~ 32 ~

6.6K 508 273
                                    

•••

„Hogsmade"

 „Hogsmade"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

•••

Była 9 rano, śniadanie zaraz dobiegało końca, więc niechętnie zwlekłam się z łóżka.

Odbyłam szybko poranną toaletę i narzucając na siebie gruby, wełniany sweter opuściłam dormitorium.

Drzwi do Pokoju Wspólnego Slytherinu stanęły otworem a za nimi stał Remus.

Szybko obejrzałam się za siebie upewniwszy się, że nikt go nie dostrzegł i wyskoczyłam na korytarz.

– Remus? Co Ty tutaj robisz? – zapytałam zdziwiona jego widokiem.

– Chciałem się zapytać... No wiesz, jest weekend, wolne od tego cholernego sprzątania, może... może miałabyś ochotę przejść się ze mną do Hogsmade?

Zamurowało mnie, stałam w osłupieniu bacznie mu się przyglądając.

– Ponieważ jesteś tu sama, bez żadnych znajomych, pomyślałem, że przyda Ci się towarzystwo, ale skoro nie...

– Skąd! – zaprzeczyłam szybko – W sumie z chęcią wybiorę się z Tobą do Hogsmade.

Na twarzy Remusa dało się dostrzec ulgę.

– To świetnie, w takim razie może po obiedzie?

– W porządku, do zobaczenia później – powiedziałam po czym wyminęłam Remusa i ruszyłam na śniadanie.

Dlaczego ja się zgodziłam? Przecież nie powinnam tego robić... Co jeśli zobaczą nas jego kumple? A co jak Syriusz powie o tym mojej matce?

Szybko odgoniłam od siebie ponure myśli.

Jest weekend, nie zamierzam spędzić go samotnie w pokoju wspólnym!

Podczas obiadu słuchałam historii Jamesa, który opowiadał o tym jak wygrał zakład z jedynym Puchonem, w skutek czego otrzymał trzy paczki czekoladowych żab.

– Co wy na to by pójść na boisko pograć w Quidditcha? – zaproponował Syriusz.

Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że nie jestem uwzględniona w tej propozycji.

– Świetny pomysł! – zawołał James.

– Ja nie mogę – wtrącił Remus.

– Co Ty gadasz, Luniek? Masz inne plany?

Zesztywniałam przyglądając się Remusowi.

– Wybieram się do biblioteki odrobić zaległe prace domowe – oznajmił nagle chłopak.

Uffff...

– Ale mamy weekend! – powiedział rozżalony James.

– Za dwa dni wszyscy wracają do szkoły i zaczynają się zajęcia, a ja wciąż mam zaległości z Obrony Przed Czarną Magią.

– A czy przypadkiem nie zrobiłeś tej pracy w zeszłym tygodniu? – zapytał podejrzliwie Syriusz.

– Nie, tamto to były Zaklęcia – odparł Remus skutecznie maskując kłamstwo.

– W takim razie żałuj, że nie zobaczysz jak daje wycisk Syriuszowi i Peterowi! – powiedział pewny siebie James.

•••

Po obiedzie czekałam na głównym dziedzińcu. Była piękna pogoda, słońce świeciło, a niebo było bezchmurne.

Rozkoszowałam się zapachem kwiatów i trawy, kiedy pojawił się Remus.

– Gotowa? – zapytał.

– Tak.

Ruszyliśmy przed siebie w stronę Hogsmade.
Celowo wybraliśmy drogę by uniknąć przejścia obok stadionu Quidditcha.

Rozmawialiśmy na przeróżne tematy.
O szkole, o minionych świętach, o uczniach... rozmowom nie było końca.

Czułam się bardzo swobodnie w jego towarzystwie. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, a kiedy doszliśmy do Hogsmade zaszliśmy najpierw do knajpy na kremowe piwo.

Zajęliśmy pierwszy lepszy stolik i kontynuowaliśmy rozmowę.
Byłam pod wrażeniem. Remus wydawał się być bardzo dojrzały jak na swój wiek. Nie wątpliwie był również zabawny i intrygujący.

Przegadaliśmy dwie godziny przy kremowym piwie, po czym poszliśmy się przejść po miasteczku.

Kiedy dzień chylił się ku końcowi postanowiliśmy wrócić do zamku.

Czułam się bardzo swobodnie w jego towarzystwie, wspominaliśmy noc duchów podczas, której wylądowaliśmy na imprezie w kuchni, kiedy znaleźliśmy się pod moim dormitorium.

Wciąż uśmiechając się podziękowałam Remusowi za ten dzień.

– Do zobaczenia jutro na śniadaniu – powiedział chłopak patrząc mi w oczy.

Część mnie chciała by został, byśmy dalej rozmawiali i żartowali, jednak rozum podpowiadał mi bym nie palnęła żadnej głupoty.

Pożegnaliśmy się i kiedy miałam już wejść do dormitorium Remus wrócił, chwycił mnie za ramie i nim zdążyłam zaprotestować pocałował mnie.

Szczerze powiedziawszy to nawet przez myśl mi nie przyszło by zaprotestować.
Był to czuły, a zarówno pełen pragnienia pocałunek.

Wpiłam się w jego usta nie chcąc by przestawał.

Poczułam jak jego ręce oplatają moją talię, ja zaś muskałam dłoniami jego tors.

Dopiero wtedy, kiedy staliśmy w zupełnej ciszy, złączeni ze sobą pocałunkiem, zrozumiałam jak bardzo tego pragnęłam. Jak bardzo pragnęłam jego.

•••

Lumos • Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz