszczącymi z podekscytowania oczami na jego nowe zagrywki, robiło mu się jakoś miło i tak ciepło w środku. Dlatego starał się dwa razy bardziej.

   Jednak żadna z tych wszystkich rzeczy nie wyjaśniała ani trochę, dlaczego Kageyama chciał spędzać z nim więcej czasu. Nie znalazł odpowiedzi na to, czemu codziennie, choć zawsze był niemożliwie zmęczony, zostawał z nim dłużej na treningu. Ani na to, dlaczego chciał jak najczęściej oglądać jego uśmiech, mimo że widział go zawsze, kiedy zamknął oczy.

Chmury || KageHina ||Where stories live. Discover now